Zapowiedź tej gry mnie mocno zaskoczyła, ale pewnie wsiąknę po uszy…

Zapowiedź tej gry mnie mocno zaskoczyła, ale pewnie wsiąknę po uszy…

Kajetan Węsierski | Dzisiaj, 14:00

Zdarzają się takie momenty, kiedy oglądasz zwiastun i czujesz, że coś w tobie kliknęło. Nie dlatego, że to kolejna wielka premiera z głośnym nazwiskiem na okładce, ale dlatego, że w jednej chwili wszystko zaczyna idealnie grać - klimat, muzyka, pomysł, tempo. Tak właśnie miałem z tą grą. Włączyłem trailer z czystej ciekawości, a skończyłem z szerokimi oczami i myślą, że muszę premierę zapisać w kalendarzu. 

Nie wiem, czy to kwestia atmosfery, czy może tej obietnicy przygody, która nie potrzebuje wielkich słów, żeby wciągnąć. Może chodzi o to, że wszystko w tym projekcie wydaje się mieć sens - od koncepcji po najmniejszy szczegół. To jedna z tych zapowiedzi, po których serce gracza zaczyna bić szybciej, mimo że rozsądek podpowiada, by zachować dystans. Ale cóż, rozsądek może poczekać - wygląda na to, że właśnie szykuje się tytuł, który znowu sprawi, że zapomnę o wszystkim innym.

Dalsza część tekstu pod wideo

Stardew Ditto? 

Pokemon: Pokopia to coś, czego wielu fanów serii w ogóle się nie spodziewało. Po latach łapania, trenowania i walki z innymi trenerami, tym razem The Pokemon Company postanowiło zwolnić tempo. W nowej grze wcielamy się w Ditto, który przyjął ludzką postać i zamiast walczyć - buduje, tworzy i zaprzyjaźnia się z innymi stworkami. Całość przypomina połączenie Stardew Valley i Animal Crossing, ale z charakterystycznym dla serii urokiem i pomysłowością. 

Sercem rozgrywki jest tworzenie własnego, tytułowego raju Pokemonów. Jako Ditto zbieramy drewno, kamienie i inne surowce, by budować domy, meble i dekoracje. Co ciekawe, bohater może uczyć się ruchów od zaprzyjaźnionych stworków - Bulbasaur pomoże zazielenić okolicę dzięki swoim pnączom, a Squirtle ożywi wyschnięte rośliny przy pomocy wody. To pomysłowy sposób na połączenie klasycznej mechaniki Pokemonów z symulacją życia.

Gra ma też coś, czego często brakuje spin-offom - poczucie życia. Czas w Pokopii płynie zgodnie z rzeczywistym zegarem, pogoda zmienia się dynamicznie, a różne biomy oferują unikalne krajobrazy i materiały do zbierania. To nie jest gra, którą się „zalicza” - to tytuł, do którego chce się wracać po ciężkim dniu, żeby na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Budowanie, sadzenie, projektowanie i obserwowanie, jak wokół nas rośnie kolorowy świat, może okazać się jednym z najbardziej odprężających doświadczeń.

Premiera zaplanowana jest na wiosnę 2026 roku, a przedsprzedaż rusza jeszcze w przyszłym miesiącu. Za projekt odpowiada Koei Tecmo i ich zespół Omega Force - studio znane z dopracowanych produkcji, które potrafi tchnąć życie nawet w najprostsze pomysły. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Pokemon: Pokopia może być nie tylko ciekawym eksperymentem, ale też początkiem zupełnie nowego kierunku dla serii.

Pikachu Crossing? 

Nie będę ukrywał - Pokopia to gra, w którą prawdopodobnie wsiąknę po uszy. Uwielbiam ten typ spokojnych, ciepłych produkcji, w których celem nie jest rywalizacja, ale tworzenie czegoś własnego. Symulatory farmy od zawsze działały na mnie jak najlepsza forma relaksu - trochę zbierania, trochę budowania, trochę planowania dnia. A jeśli dorzucić do tego świat Pokemonów, pełen znajomych twarzy i nostalgii, to trudno o połączenie, które bardziej trafia w moje klimaty. 

Świat Pokémonów ma w sobie coś wyjątkowego - tę mieszankę magii, prostoty i ciepła, która nie starzeje się mimo upływu lat. Od pierwszych odsłon na Game Boyu po najnowsze spin-offy - zawsze chodziło o więź między człowiekiem a tymi stworzeniami. Pokopia zdaje się idealnie to rozumieć. Tutaj nie łapiemy Pokémonów, nie walczymy o odznaki, tylko budujemy z nimi wspólne miejsce do życia. To podejście, które pokazuje inne oblicze tego uniwersum. Ale jest w tym coś magnetycznego.

Do tego wszystkiego dochodzi wizja świata, który żyje własnym rytmem. Cykl dnia i nocy, zmieniająca się pogoda, naturalny rozwój miasteczka - wszystko to brzmi jak przepis na grę, do której wraca się codziennie, choćby na chwilę. I może właśnie dlatego czuję, że wsiąknę w Pokopię na długie tygodnie. Bo to nie tylko kolejny spin-off z logo Poksów, ale coś, co łączy dwa moje ulubione światy - magię dzieciństwa i spokojną codzienność symulatorów życia. 

Konkluzja

Patrząc na zapowiedź Pokemon: Pokopia, mam wrażenie, że to dokładnie ten kierunek, którego brakowało serii od lat. Zamiast po raz kolejny opowiadać historię o walce i rywalizacji, gra stawia na coś, co zawsze było w Pokemonach najpiękniejsze - budowanie relacji i odkrywanie świata we własnym tempie. Jeśli twórcom uda się zachować ten urok i dodać do niego satysfakcjonującą rozgrywkę, to będzie tytuł, który trafi nie tylko do fanów serii, ale też do wszystkich, którzy po prostu potrzebują gry, przy której można odpocząć.

Nie wiem jeszcze, jak głęboka okaże się rozgrywka ani czy Pokopia rzeczywiście dostarczy tyle, ile obiecuje zwiastun - ale jedno jest pewne: to projekt z duszą. A takie gry, nawet jeśli nie rewolucjonizują rynku, zostają z nami na długo. W czasach, gdy większość premier próbuje krzyczeć, byle tylko zostać zauważoną, ta gra wydaje się szeptać: „zostań na chwilę, rozgość się”. I właśnie za ten spokój już teraz chcę dać jej szansę.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper