O pierwszych grach produkowanych bez nazwisk na listach płac

O pierwszych grach produkowanych bez nazwisk na listach płac

Krzysztof Grabarczyk | Dzisiaj, 11:00

Przez kilkadziesiąt lat istnienia branży gier rozbłysło na niej wiele gwiazd - Shigeru Miyamoto, Shinji Mikami, Ken Kutaragi, Clif Bleszinski, John Carmack czy Fumito Ueda. Nie zawsze tak było, nie zawsze autorzy gier byli brani pod uwagę, choć przecież dostarczyli produkt na rynek komercyjny. Jak to już ze wszystkim bywa, początki są trudne nawet z czymś tak oczywistym, jak listy płac. Problem ten doskwierał twórcóm szczególnie w czasach formowania się przemysłu elektronicznej rozrywki. Musimy cofnąć się o kilkadziesiąt lat i poznać historię ludzi, którzy pewnego dnia powiedzieli „dość” - w akcie buntu tworząc pierwszego, niezależnego wydawcę.

Współcześnie napisy końcowe zawierające nazwiska wszystkich ludzi zatrudnionych przy danej grze potrafią płynąć przez ekran do kilkunastu minut (rekordzistą jest gra Mighty No.9). Bohaterowie poniższego tekstu w czasach, gdy sami pisali kody źródłowe do gier, mogli o takiej, zdawałoby się, oczywistości pomarzyć. Mimo tego trwali w swojej pracy, bo jak sami przyznali po wielu latach - były to najlepszy czas w ich życiu. Jaka była pierwsza gra w historii? Historycy wskazują Williama Higinbothama (znanego jako Willy) odpowiedzialnego za kreację Tennis for Two (1958), teoretycznie pierwszej gry wykorzystującej oscyloskop, a nie klasyczny sygnał wideo. Z tego względu nie wszyscy zgadzają się co do twierdzenia, że Higinbotham stworzył pierwszą grę, choć bez wątpienia oddał ludziom w ręcę coś prawdziwego interaktywnego. Dziennikarz, David Ahl nazwał go „ojcem gier wideo” - jak napisał w swojej książce, Cyfrowe Marzenia, Piotr Mańkowski (polecam, bardzo dobra lektura).

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdy Nolan Bushnell postanowił wykorzystać koncepcję Higinbothama, stworzył Ponga (1972). Wkrótce z całej Ameryki zaczęły napływać zamówienia na automaty z Pongiem, które stały się narodowym fenomenem. Nikt ani myślał o podpisywaniu gier swoim nazwiskiem. Były to nowe, pionierskie czasy, rozwijał się przemysł komputerowy, a gier nie określano jeszcze nawet jako medium, bo wielu inwestorów tkwiło w przekonaniu, że gry stanowiły modę. A każda moda w końcu przeminie. Stąd nikt nie przywiązywał wagi do nazwisk kreatorów nowej formy rozrywki. No, prawie nikt.

Jednoosobowe armie

undefined

Nolan Bushnell i Ted Dabney założyli firmę Atari (1972), od której wiele się zaczęło. Pojawiły się pierwsze domowe komputery oraz konsole (w międzyczasie działały już inne przedsiębiorstwa jak Magnavox) i oczywiście gry. Zanim na świat przyszło kultowe Atari VCS, Bushnell został sam ze swoim biznesem. Dabney odsunął się w cień i opuścił branżę gier. Bushnell potrzebował potężnego kapitału, a takim dysponował Don Valentine, jeden z rekinów biznesu w Dolinie Krzemowej. W listopadzie, 1976 roku Atari stało się własnością Warner Communications, którą posiadał wspomniany Don Valentine - za kwotę 28 milionów dolarów, co w porównaniu ze współczesnymi, siedmiozerowymi transakcjami brzmi jak cena promocyjna. Wkrótce Bushnell został „usunięty” z nowego zarządu i musiał odejść z firmy, którą sam założył. Po wielu latach przyznał, że przenigdy nie wszedłby w spółkę z Valentinem. Tymczasem w 1978 roku do Atari przybył Ray Kassar, nowy prezes zarządu. Nie był on szczególnie lubiany, choć za jego rządów firma osiągała rekordowe przychody. Atari stawało się korporacją o kilku szczeblach i nie wszyscy czuli się traktowani sprawiedliwie.

David Crane dołączył do firmy w 1977 roku. O rekrutacji w Atari powiedział mu przyjaciel, Alan Miller podczas rozgrywki w tenisa. Crane palił się do nowej pracy jak benzyna i postanowił złożyć podanie o pracę. Atari VCS stało się globalną sensacją, a sam Crane nie ukrywał, że ekscytowała go możliwość tworzenia gier na system kształtujący cały przemysł gier komputerowych i wideo. „Było to świetnie miejsce rozwoju, bo czuwaliśmy nad początkiem branży gier” - wspominał dla Game Developer w 2007 roku. Przyszedł do pracy w Atari, gdy rządził jeszcze Bushnell, gdy ludzie będący pod krawatem dopiero zaczynali na poważnie interesować się biznesem gier. W 1978 roku Bushnell opuścił firmę i wiele się zmieniło. David Crane w międzyczasie opracował swoją pierwszą grę, Outlaw (1978), która z kolei stanowiła nieoficjalną konwersję Gun Fight od Midway. W tamtym czasie polityka Atari polegała na kopiowaniu i wdrażaniu sprawdzonych rozwiązań, aby stworzyć produkt, który po prostu się sprzedawał.

Tytuł Outlaw dobrze oddaje późniejszą reakcję Crane'a i trzech innym twórców znanych potem jako „Czteroosobowy Gang” - Crane, Miller, Bob Whitehead i Larry Kaplan. Każdy z nich ciężko pracował, a otrzymywali oni śmiesznie małe kwoty za stworzenie gier, na którym Atari zarabiało miliony. Allan Miller stworzył m.in. Hangman (1978), stworzonej na podstawie papierowej gry pod tym samym tytułem. Star Ship z tego samego roku imitowało widok zza kokpitu statku kosmicznego, za co odpowiedzialny był Whitehead. Wszystkich bardziej od niskich honorariów bolał brak nazwiska. Grający nie mieli pojęcia, jak nazywał się twórca danej gry. David Crane nie chciał, aby ta nieświadomość odbiorców się szerzyła. Wiedział, ile pracy należało włożyć w skompletowanie gry, pozornie prostej ze współczesnego punktu widzenia, lecz wymagającej setek godzin wytężonej pracy. Outlaw napisał przez pół roku, zarywając długie noce. Co za to otrzymał? Przypadkiem do jego rąk trafiła dokumentacja zysków Atari. Jako twórcy gier samodzielnie tworzyli każdą grę od podstaw. Takie poświęcenie domagało się większego szacunku.

Wyrobnicy

undefined

Nowy zarząd Atari albo mocno spóźniał się z wcześniejszymi obietnicami, albo nie spełniał ich w ogóle. Jak wspominał David Crane, morale ludzie pracujących w inżynierii drastycznie spadło, a oliwy do ognia dolała dokumentacja z działu marketingu dot. zysków i obrotów ze sprzedanych kartridży. Crane nie mógł uwierzyć, że zarobił 20 tys. dolarów na grze, którą sam stworzył, podczas gdy Atari sprzedało pół miliona egzemplarzy i zainkasowało 20 milionów dolarów przychodu. Reszta twórców również miała dość. Alan Miller nie chciał dłużej czekać i poszedł do Kassara, domagając się większego honorarium i obecności na liście płac. Kassar oczywiście odmówił, tłumacząc, że ludzie jego pokroju nie są więcej warci niż osoby sprzątające. Dodał również, że doskonale jednak rozumie ambicje ludzi kreatywnych, bo zanim przybył do Atari, współpracował z twórcami ręczników. Crane, Whitehead, Miller i Kaplan nie mogli w to uwierzyć. Crane opuścił Atari i postanowił założyć firmę Activision, pierwszego niezależnego wydawcę.

Pod koniec lat 70. uważano w Atari twórców gier za wyrobników. Tymczasem to oni budowali potęgę amerykańskiej korporacji. Gdy założono Activision w 1979 roku, do gier dołączano biuletyny z nazwiskami twórcy i autografem. Nastał moment, w którym autorzy oprogramowania stawali się sławni, niczym pisarze. I tak przy Pitfall gracze już wiedzieli, kto dokładnie stał za grą. Do dzisiaj listy płacy stały się obowiązkowe i w niemal każdej grze można je obejrzeć z poziomu głównego menu. Kto wie, kiedy by się to zaczęło, gdy nie akt sprzeciwu Davida Crane'a i jemu podobnych?

Źródło: PPE
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper