Fatal Frame: Maiden of the Black Water bez tajemnic. Japończycy podsumowują informacje i podają datę premiery

Przez ten horror nie mogłem spać. To najstraszniejsza gra w jaka grałem

Igor Chrzanowski | Dzisiaj, 14:14

Gatunek horrorów jest dziś w rozkwicie, o czym świadczą nowe zapowiedzi Silent Hilla, Resident Evil, polskiego Cronos, czy też pokazywanego na Summer Game Fest niejakiego ILL.

Czy horrory to gry dla każdego? Zdecydowanie nie, ale czasem nawet najbardziej bojaźliwy gracz powinien zaserwować sobie mocną dawkę emocji w jakimś straszaku. Przyznam się, że sam jestem strachliwy jak mało kto i ogrywanie po ciemku nawet takiego Silent Hilla z 1999 wywołuje u mnie dziś ciarki. Przez blisko 25 lat giercowania, próbowałem swoich sił z takimi seriami Resident Evil, Silent Hill, Outlast, F.E.A.R., a nawet Alone in the Dark. Nic jednak nie było w stanie nawet przez chwilę być tak przerażające jak Fatal Frame. Oczywiście Silent Hill też potrafi sprawić, że wyskakuje się z butów, ale gdy byłem młodszy autentycznie Fatal Frame 2 sprawiało, że ciężko było mi zasnąć. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Oczywiście dziś pewnie bym takiego efektu nie miał, a na podium najstraszniejszych gier wskoczy niebawem remake Silent Hilla 2 albo Silent Hill f, ale gdy miało się te 9-10 lat świat wyglądał inaczej. Dziś opowiem wam dlaczego moim zdaniem Fatal Frame to jedna z najlepszych serii horrorów, a jej druga odsłona to absolutny sztos. 

Duchy istnieją?

Zapewne każdy z was miał za dzieciaka mówione, że duchy nie istnieją, że to tylko bajdurzenie i gadanie głupot, aby nastraszyć niegrzecznych. Młodemu szczylowi czasem się takich rzeczy nie przetłumaczy, zwłaszcza jeśli w domu czasami dzieją się dziwne rzeczy. Możecie mnie nazwać durniem i głupcem, ale gdzieś tam w głowie siedzi mi, że duchy naprawdę mogą istnieć, a moje mieszkanie udowodniło mi to już nie raz - chociażby akcją, w której "coś" pukało w ścianę, a parę dni później znalazłem w niej zamurowany tajemniczy samobójczy list. Tak więc nie boję się żadnych zombiaków, potworów, czy innych powykręcanych we wszystkich kierunkach pielęgniarek. Duchy i zjawiska paranormalne to jest coś, co działa na mnie najbardziej, dlatego też jeśli horror - czy to filmowy czy growy - operuje na tych motywach, z pewnością gacie będą do wymiany.

Właśnie dlatego praktycznie od zawsze numerem jeden w kwestii gier, przy których mam największe emocje były kolejne odsłony cyklu Fatal Frame. A kto miał z nimi kiedyś jakąś styczność, doskonale rozumie dlaczego tak jest. Japońska seria zapoczątkowana jeszcze w 2001 roku na PlayStation 2 i pierwszym Xboksie, od zawsze była i nadal jest czymś zupełnie innym niż wszystkie inne branżowe horrory. O ile w kinie często straszy się nas duchami, bo to tańsze niż renderowanie armii potworów w CGI, tak w przypadku gier mało kto umie dobrze "zagrać" motywem ducha.

Camera Obscura - broń, której boisz się używać

Zazwyczaj w grach wideo duchy prezentowane są jako bardziej takie... zabawne stworzenia lub zagrożenie, które po prostu gdzieś tam za tobą łazi i bywa upierdliwe jak drzazga w tyłku. Jak widzimy ducha w Luigi's Mansion, raczej się z tego śmiejemy, jak widzimy ducha w jakiejś metroidvanii, pierwsze co przychodzi nam na myśl to chęć wyłączenia gry, bo czeka nas upierdliwy i męczący segment gry. Jeśli jednak widzimy ducha w Fatal Frame, mamy po prostu przesrane. Wiecie, w większości survival horrorów naszym zadaniem jest zbicie przeciwnika jakąś pałką, zastrzelenie go z bezpiecznej odległości, albo po prostu ucieczka i chowanie się jak w serii Amnesia czy Obcy: Izolacja. 

W Fatal Frame nasze zadanie jest nieco odmienne. Nie mamy się tutaj jak bronić, nie mamy gdzie uciec, nie mamy nawet jak zgubić tego ducha. Musimy stanąć z nim dosłownie twarzą w twarz i cyknąć mu fotkę. Brzmi prosto, no bo co może być ciężkiego w zrobieniu zdjęcia. A jednak gdy napiera na ciebie naprawdę przerażający japoński duch, który płacze, drze ryja, biega po ścianach, czy nagle wyskakuje spod podłogi, a musicie przy tym obserwować go przez malutki obiektyw, emocje biorą górę. Żadna gra mnie nigdy tak nie stresowała jak Fatal Frame II, które moim zdaniem ma najlepiej zaprojektowanych przeciwników w całej serii. Nie dość, że musisz rozwiązać zagadkę, muzyka i klimat gniotą cię psychicznie jak kredyt na mieszkanie, to jeszcze musisz borykać się z duchami, które mogą cię gonić tak długo i daleko jak tylko trzeba lub pilnie strzegą czegoś, co jest ci potrzebne.

Fatal Frame to tak przerażająca podróż, że naprawdę nie sposób jej zapomnieć. Ale to właśnie dzięki temu, mimo iż seria miała swoje wzloty i upadki, ciężko jest jej nie kochać. Za porządny remake Fatal Frame II oddałbym nerkę, a za porządnie zrobione Fatal Frame 6, sprzedałbym drugą. A wy graliście w Project Zero a.k.a. Fatal Frame? 

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.

Najstraszniejsze horrory to...

Resident Evil
148%
Silent Hill
148%
Fatal Frame/Project Zero
148%
Dead Space
148%
Amnesia
148%
Outlast
148%
Coś innego
148%
Pokaż wyniki Głosów: 148
cropper