
Ściana strachu. Ten VHS-owy klasyk z Sylvestrem Stallone ma się niedługo doczekać nowej wersji
“Cliffhanger” to pojęcie, które na dobre weszło do słownictwa współczesnego miłośnika popkultury i praktycznie nikomu nie trzeba tłumaczyć jego znaczenia. Jednocześnie jest to również tytuł znanego filmu z lat 90’ poprzedniego wieku, wyreżyserowanego przez specjalistę od tego typu widowisk Renny’ego Harlina, z Sylvestrem Stallone w roli głównej. Obraz ten ma się już niedługo doczekać swojej nowej wersji.
Choć może się to dziś wydawać dziwne, to jednak przełom lat 80’ i 90’ nie był okresem zbyt udanym dla Sylvestra Stallone. Amerykańskiego gwiazdora w tym czasie zaczęto bowiem kojarzyć przede wszystkim z dawnymi rolami, za sprawą kontynuacji dwóch najważniejszych serii: “Rocky”, a także “Rambo”. Premiera trzeciej części przygód jednego z najsłynniejszych filmowych weteranów wojny w Wietnamie spotkała się z umiarkowanym entuzjazmem ówczesnej widowni, bo co prawda film zarobił ponad dwa razy więcej niż wyniosła kwota budżetu, to jednocześnie okazał się zdecydowanie najmniej kasową odsłoną serii. Z kolei “Rocky V” znalazł niespodziewanego pogromcę w “Kevinie samym w domu”, który okazał się wielkim wygranym kinowego box office, zdecydowanie dystansując w końcówce 1990 roku kolejną odsłonę szacownej serii.
Ratunkiem dla coraz mocniej opatrzającego się gwiazdora miała być kompletna zmiana scenicznego emploi. Już rok po premierze “Rocky’ego V” w kinach pojawił się “Oscar” Johna Landisa. Specyficzna gangsterska komedia, w której słynny Sly wcielił się w postać Angelo Provolone, obiecującego swemu umierającemu ojcu, że oto właśnie skończy z przestępczym życiem i stanie się uczciwym obywatelem. Reakcja widowni była co najwyżej letnia; film bowiem nie zdołał nawet zwrócić, niezbyt wygórowanej, kwoty budżetu, okazując się kompletną klapą. Co gorsza jednak komediowe ciągoty Sly’a bezwzględnie wykorzystał jeden z jego kolegów po fachu. Gdy bowiem Stallone dowiedział się, iż sam Arnold Schwarzenegger jest zainteresowany występem w filmie “Stój, bo mamuśka strzela” czym prędzej załatwił sobie angaż w tej przedziwnej produkcji. Tylko po to, by niedługo później dowiedzieć się, że padł ofiarą złośliwego żartu słynnego Arniego, który dobrze wiedział, że jeden z jego największych scenicznych rywali bardzo szybko będzie chciał skorzystać z takiej “okazji”. Sam film okazał się zaś absolutną katastrofą.




Ten incydent mógł sprawić, że Sylvestrowi Stallone nie bardzo uśmiechała się praca na planie kolejnej komedii, którą tym razem miał jednak wyreżyserować sam John Hughes, w której partnerowałby Johnowi Candy. Na jego szczęście niedługo później, słynna w czasach VHS, wytwórnia Carolco porzuciła ten projekt, a sam Stallone został zakontraktowany do dwóch kolejnych filmów. Jednym z nich był pamiętny “Isobar” Rolanda Emmericha, który również ostatecznie nie doszedł do skutku. Drugim okazało się rozwijane przez Fina Renny’ego Harlina “Gale Force” określane przez filmowych marketingowców mianem “Szklanej pułapki podczas huraganu”. Opowiadające o byłym oficerze NAVY SEAL walczącym ze współczesnymi piratami, podczas katastrofalnego huraganu.
Rozwijany od 1984 roku projekt okazał się jednak prawdziwym pożeraczem pieniędzy. Przedstawiciele Carolco początkowo wydali bowiem ponad 700 tysięcy dolarów na ostateczny draft scenariusza, który później był wielokrotnie poprawiany, co kosztowało ich w sumie ponad 4 miliony dolarów. Jedną-ósmą z nich zainkasował Joe Eszterhas, który dostarczył typowy dla siebie thriller erotyczny, od razu przez nich odrzucony. Kolejne 3 miliony otrzymał mający wyreżyserować ten film Harlin, większe pieniądze zapłacono również samemu Stallone. Gdy przedstawiciele wytwórni zorientowali się, że planowany 40-milionowy budżet tego filmu z całą pewnością okaże się zbyt niski, zdecydowali się skasować produkcję. Harlin wraz ze Sly’em i całą ekipą postanowili jednak pójść w zupełnie innym kierunku, zamieniając targane przez wiatry i ulewy wybrzeże USA na klimaty wysokogórskie.
Lęk wysokości

Sam Harlin początkowo zareagował wręcz alergicznie na pomysł tworzenia “Gale Force”, nie chcąc słyszeć o kolejnej wersji “Szklanej pułapki”, będącej dla wielu ówczesnych producentów wręcz synonimem wielkiego, komercyjnego sukcesu. Szef Carolco, Mario Kassar namówił go jednak na spotkanie z Sylvestrem Stallone, na którym okazało się, że obaj mają bardzo podobne pomysły. Fiński reżyser nie chciał, by bohater jego filmu był kolejną “jednoosobową armią”, pragnąc go pokazać przede wszystkim jako osobę niepozbawioną wad i mającą swoje słabości, na co z entuzjazmem, wobec wspominanej już wcześniej realnej groźby zaszufladkowania, zareagował filmowy gwiazdor. Efektem tego okazała się sekwencja początkowa, jasno określająca motywacje głównego bohatera, a także potężne manto, jakie w końcówce spuszcza mu jeden z członków złodziejskiej szajki.
Kolejnym etapem na drodze do kompletnej zmiany charakteru filmu było natrafienie na Michaela France’a. Początkującego scenarzysty, który w końcówce XX w. zdecydował się na przeprowadzkę do Los Angeles, marząc o karierze w branży filmowej. Miał on już w zanadrzu scenariusz do interesującego widowiska, rozgrywającego się w górach, w którym późniejsi krytycy dostrzegli podobieństwo do znanych “Śniegów w żałobie” Edwarda Dmytryka z 1956 roku. Jeszcze przed rozpoczęciem produkcji Stallone postanowił jednak przepisać skrypt, dodając do niego na tyle dużo własnych pomysłów, że w końcu został uznany również jako współscenarzysta “Na krawędzi”. Ostatecznym powodem, dla którego Sly zdecydował się na udział w tym filmie był jego ogromny lęk wysokości, z którym chciał się w końcu zmierzyć. W tym celu, w ramach przygotowań do roli Gabe’a Walkera, słuchał sporo kaset z poradami w jaki sposób pozbyć się strachu przed wspinaczką.
Realizacja filmu Renny Harlina okazała się niezwykle złożonym i kosztownym przedsięwzięciem, które ostatecznie pochłonęło kwotę niemal dwa razy wyższą (70 milionów dolarów) niż budżet zabezpieczony na potrzeby realizacji “Gale Force”. Zdjęcia do filmu kręcono głównie we włoskich Dolomitach, które oczywiście udawały wzgórza w stanie Colorado. Kwota 80 milionów lirów, jaką miano zapłacić za prawa do realizacji tam zdjęć, dziś wydaje się imponująca, ale tak naprawdę sprowadziła się do ledwie ponad czterdziestu tysięcy dolarów. Aż milion miała za to kosztować pamiętna scena transferu powietrznego, na wysokości ponad 4600 m.n.p.m., którą otrzymał kaskader Simon Crane i za jej sprawą obraz trafił do Księgi Rekordów Guinnessa, jako najdroższa tego typu sekwencja zrealizowana dla filmu fabularnego.
W obsadzie filmu początkowo miał się znaleźć Christopher Walken, mający zagrać Qualena, ale ostatecznie z niej zrezygnował. Wcześniej myślano również o Bradzie Dourifie, a nawet Davidzie Bowie’m i Bryanie Ferry’m; ostatecznie jednak wcielił się w niego John Lithgow, zakontraktowany już do roli pomniejszego członka złodziejskiej szajki, który po latach uznał ten film za najlepszy w swojej karierze. Przy realizacji tego widowiska pracowali Ron Kauk i Wolfgang Güllich, uznawani za prawdziwe legendy jeśli chodzi o świat wspinaczkowy. Zastępowali oni w najbardziej niebezpiecznych scenach Stallone, Leona, a także Janine Turner, również mającą ogromne problemy z lękiem wysokości. Samemu Güllichowi, który tuż przed premierą filmu zginął tragicznie w wypadku samochodowym, ostatecznie zadedykowano tę produkcję.
Nowa wersja

Debiutujący na ekranach kin w maju 1993 roku obraz spotkał się z ogromnym zainteresowaniem widowni, w ostateczności zarabiając ponad 250 milionów dolarów, będąc jednocześnie pierwszym komercyjnym hitem Sylvestra Stallone’a w latach 90’. Tak znakomity wynik finansowy nie pomógł jednak samej wytwórni Carolco, która musiała zaciągnąć ogromne pożyczki, by w ogóle sfinansować widowisko Renny’ego Harlina. Kapitał początkowy zapewnili jej udziałowcy: Rizzoli-Corriere della Sera, Studio Canal+ i Pioneer Electric Corporation. Sporą część środków produkcji pozyskano za pośrednictwem kredytu produkcyjnego, udzielonego przez konsorcjum banków pod przewodnictwem Credit Lyonnais. Swoje dołożyło również Tristar Pictures, zapewniając sobie prawa do międzynarodowej dystrybucji tytułu. Co ciekawe, był to ostatni film, w którym na początku pojawiło się niezwykle charakterystyczne logo, zaprojektowane w 1984 roku, które później zostało zmienione.
Zanim jednak Carolco ostatecznie, po fiasku kolejnego obrazu Renny’ego Harlina “Wyspa piratów”, wpadło w ogromne problemy finansowe, które poskutkowały rychłym bankructwem, przedstawiciele firmy ogłosili start prac nad sequelem wielkiego hitu z Sylvestrem Stallone, który otrzymał już nawet roboczy tytuł: “Cliffhanger: The Dam”. Miał się on rozgrywać na słynnej Zaporze Hoovera, gdzie Gabe Walker po raz kolejny rozprawiłby się z groźnymi przestępcami. Projekt ten pozostawał jednak w produkcyjnym czyśćcu do 2008 roku, mimo wysiłków ze strony samego Sly’a, który jeszcze w 2015 roku wierzył w realizację bezpośredniego sequela do pierwszego obrazu. Cztery lata później do roli reżyserki została zatrudniona Ana Lily Amirpur, a w jednej z ról miał zagrać Jason Momoa, choć główna rola miała tym razem przypaść aktorce.
Kolejnym przełomem miała być informacja o zmianie formatu nowego filmu na tzw. “legacy sequel” i zatrudnieniu na stanowisko reżysera Rica Romana Waugha, który w tym czasie miał jeszcze współpracować z Sylvestrem Stallone. Twórca w późniejszym czasie został zastąpiony przez Jean-François Richeta, a tego - ponoć ostatecznie - zmienił Jaume Collet Serra. Jak widać realizacja kontynuacji “Na krawędzi” okazuje się nawet bardziej skomplikowana niż praca nad pierwszym filmem, ale sequel ostatecznie ma mieć swoją premierę w 2026 roku. Już bez udziału Stallone, z Lily James w roli głównej, której partnerować mają m.in. Pierce Brosnan, Nell Tiger Free, Franz Rogowski, Suzy Bemba i Bruno Gouery.
Przeczytaj również






Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych