Metal Gear Solid Delta: Snake Eater to największy zawód tego roku
Oryginalne Metal Gear Solid 3 niezmiennie uważam za tytuł wyjątkowy i bardzo odważny w kontekście rozwiązań wypracowanych przez twórców gry. Pierwotnie tytuł planowano z myślą o PlayStation 3, lecz zarządcy Konami nie chcieli pozwolić na zbyt długą przerwę. Franczyza była u szczytu popularności, Hideo Kojima kipiał od pomysłów, więc ponowni zasiadł na fotelu reżysera. Japończyk zdążył przyzwyczaić prasę, że każdy nowy Metal Gear będzie zarazem jego ostatnim. Dwie dekady później na świat przyszedł remake, już bez ojca serii, lecz z nowym zespołem i technologią.
Metal Gear Solid Delta: Snake Eater stanowiło początek współczesnego rozdziału marki, więc w Konami uznano, że punktem wyjścia do przepisania historii na nowo będzie Snake Eater. Opowieść o lojalności i poświęcenie zdobyła serca milionów graczy i zapisała się w historii jako jedna z najlepszych gier w katalogu PlayStation 2. Po latach doczekała się wersji na Nintendo 3DS, Metal Gear Solid 3D: Snake Eater i reedycji w HD. Zapowiedź całkowitego remake'u oznaczała powrót firmy Konami do produkcji poważnych gier. Przedsiębiorstwo w 2015 roku, po premierze Phantom Pain niemal całkowicie zrezygnowało ze wspierania takich serii jak Metal Gear, Silent Hill czy Castlevania. Konami zmieniło podejście oferując powroty za sprawą Silent Hill 2, Silent Hil f i Metal Gear Solid Delta: Snake Eater.
W kontekście gry krakowskiego zespołu Bloober Team, Silent Hill 2, w której zmieniła się perspektywa, część dialogów, Delta oferuje wyłącznie nową szatę graficzną. Twórcy przenieśli istniejącą ścieżkę dźwiękową i podłożyli pod sceny wyreżyserowane 1:1. Nazywam takie remake'i dziełami pozbawionymi odwagi, zgodnymi do bólu z materiałem źródłowym. Szkoda, że nie pokuszono się o coś więcej. Dla przykładu, gdy Shinji Mikami zabierał się za remake Resident Evil uznał, że tworzenie tej samej gry nie wystarczy, fani nie poczują zaskoczenia, więc nakazał przeprojektować grę i tak stworzył jeden z najlepszych survival-horrorów, Resident Evil (2002, GameCube).
Puszcza jakości

Nostalgia nie zawsze wystarcza. Miło było postawić pierwsze kroki w puszczy Tselinoyarsku, lokacji otwierającej grę, bo silnik Unreal Engine, pomimo swojej przesadnej powszechności, stać na wysoką jakość. Metal Gear Solid Delta: Snake Eater nie ustrzegło się zgrzytów, o czym pisaliśmy w okresie popremierowym, lecz twórcy zrobili co mogli, aby bieżąco aktualizować tytuł. Sytuacja była niekomfortowa w kontekście ceny, pełnej ceny premierowej, choć sam uważam, że ta powinna być niższa. Remake to wbrew pozorom nietrudne zadanie, bo studio ma już większość istotnych zasobów kreatywnych: historię, postacie, świat - w połączeniu z gotową technologią potrzeba już tylko zapału do pracy i wsparcia wydawcy. Firma Konami wynajęła nawet ludzi z outsourcingu, w głównym zespole Konami pracowały natomiast osoby pamiętające czasy współpracy z Hideo Kojimą i nadzorowały postępy prac w szanghajskim Virtuos Studio. Efekt? Niezły, choć mogło być zdecydowanie lepiej.
Brak wpadek po stronie narracyjnej, bo nikt nie odważył się ingerować w oryginalną treść to wada i jednocześnie zaleta. Nikt nie będzie czyhał na wpadki autorów, nikt nie będzie rozliczał ich z podjętych decyzji. To bezpiecznie podana przygoda, owszem, strawna i angażująca, choć skierowana głównie do fanów. W większości, gra ta jest linearnym, przeładowanym metaforycznie doświadczeniem, które dla weteranów serii będzie formą wycieczki w przeszłość. Jedyne, czego nie pojmuję, to opieszałość deweloperów. Akceptowałem ograniczenia pamięci dwadzieścia lat temu, lecz nie pozostanę obojętny dzisiaj. Mianowicie, Metal Gear Solid Delta to pokrojona na mniejsze obszary produkcja, faszerowana regularnymi ekranami ładowania. Zgodność z oryginałem, być może, była dla producentów najważniejsza, tyle, że nie powinna być w kwestiach czysto technicznych. Programista ze mnie żaden, aczkolwiek myślę, że gra świetnie poradziłoby sobie jako jeden, spójny HUB. Akcja nie skacze przecież po kontynentach.
Przeszłość vs. teraźniejszość

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater niestety mnie rozczarowało. To najprawdopodobniej kwestia ceny, gdyby Konami żądało za produkt kwoty pasującej bardziej do gier AA, część aspektów bym pominął. Niestety, nie nagrano dialogów od nowa (David Hayter palił się do promocji gry, choć to nie on decyduje), nie dograno dodatkowych przerywników (raptem przy kilku scenach można uruchomić tryb FPP w innych momentach niż w oryginale), na plus jednak dorzucę nowe animacje CQC podczas rozgrywki. Pomimo tego, remake ten zapamiętam jako skok na nostalgię fanów, nie próbę reinterpretacji tak kultowej historii, jaką pozostaje Metal Gear Solid 3: Snake Eater. Rozumiem jednak ludzi, którym gra przypadła do gustu i pozwoliła przypomnieć czasy PlayStation 2 i prawdopodobnie, najlepszych lat dla firmy Konami.
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych