Dziesięć najciekawszych horrorów w 2025 roku
Jak co roku najciekawszym filmowym zestawieniem rocznym są pozycje z szeroko rozumianego kina grozy. Najbardziej kasowego dziś gatunku, w którym wciąż realizuje się ciekawe obrazy, a praca na ograniczonym budżecie często daje możliwość na interesujące eksperymenty, coraz rzadziej spotykane w kinie głównego nurtu.
Kryzys kinowy, objawiający się m.in. rosnącą ilością pozycji przynoszących straty w box office, pośród których są obecnie nie tylko drogie widowiska, ale również obrazy ze średniej półki, wydaje się w ogóle nie dotyczyć horrorów. Nie tylko nadal mogących liczyć na stałą i wierną widownię, ale również - za sprawą udanych kampanii marketingowych - przyciągających przed duże ekrany widownię zwykle wcale nie gustującą w dziełach tego gatunku. Co ważniejsze: nawet najdroższe z omawianych tu tytułów, takie jak dzieło Ryana Cooglera, ostatecznie okazują się tańsze niż podobne pozycje z innych gatunków, dzięki czemu wcale nie muszą się obawiać o przekroczenie granicy opłacalności, a głównym atutem większości horrorów nadal pozostaje ich względna taniość, zwłaszcza w porównaniu do konkurencji.
Nic więc dziwnego, że obecnie za tworzenie nowych pozycji z tego gatunku biorą się młodzi reżyserzy, ale także pozostają w nim ci, którzy już wcześniej osiągnęli w nim sukces, często tworząc dzieła daleko wykraczające poza horrorową niszę. Dobrymi przykładami są choćby Robert Eggers i Guillermo del Toro, którzy w tym roku zaproponowali widzom nowe wersje klasycznych opowieści o “Nosferatu” i “Frankensteinie”. Oba okazały się dużymi wydarzeniami na dużym - jak w przypadku dzieła Amerykanina - a także na małym ekranie, znajdując zarówno wiernych fanów, jak i zaciekłych wrogów. Nawiązując do wspomnianych we wstępie eksperymentów warto wspomnieć choćby o niezłym, choć też mocno dzielącym widownię, “Synu cieśli” z Nicolasem Cage’m, wyraźnie nawiązującym do niemieckiego ekspresjonizmu “Martwym kochanku”, “Presence” od Stevena Soderbergha, czyli próbie zrealizowania oryginalnej produkcji o nawiedzonym domu, a także “Przeklętych” Tordura Palssona, niezwykle zimnym, ale i ciekawym folk horrorze z Islandii
Oddaj ją
Za sprawą swego drugiego pełnometrażowego filmu duet australijskich braci nie tylko potwierdził opinię jednych z najciekawszych twórców współczesnego horroru, ale również zrealizował jeden z najbardziej przygnębiających filmów tego roku. Doskonale obsadzono tu nie tylko Sally Hawkins, ale również młodego Jonah Wren Phillipsa, którego dalszy rozwój warto będzie obserwować, tworząc historię o nieutulonej żałobie, samotności, ale także o silnej więzi pomiędzy rodzeństwem.
Zniknięcia
Zestawienie filmu Zacha Creggera z horrorem braci Phillipou wyszło obu tytułom na dobre, jako że są to dwie różne produkcje. O ile bowiem Australijczycy stawiają na absolutną powagę, opowiadając przeraźliwie smutną historię, twórca wcześniejszego “Barbarian” raczej bawi się dość prostą fabułą, a także różnymi perspektywami, z których można na nią patrzeć. Jedno co łączy oba tytuły to kapitalne role żeńskie, bo do Sally Hawkins dołącza tu świetna Amy Madigan, która w idealnym świecie rywalizowałaby z koleżanką o wszystkie nagrody sezonu.
Keeper
Rok 2025 nie był w pełni udany dla Osgooda Perkinsa, który po znakomitym “Longlegs” postanowił pójść w zupełnie inną stronę, realizując komediowy horror “Małpa”. Temu zabrakło jednak tempa, a także scenariuszowej precyzji i nie uratowało go nawet nietypowe poczucie humoru. Na szczęście we wchodzącym do polskich kin w przyszłym tygodniu “Bezpiecznym miejscu” reżyser powraca do tego co umie najlepiej. Objawiając się tu po raz kolejny jako kapitalny stylista, który ponad fabułę stawia niezwykłą atmosferę i świetną charakteryzację w końcówce, a film znów może się pochwalić świetną rolą żeńską, Tatiany Maslany.
Niebezpieczne zwierzęta
Było dużo o aktorkach, więc teraz wspomnieć należy o dwóch produkcjach, w których pierwsze skrzypce grają mężczyźni. Film Seana Byrne’a to bodaj najbardziej udane w tym sezonie połączenie komedii z horrorem, głównie za sprawą mocno szarżującego tu Jaia Courtneya, który wciela się tu w ekstremalnego miłośnika rekinów i kinofila, który postanowił w niespotykany sposób połączyć oba hobby. Australijski reżyser w znakomity sposób łączy przeróżne konwencje, bawiąc się tu m.in. ckliwym romansem, przy okazji również przedstawiając jedną z ciekawszych bohaterek tego typu kina w ostatnim czasie, a jeśli przymknąć oko na ewidentne fabularne bzdurki zabawa jest pierwszorzędna.
Grzesznicy
Połączenie komedii z horrorem zdarza się zdecydowanie częściej niż miks horroru, nie do końca z musicalem, ale z pewnością z filmem muzycznym. Z takim przypadkiem zaś mamy zaś niewątpliwie do czynienia w przypadku jednej z najoryginalniejszych produkcji tego roku, w reżyserii Ryana Cooglera, w którym Michael B. Jordan zagrał dwóch braci bliźniaków, powracających do swego ojczystego miasteczka, by tam stoczyć największą bitwę w swoim życiu. Kapitalne zdjęcia i muzyka, a także niezwykle oryginalne podejście sprawiają, że z całą pewnością jest to najciekawszy film roku i dowód na to, że nawet dziś możliwe są jeszcze kinowe eksperymenty, które przynoszą zysk.
Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi
Ostatnie lata dobitnie pokazują, że obok eksperymentów sukcesem, zarówno komercyjnym, jak i artystycznym, okazują się często również powroty do znanych filmowych serii sprzed lat. Tak było w przypadku cyklu “Oszukać przeznaczenie”, do którego powrócono po czternastu latach przerwy. Podobnie jak w przypadku “Krzyku” stawiając na duet reżyserski, tym razem Zach Lipovsky - Adam B. Stein. To podejście zaowocowało zdecydowanie najlepszą odsłoną cyklu, z jednej strony w końcu dbającą o właściwe powiązania pomiędzy bohaterami, a z drugiej godnie nawiązującą do poprzedników, by wspomnieć tu tylko o ostatniej w karierze roli Tony’ego Todda.
Brzydka siostra
W kontekście tegorocznego filmu Emilie Blichtfeld wiele mówiono o przemożnym wpływie “Substancji” Coralie Fargeot i trudno się dziwić. Oba biorą bowiem na tapet temat piękna i często katorżniczej pracy z jaką wiąże się jego utrzymanie. Oba są również mroczną reinterpretacją dotychczasowych opowieściach o sławie i powodzeni, przy czym europejska koprodukcja korzysta przede wszystkim z klasycznej opowieści o “Kopciuszku”. Bawiąc się przy tym pewnymi motywami wywiedzionymi wprost z tradycji body horroru. Szkoda, że nie potraktowanymi z mocną dosadnością, gdyż w filmie tym widać sprawność i pomysłowość w inscenizowaniu tego typu scen, ale i tak mamy tu do czynienia z niezwykle interesującą i w pełni udaną produkcją.
Together
Duże zainteresowanie wzbudzał w tym roku także obraz Michaela Shanksa, mogący się pochwalić znakomitą kampanię reklamową, co zresztą dotyczy wielu najlepszych produkcji z tego gatunku. Dodatkowym magnesem przyciągającym do kin był rzecz jasna fakt, iż filmową parę gra tu para rzeczywista, czyli Alison Brie i Dave Franco, co zresztą zostało skwapliwie wykorzystane we wspomnianej kampanii. Pomysłowy body horror o kryzysowym związku, mający problem z przeładowaniem pomysłów, zwłaszcza w końcówce, koniec końców okazał się jednak niezwykle satysfakcjonującym kinowym doświadczeniem.
Good Boy
Z całą pewnością nie najbardziej straszący, ale za to jeden z najciekawszych gatunkowych eksperymentów. Film Bena Leonberga to bowiem produkcja realizowana z perspektywy psa, w którym jak rzadko kiedy trudno zapamiętać jakiekolwiek twarze aktorów, bo nie na nich koncentruje się oko kamery. Prócz tego najważniejszego, czyli psa Indy’ego. Trudno by produkcja realizowana zgodnie z tymi założeniami okazała się ostatecznie udanym i straszącym horrorem. Osobiście jednak seans ani przez chwilę mnie nie nudził, w czym zasługa przede wszystkim głównego bohatera, który zasługuje na jakieś wyróżnienie… Bo ja wiem? Złotą michę?
Shelby Oaks
Debiutujący w naszych kinach w tym roku film Chrisa Stuckmanna to film, którego twórcy - niczym w klasycznym “The Blair Witch Project” - starali się dobudować do niego poza-filmową otoczkę, dzięki której zresztą film jest najbardziej wciągający w pierwszych kilkudziesięciu minutach. Wtedy gdy oglądamy swoisty mockument, majacy za zadaniem zarysowanie całej akcji. Im bliżej rozstrzygnięcia tym oczywiście gorzej, ale są momenty, w których widać sprawność w kreowaniu świetnej atmosfery i gdyby tylko popracować nad nadbudową światotwórczą byłaby to jeszcze lepsza produkcja.
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych