Death Stranding 2: On the Beach - jak poradziło sobie ostatnie dzieło Hideo Kojimy?

Death Stranding 2: On the Beach - jak poradziło sobie ostatnie dzieło Hideo Kojimy?

Krzysztof Grabarczyk | Dzisiaj, 12:00

Kojima Productions odrodziło się po zakończeniu egzystencji w strukturach Konami. U kresu 2015 roku Kojima zebrał większość oryginalnej ekipy, aby ruszyć z nowym projektem już pod patronatem Sony. Pierwsze Death Stranding było grą bardzo niecodzienną w założeniach - koncept pasujący lepiej do gry niezależniej połączony z wielomilionowym budżetem na realizację podstawowych mechanik. Dla niektórych komentatorów, gra ta okazała się jedną z najważniejszych w poprzedniej generacji. Nigdy nie podano dokładnych statystyk sprzedaży tytułu, lecz spekulowano, że gdyby produkcję wydano chwilę przed ogłoszeniem światowej pandemii - wynik byłby znacznie lepszy, jednak finalny odbiór Death Stranding i potężnych rozgłos w mediach sprawił, że Sony niemal natychmiast zezwoliło na powstanie kontynuacji. 

Death Stranding 2: On The Beach ukazało się na rynku pod koniec czerwca br. Gra zebrała mnóstwo pozytywnyczh ocen i stała się skuteczną metaforą aktualnej sytuacji na świecie, co jest jedną z rozpoznawalnych cech w twórczości Hideo Kojimy. Firma analityczna, Ampere, obliczyła, że grę sprzedano w ilości 1.4 miliona egzemplarzy w ciągu pierwszego weekendu po uruchomieniu sprzedaży. Tytuł poradził sobie trochę gorzej od oryginału w Europie, jeśli mówimy o fizycznej sprzedaży względem oryginału, natomiast lepiej wypadła edycja cyfrowa. Niezależnie od bilansu, to bardzo udany, choć względnie bezpieczny sequel, jedynie eksperymentujący z niektórymi elementami mechanik. Studio nie musiało przebudowywać rozgrywki, bo ten model wciąż się sprawdza, nadal dostarczanie przesyłek uzależnia w stopniu równym pierwszej części. 

Dalsza część tekstu pod wideo

"Kiedy tworzyliśmy oryginał, to eksperymentowaliśmy z różnorodnością silnika Decima, po prostu zależało nam, aby jak najszybciej stworzyć i wypchnąć tą grę" - wyznał Akio Sakamoto, dyrektor techniczny Death Stranding 2: On the Beach. W przypadku sequela, ten czas był sprzymierzeńcem, bo Sony do momentu wydania gry zdążyło się wystrzelać z gier na wyłączność, i zaliczyło sromotną porażkę związaną z Concord. Odkąd japońska korporacja postawiła na kreację tytułów usługowych, sprawy nie mają się najlepiej, czego dowodem są komplikacje wynikające z produkcji Marathon od studia Bungie, kupionego przez Sony kilka lat temu. Firma powinna wrócić do czasów, gdy na pierwszym miejscu liczyło się uzupełnianie katalogów o gry dla pojedynczego gracza. Na szczęście, za kilkanaście dni debiutuje Ghost of Yotei od studia Sucker Punch. 

Ogrom świata 

undefined

Sequel Death Stranding oferuje nowy teren działań, który, wydaje się, że jest prostszy do pokonania. Ogólnie rzecz biorąc, kontynuacja staje sie produkcją zwyczajnie przystępniejszą, stroniącą od trudów oryginału, w którym ogromną różnicę robi bardziej górzysta rzeźba terenu. Death Stranding 2: On the Beach nie porzuca założeń oryginału. Jako sequel ma proste i trudne zadanie. Twórcy korzystają z największego osiągnięcia holenderskiej grupy, Guerilla Games, silnika graficznego Decima. Główną zmianą w kontekście zjawisk pogodowych jest implementacja cyklu dnia i nocy do tego niezwykłego świata, co pozwala na różnorodność zachodzących zmian. W sequelu, zdaje się po kilkudziecięciu godzinach grania, przybywa Wynurzonych, zupełnie jakby twórcy nasączyli mapy z "czerwonymi strefami" w których dryfują istoty z zaświatów. Czy sama gra jest przez to trudniejsza? I tak, i nie. Z jednej strony, Death Stranding 2: On the Beach gratyfikuje nowicjuszy, osoby nieznające wcześniej tego świata, choć wątpię, aby sięgnął po tytuł ktoś, kto nie zagrałby w pierwsze Death Stranding.  

Kojima w kontekście fabuły stosuje znajome zagrywki - miesza naukowe absurdy z faktami, przesadza w przerywnikach filmowych z przemocjonowaną grą aktorską. W grze znów pojawia się ktoś na miarę Cliffa Ungera, do tego jest podobny do pewnego, bardzo kultowego bohatera z czasów pracy Kojimy w Konami. Death Stranding 2: On the Beach radzi sobie jako sequel, ale czy w równym stopniu stanie się tak sławny jak oryginalny tytuł? Próg zmian jest zdecydowanie zbyt niski, a całośc dopieszcza tak naprawdę solidna oprawa wizualna dzięki lepszej platformie docelowej. Gra wygląda bardzo realistycznie zwłaszcza na modelu PS5 Pro, lecz ilu graczy zdecydowało się na zakup wzmocnionej wersji konsoli, do tego o wiele droższej? Sony w tej kwestii jest bardzo skąpe w ujawanianiu statystyk (analitycy przewidują łaczną sprzedaż na poziomie 12 milionów egzemplarzy do końca trwania aktualnej generacji konsol). 

Sukces studia 

undefined

Niezależnie od wyniku końcowego, Hideo Kojima, oraz wszystkie osoby, które zdecydowały się opuścić firmę Konami, idąc w ślad za dawnym szefem - odnieśli sukces. Death Stranding powstało z niczego, Kojima, gdy zaczynał ten projekt miał problem z uzyskaniem kredytu w japońskim banku, bo nie mając za plecami potężnego mocodawcy i złożonego studia, mało kto chciał dać twórcy sporą sumkę bazując "tylko" na jego twórczym dorobku. Koniec końcow, udało się. Gdy dzisiaj piszemy o Death Stranding 2: On the Beach, produkcji reklamowanej przez samo PlayStation, produkcji z masywnym feedbackiem społeczności i wreszcie gry celnie nawiązującej do skomplikowanej sytuacji współczesnego świata, trudno nie napisać o czymś innym, niż o sukcesie. Zdaje sobie sprawę, że produkcja kolejnej gry cyklu zrodzi problem już w fazie preprodukcyjnej, gdy twórcy siąda do omawiania bazowego założenia. Po raz trzeci dostarczanie przesyłek do skrytych pod ziemią prepersów może już nie zostać tak ciepło przyjęte. Znając jednak nieprzewidywalność Kojimy jako kreatora gier, trudno uwierzyć, aby chciał dostarczyć coś równie odtwórczego. Jak podobało się Wam Death Stranding 2? 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Death Stranding 2: On the Beach.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper