
Jakie jest moje 10 spostrzeżeń o Switchu 2 po trzech tygodniach od premiery? Są dobre i złe strony
Nintendo Switch 2 to konsola, która wpadła mi w ręce równo trzy tygodnie temu i od tamtej pory nie pozwala o sobie zapomnieć. Z jednej strony ‒ prawdziwy skok technologiczny w porównaniu z „jedynką”; z drugiej ‒ garść zgrzytów, które potrafią zirytować w drodze do pracy albo na kanapie. Społeczność reaguje jednak euforycznie, bo urządzenie już na starcie wykręciło rekordowe wyniki sprzedaży i rozpętało dyskusję, czy w 2025 r. Nintendo znów ustanawia zasady gry. Poniżej znajdziesz mój osobisty ranking dziesięciu najważniejszych spostrzeżeń po trzech tygodniach intensywnego grania.
Pierwszy wybuch sprzedażowy – 3,5 mln sztuk w cztery doby – jasno pokazał, że Switch 2 trafił w samo sedno. Gracze pragnęli mocniejszego handhelda, który nadal mieści się w plecaku, a po zadokowaniu wyrzuca na telewizor duży lepszą jakość. Nintendo dołożyło do pakietu parę trików podkręcających "generator zabawy" - magnetyczne Joy-Cony, wbudowany GameChat bez żonglowania smartfonem oraz pełną wsteczną kompatybilność z biblioteką pierwszego Switcha. Całość pachnie solidnym ulepszeniem zamiast odcinania kuponów.
Tyle że prawdziwy magnes tkwi nie w tabelce specyfikacji, lecz w filozofii grania „razem przy jednym ekranie”. Mario Kart World, startowy hit z otwartym światem, oddaje ducha tej idei jak gokart przyklejony do zakrętu – w pojedynkę po paru godzinach można ziewnąć, ale gdy w drzwiach stają znajomi, impreza nabiera prędkości. Switch 2 nie tyle rywalizuje z potężniejszymi konsolami, co konsekwentnie pielęgnuje to, co należy do DNA Nintendo, czyli wspólne granie, śmiech i niekontrolowany wybuch emocji tuż przed linią mety.




1. Ekran LCD 7,9ʺ — jest całkiem nieźle, no ale...

Pierwszy kontakt z nowym, 7,9-calowym panelem LCD to przyjemne uczucie. Całkiem wysokie pokrycie palety barw DCI-P3, natywne 1080p, HDR10 „na papierze” i VRR do 120 Hz sprawiają, że interfejs błyszczy, chociaż ten HDR w niektórych grach mocno daje się we znaki (niekiedy Mario Kart World potrafi być... wyprane z kolorów, jakby ukryte za chmurą mleka). Jasność realnie dochodzi tylko do 430 nitów, więc w ciemnym salonie czy metrze obraz może być soczysty niczym czerwień kombinezonu Mario, a finezyjnie cieniowane chmury w Zeldzie płyną gładko dzięki adaptacyjnemu odświeżaniu.
Schody zaczynają się po wyjściu na światło dzienne. Panel jest błyszczący i pozbawiony powłoki antyrefleksyjnej, więc każdy neon, latarnia czy okno zmienia go w przenośne lusterko. HDR jest mierny, bo wskazana jasność to ledwie minimum przyzwoitości, a kontrast IPS-a (≈ 1060:1) nie dorasta do czerni OLED-a. Do tego czas reakcji ~33 ms powoduje rozmyte smugi przy dynamicznych kamerach — VRR łagodzi szarpnięcia, ale nie zniweluje ducha poprzednich klatek. Jeśli zamierzasz grać głównie „w drodze”, warto od razu dokupić matową folię Hori lub JSAUX, podbić jasność o dwa oczka i pogodzić się z tym, że prawdziwy efekt "wow" przyjdzie dopiero wraz z (oby) przyszłą wersją OLED. Najpewniej za dwa, może nawet trzy lata.
2. Czysta moc, wsparcie DLSS i "4K" w docku
Jak dobrze wiemy, sercem Switcha 2 jest zmodyfikowany układ Tegra T239 z GPU z rodziny "Ampere" oraz 12 GB LPDDR5X (2×6 GB). Przepustowość RAM skacze z 68 GB/s w trybie przenośnym do 102 GB/s w doku, a wbudowana pamięć UFS 3.1 skraca czasy ładowania względem Switcha 1 nawet o 70%. Konsola obsługuje DLSS (niestety nie wiemy, czy to DLSS 2 czy może DLSS 3) ale bez rekonstrukcji promieni czy generatora klatek. Ta funkcja pozostaje zarezerwowana dla architektury Ada i nie figuruje w dokumentacji Switcha 2. Dzięki rdzeniom tensor, gry często renderują się wyjściowo w 1440p, a następnie skalowane są do 4K przy bardzo cichym działaniu i poborze raptem 19W (w docku). Po latach kompromisów hybryda Nintendo wreszcie radzi sobie z cięższymi teksturami i streamingiem świata bez dławienia się przy każdej zmianie sceny. To jest znakomita informacja.
W praktyce przekłada się to na konkretne liczby. Zelda: Tears of the Kingdom utrzymuje wreszcie solidne 60 FPS przy bazowym renderze ~1440p, który DLSS podbija do 4K. Drobne spadki zdarzają się wyłącznie przy ekstremalnie gęstych efektach pogodowych. Kontrast daje po oczach, a wczytywanie lokacji spadło z 21 do 7 sekund. Niestety nie wszystkie porty świecą tak jasno — Street Fighter 6 w trybie przenośnym wyświetlany jest w rozdzielczości między 540p, a 900p (czasem wydaje się rozmazany), w docku co prawda osiąga nawet 1440p, ale w otwartym trybie "World Tour" płynność spada poniżej 30 FPS, czasem do ~15 FPS. Gra wymaga kilku poprawek, ale i tak nie ma tragedii. Ogólny wniosek mam taki, że jasne - brakuje mocy do poziomu PS5, lecz jak na sprzęt o takiej wielkości (i grubości!) rezultaty bywają zaskakująco dobre.
Najlepszym testem możliwości Switcha 2 jest bez wątpienia rodzimy Cyberpunk 2077. W trybie jakości gra celuje w stałe 30 FPS w rozdzielczości 1080p zarówno w trybie przenośnym, jak i w docku. Tryb wydajności podnosi limit do 40 FPS, ale przenośnie rozdzielczość spada do 720p. W praniu oznacza to 33-38 FPS na ruchliwej ulicy w Night City. Dynamiczna rozdzielczość (nawet 540p w skrajnych chwilach) i DLSS sprawiają jednak, że obraz jest wyraźniejszy niż na Steam Decku, a świat wczytuje się szybciej i całość wygląda ostrzej i ładniej. Po kilkunastu godzinach mobilnej rozgrywki nadal robi to na mnie wrażenie, że tak rozbuchana gra mieści się w plecaku i działa w trybie przenośnym na Switchu 2, którego pobór mocy nie przekracza wówczas 10W. To jest mega imponujące, nawet jeśli okupione spadkami wydajności do 15 klatek (bo przy dużej zadymie i takie spadki się zdarzają). Chciałbym, żeby to poprawiono, ale możliwe, że Switch 2 osiągnął na ten moment kres swoich możliwości.
3. Joy-Con 2 — magnetyczny „klik” i stare demony

Magnetyczne rozwiązania sprawiają, że kontrolery zatrzaskują się z przyjemnym „klik!” – zero luzu, bez ryzyka wyszczerbionych prowadnic, jak w poprzedniej generacji. Sama bryła jest dłuższa, tył zwężono, ale nadal brakuje analogowych spustów. Niemniej, mają krótki skok, dzięki czemu ręce mniej się męczą podczas wielogodzinnych wyścigów w Mario Kart World. Nowe silniczki HD Rumble 2 potrafią rozprowadzić wibrację po całej obudowie, co czuć choćby podczas grania w Cyberpunka przy różnych momentach.
W środku jednak nadal są te same grzechy. Podczas rozbiórek odkryto, że Nintendo zastosowało identyczne potencjometry co w Joy-Conach z 2017 r., nie ma drążków z efektem Halla. Oznacza to, że zjawisko dryfu nie zniknęło, a jedynie zostało odroczone w czasie. Pierwsze raporty z serwisów mówią o „profilaktycznych” wymianach gałek już po tygodniu intensywnego grania. Trzeba będzie poczekać na jakieś zamienniki, tak jak to było w przypadku "jedynki". Same joy-cony są jednak większe, wygodniejsze, bardziej dokładne (szczególnie w takim Switch Sports) i według mnie dużo ładniejsze.
4. Akumulator — to nie jest maraton

W środku siedzi ogniwo o pojemności raptem 5220 mAh, a Nintendo podaje przedział pracy między 2, a 6,5h. Niestety moje testy jasno pokazują, że taki Cyberpunk działa przez ok. 2,5h (maksymalnie), możemy osiągnąć jakieś 3h w Mario Kart World i trochę ponad 4h w grach ze Switcha 1. To nadal wciąż lepiej niż, przykładowo, taki ROG Ally na trybie Turbo, ale słabiej niż Steam Deck OLED z limitem mocy i 40 Hz odświeżaniem. Dla mnie wypada całkiem ok, bo w Cyberpunka w trybie przenośnym i tak nie gram dłużej niż 2h, a doładowywanie Switcha 2 mi na ten moment nie przeszkadza. Gdy gramy ze znajomymi, zwykle Switch siedzi w docku.
W zestawie zamieszczona jest 65W ładowarka, która uzupełnia energię od 0 do 100% w jakieś 80 minut. To jednak długo, ale szanuję za różne możliwości ochrony baterii w ustawieniach. Jak je włączymy i wsadzimy konsole do docka, to dość skutecznie blokuje ładowanie na max 90%, dzięki czemu ogniwo znacznie dłużej wytrzyma. W praktyce po całej nocy, gdy wyjąłem Switcha 2 z docka, miałem 82%. Jest dobrze! W trasie warto mieć przy sobie jakiś powerbank.
5. Dźwięk i HD Rumble 2 — drobiazgi, które robią różnicę
Przednie, stereofoniczne głośniki grają z głośnością sięgającą 82 dB – o blisko 25% głośniej niż w pierwszym Switchu. Pasmo niskich tonów wreszcie ma „mięso”, a tryb wirtualnego surroundu dodaje przestrzeni w grach akcji. Przy blacie stolika w hotelu dźwięk jest wyraźny i nie trzeszczy nawet przy maksymalnej głośności. W tramwaju czy pociągu i tak sięgałem po słuchawki.
Silniczki HD Rumble 2 przerzucono bliżej środka korpusu, co daje bardziej równomierne rozchodzenie się wibracji. Drifting w Mario Kart rzeczywiście „pachnie” papierem ściernym, a wybuchy w Cyberpunku rezonują w palcach niczym lekkie uderzenia bębna. Haptyka jest zdecydowanie wyraźniejsza i mocniejsza niż w pierwszym Switchu, co bardzo doceniam, bo jest po prostu przyjemna.
6. Stacja dokująca — do 4K/60, chłodne bebechy, ciepły wiatrak

Nowy dock ma własny wentylator, jest większy i grubszy od poprzednika. Po włożeniu konsoli taktowanie CPU i GPU rośnie o jakieś ~15%, a większość gier Nintendo skalowane jest wtedy do 4K/60 FPS za sprawą DLSS. Duże tytuły renderowane są zwykle w 1440 p i potem skalowane, co nadal wygląda znakomicie na 55-calowym telewizorze. W domu gram na 75" i też nie odczuwam jakiegoś skrzywienia. Cieszy mnie, że Switch 2 wreszcie potrafi na TV wygenerować grafikę, która nie kłuje już w oczy.
Wentylator wbudowany w docka działa inteligentnie, ale przy dłuższej sesji potrafi dojść do 32 dB – w cichym salonie słychać lekki szum, który częściowo zagłusza dźwięk TV. Temperatury samej konsoli nie przekraczają 65 °C. Bardzo sprytne i wygodne rozwiązanie, a sam dock prezentuje się elegancko i wreszcie pasuje do nowoczesnego salonu.
7. Wsteczna kompatybilność i darmowe „łatki” dla nowej (i starej) generacji
Wkładasz kartridż ze starego Switcha, pobierasz drobną aktualizację i grasz — tak wygląda wsteczna kompatybilność w praktyce. Nintendo dołożyło (niestety płatne) aktualizacje do 4K/60 FPS dla Zeldy: TotK czy Super Mario Jamboree, ale już Super Mario Odyssey czy Super Mario Bros. Wonder dostały darmowe ulepszenia. Wsteczna kompatybilność to jeden z najlepszych aspektów Switcha 2. Zdecydowana większość gier, które odpalałem, śmiga znakomicie. Granie w Gothica z podbitą rozdzielczością (a mam wrażenie, że też płynnością) jest bardzo przyjemne i mega betonowe (pod względem płynności). Do tego bez żadnych aktualizacji i ingerencji twórców ogromna liczba gier i tak śmiga lepiej. Taki Resident Evil 5 lub 6 działały na Switchu 1 w 1080p i ~30-35 klatkach. Na Switchu 2 działają w 4K/60.
Na Switchu 2 lista płatnych pakietów ulepszeń jest na szczęście krótka. Marvelous woła 45 zł za Upgrade Pack do Rune Factory: Guardians of Azuma, tyle samo kosztuje ulepszenie Story of Seasons: Grand Bazaar. Level-5 policzy jedynie około 11 zł za Fantasy Life i: The Girl Who Steals Time. Natomiast w przypadku Sonic X Shadow Generations nie ma żadnej ścieżki aktualizacji – aby zagrać w edycję Switch 2 trzeba zapłacić pełne 219 zł. Nintendo samo ustaliło cenę za aktualizację do The Legend of Zelda: Breath of the Wild i Tears of the Kingdom, a równocześnie liczy sobie absurdalne 40 zł za demonstracyjne mini-expo Nintendo Switch 2 Welcome Tour – ruch o tyle zaskakujący, że podobny tytuł powinien, jak darmowe Astro’s Playroom na PS5, czekać na gracza w pudełku z konsolą.
8. GameChat i sieciowe udogodnienia
GameChat to wreszcie natywna, systemowa „pogadanka” na Switchu 2. Przytrzymujesz przycisk C na prawym Joy-Conie 2, wyskakuje panel i w ciągu sekundy możesz rozmawiać z maksymalnie 11 znajomymi (12 osób łącznie) – bez telefonu, bez kabli, dzięki wbudowanemu mikrofonowi w konsoli. Jeśli podłączysz kamerę USB-C, czat zmienia się w wideokonferencję (do 4 osób jednocześnie), a każdy może równocześnie udostępnić fragment własnej rozgrywki. Całość działa w dowolnym trybie i do 31 marca 2026 r. jest darmowe. Później będzie wymagać abonamentu Nintendo Switch Online. Rozmawiasz tylko z osobami z listy znajomych, pierwsze logowanie wymaga weryfikacji SMS-owej, a aplikacja kontroli rodzicielskiej pozwala jednym tapnięciem zablokować dziecku mikrofon lub wideo.
Od strony technicznej czat wypada stabilnie. Moje testy wykazały, że głos nie rwie nawet przy udostępnianiu ekranu różnym grom naraz, a przejście na dok z wbudowanym portem Ethernet (gigabit) obniża opóźnienia w grach sieciowych o kilkanaście milisekund i niemal eliminuje drobne skoki pingu typowe dla połączenia bezprzewodowego. W praktyce, grając w Splatoon 3 DX, różnica między łączem przewodowym a Wi-Fi 6 przekłada się na bardziej responsywne strzały tuszem i mniej „gumowych” przeciwników. GameChat nie rywalizuje jeszcze z Discordem pod względem rozbudowanych funkcji, ale wreszcie daje użytkownikom Nintendo proste, wbudowane rozwiązanie, które po latach wymuszonej aplikacji mobilnej brzmi jak powiew świeżego powietrza.
9. Mario Kart World — gra idealna, ale tylko z ekipą
Nowe Mario Kart rozwija skrzydła: 120 tras, otwarta mapa z wyzwaniami i wyścigi online dla 24 zawodników. Model jazdy jest bardziej „mięsisty”, a dzięki VRR ekran trzyma płynne 60 FPS nawet przy największym chaosie na torze. HD Rumble 2 dodaje immersji — każda skorupa uderzająca w zderzak wywołuje charakterystyczne tąpnięcie.
Problemem jest mało porywająca "kampania" solo. Po ukończeniu "Grand Tour” świat wydaje się pustawy, a wyzwania w trybie swobodnej jazdy szybko się powtarzają. Prawdziwa zabawa eksploduje dopiero w lokalnym split-screenie lub online — dwie godziny z przyjaciółmi mijają szybciej niż jedno okrążenie na torze Baby Park. Jeśli kupujesz konsolę do rodzinnych wieczorów, to absolutny system-seller i doskonała pozycja dla znajomych. W pojedynkę można się dość szybko znudzić.
10. Cena kontra konkurencja
Polska cena startowa to 2199 zł za samą konsolę lub 2399 zł za pakiet z Mario Kart World. Dla porównania najtańszy Steam Deck OLED 256 GB kosztuje 2599 zł – to jest 400 zł więcej, a do tego brakuje odłączanych kontrolerów i oficjalnego docka z obsługą 4K. Oczywiście, mamy SteamOS i dostęp do GeForce NOW, a także szereg innych udogodnień, ale brakuje exów od Nintendo, a Steam Deck jest dużo większy i dla wielu osób będzie zdecydowanie mniej poręczny.
Jeśli masz pierwszego Switcha i grasz głównie w docku, możesz poczekać na promocję lub edycję specjalną. Ale gdy marzy Ci się mobilna Zelda w 4K, a w domu masz ekipę chętną do wyścigów w Mario Kart World, Switch 2 broni się ceną i funkcjami. Czy żałuję zakupu po 3 tygodniach? Absolutnie nie. Spędzam z tym sprzętem bardzo dużo czasu, a ponieważ na Switchu 1 nie grałem aż tyle (głównie ze względu na techniczne ograniczenia), to Switcha 2 nie postrzegam w kategoriach odcinania kuponów. To konsola, która jest dla mnie bardziej dojrzała, lepsza, ładniejsza od poprzednika, a przy tym nadal cieńsza i mniejsza od większości konkurencyjnych konsol przenośnych. Liczę na potężne wsparcie Nintendo i firm trzecich, a także jakiegoś Directa w nadchodzących dniach, gdzie zobaczymy kolejne gry na Switcha 2 planowane jeszcze na ten rok (a także datę premiery nowego Metroida - ile można czekać?).
Przeczytaj również






Komentarze (15)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych