
Gamescom 2025: Graliśmy w Screamer. Futurystyczny remake zręcznościowych wyścigów z 1995 roku. Daje czadu!
Pamiętam doskonale rok 1995, kiedy na moim blaszaku odpalałem Screamera i gubiłem kolejne popołudnia na czystej adrenalinie. To były wyścigi, które nie próbowały udawać symulacji – liczył się rytm, prędkość, agresja. Dziś, trzy dekady później, Milestone wraca do marki i serwuje coś, co nie tylko przypomina tamten klimat, ale wciąga w jeszcze bardziej szalone rejony. Na Gamescom 2025 mogłem zobaczyć demo i poczułem się, jakby ktoś przemycił DNA tamtego Screamera do współczesności.
Już od pierwszej chwili mocno uderza kierunek artystyczny, jaki obrało Milestone. Neo Rey to tylko jedno z miast, jeden z wielu torów, ale stylistyka całej gry od razu robi spore, często nostalgiczne wrażenie. Każde środowisko ma swój wyrazisty charakter – od industrialnego portu z potężnymi dźwigami i kontenerami, przez olbrzymie trybuny stadionu rodem z olimpijskich widowisk, aż po pustynne serpentyny wijące się wśród spalonych słońcem skał. Ekran mieni się neonami, połyskiem futurystycznych karoserii i kontrastem z brudną, ciężką infrastrukturą. Billboardy, stylizowane animowane wizualizacje, rozświetlone panoramy miast i industrialne kolosy – to wszystko wyglądało jak skrzyżowanie anime z synthwave’em i oldschoolową umownością zręcznościowych racerów. Szczególnie pięknie prezentował się moment, gdy w Neo Rey zachodzące słońce zamieniało całe miasto w pomarańczową poświatę. Pod względem graficznym to żadna rewolucja, no ale gra działa na Unreal Engine 5 i to faktycznie widać.
Sama rozgrywka opiera się głównie na sterowaniu dwiema gałkami na padzie. Lewa odpowiada za skręcanie, prawa za driftowanie. Na początku wydaje się to nienaturalne, ale szybko wchodzi w krew i zaczyna tworzyć rytm, który napędza cały wyścig. Każdy drift to nie tylko satysfakcja z opanowania zakrętu, ale też ładowanie paska synchronizacji. To kluczowy element, bowiem pozwala uruchomić dopalacz, włączyć osłonę obronną albo przygotować się do uderzenia, które zamienia nasz pojazd w taran rozwalający rywali. Jeszcze mocniej wchodzi tryb szału. Kiedy pasek zostanie w pełni naładowany, możemy aktywować stan totalnej furii i dosłownie przebijać się przez wszystko na torze. Ale to broń obosieczna. Wystarczy jeden błąd, choćby uderzenie w barierkę i całość kończy się efektowną eksplozją. To balans ryzyka i nagrody w najczystszej formie, dokładnie taki, jaki pamiętam z brutalnych wyścigów sprzed lat, gdzie perfekcja nie była opcją, ale koniecznością.




Screamer jest wyścigowym powrotem do lat 90. XX wieku i fani takich gier będą zachwyceni

Na padzie dostępna jest też mechanika półautomatycznej skrzyni biegów, czyli tzw. aktywne przełożenie. W odpowiednim momencie można wcisnąć przycisk i podbić bieg, co daje dodatkowy zastrzyk synchronizacji. To rozwiązanie nie jest jednak kluczowe – można się bez niego obejść i w praktyce traktować je raczej jako opcję dla osób, które chcą wycisnąć każdą możliwą przewagę. Problem w tym, że system nie zawsze działa intuicyjnie i potrafi wybijać z rytmu jazdy, szczególnie na trasach pełnych ciasnych łuków. W efekcie sprawia wrażenie dodatku, który nie każdemu przypadnie do gustu, a momentami wydaje się wręcz zbędny.
Trasy, które miałem okazję sprawdzić, były różnorodne i dobrze zaprojektowane. Wspomniane Neo Rey to urbanistyczny chaos pełen ostrych łuków i serpentyn, „Downtown Run” prowadzi przez ścisłe centrum, gdzie światła neonów mieszają się z betonem i szkłem. Stadion Olympus to wielka arena z monumentalną architekturą, która sprawia, że jedziesz jak gladiator w futurystycznym Koloseum. Z kolei port daje poczucie industrialnego labiryntu – ciasne zakręty między kontenerami wymuszają agresywne drifty i szybkie decyzje. Pustynne trasy, takie jak „Płonące równiny” czy „Wnętrzności bestii”, są bardziej otwarte, ale zdradliwe – łatwo zatrzymać się na barierce, a każdy błąd karany jest bezlitośnie. Do tego dochodzi „Teren montażowy B”, który wygląda jak gigantyczny kompleks fabryczny i daje zupełnie inne poczucie skali. Wszystkie trasy są zamknięte, pozbawione skrótów, liniowe, ale nie zmienia to faktu, że każdy tor ma własny charakter, własny rytm, a przeskakiwanie między nimi sprawia, że trudno tu o monotonię. Chociaż zobaczymy, jak będzie w pełnej wersji gry.
Screamer znakomicie nawiązuje do dawnych lat








Nie można też nie wspomnieć o bohaterach, którzy napędzają ten świat. Milestone ubrało ich w estetykę anime – Akane, Hina, Ritsuko, Frederic, Róisín czy Hiroshi mają przerysowane sylwetki, dramatyczne historie i własne specjalne zdolności. Każdy z nich prowadzi inny samochód, wyglądający jak wyciągnięty z nocnych marzeń lat 90. Dostajemy masywne spojlery, ostre linie, nadmiar detali. Widać, że auta są integralną częścią charakterów, a nie tylko „skórką” do wyboru. Do tego dochodzi pulsująca ścieżka dźwiękowa – syntezatory, ciężkie bity, brzmienia wyjęte z retrofuturyzmu – która idealnie dopełnia jazdy i jeszcze bardziej wciąga w klimat.
Oczywiście nie wszystko działa idealnie. Demo, które sprawdzałem, jest wciąż we wczesnej wersji i balans pojazdów pozostawia sporo do życzenia. Jedne samochody świetnie sprawdzają się na większości tras, inne frustrują już po kilku zakrętach. Do tego gra jest wymagająca – opanowanie driftu, zarządzanie paskiem synchronizacji i umiejętne korzystanie z uderzeń i dopalaczy wymaga sporo cierpliwości. Jeśli ktoś nie czuje klimatu uczenia się tras na pamięć, może się odbić.
Mimo to siedząc na stoisku, miałem poczucie deja vu. Że widzę w sumie ulepszoną wersję gry z 1995 roku, kiedy Screamer dawał mi namiastkę arcade’owej sali we własnym domu. Nowa odsłona jest neonowa, przerysowana, momentami chaotyczna, ale w tym chaosie tkwi sedno. To nie tylko wyścigi, to adrenalina przelana w piksele, walka z rywalami i własnymi błędami. Właśnie w tym kryje się największy urok Screamera – w uczuciu, że każda kolejna sekunda na torze to balansowanie na granicy furii i perfekcji. Trzeba lubić takie gry, ale jeśli zostanie dobrze wyceniona (czyli w kwocie niewiele ponad 100 zł) to polecam spróbować. Premiera w przyszłym roku na PC i konsolach.
Przeczytaj również






Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych