Legion Samobójców

Czy to koniec Rocksteady? Porażka Suicide Squad rozczarowała wydawcę

Krzysztof Grabarczyk | 03.03, 15:00

Rocksteady chyba postawili sobie sami nagrobek. Ich ostatni, i być może właśnie ostatni tytuł, Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości stawia autorów pod grubą kreską. Skończyło się zbieranie laurów za trylogię Batman: Arkham. Nie życzę źle brytyjskim deweloperom. Rocksteady zredefiniowało pojęcie gier superbohaterskich w 2009 roku. Po odejściu założycieli, w tym Seftona Hilla, nie spodziewałem się, że kondycja studia tak mocno podupadnie. Nie chodzi już o sam model rozgrywki promowany w najnowszej grze studia, lecz o dość słabe wykonanie. Mówimy o zespole, który darzono powszechnym zaufaniem.

Pomimo kilkuletniej ciszy, jaka nastała u Rocksteady po debiucie Batman: Arkham Knight (2015), oczekiwania były ogromne. Zmieniły się czasy. Model GaaS zaczął się dobijać do drzwi niejednego wydawcy. Najpierw swoich sił w temacie spróbowało Crystal Dynamics ze swoim Marvel's Avengers. Przez obrany model biznesowy, gra utraciła swój potencjał - potencjał na wielki hit. Wyszedł z tego powtarzalny akcyjniak, o którym dzisiaj już mało kto pamięta.

Dalsza część tekstu pod wideo

Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości przyjęto jeszcze gorzej. Szkoda, że studio w przeszłości odpowiedzialne za świetny system walki w trylogii Arkham ruszyło z ambicjami w przeciwnym kierunku. Dostaliśmy pokolorowaną strzelankę, z kilkoma chwilami hołdu dla fanów Arkhamverse, z generycznymi aktywnościami i sforą kosmitów do unicestwienia. Zabrakło zróżnicowania, a same nawiązania do trylogii nie wystarczyły, aby podbić serca fanów. Przynajmniej skorzystało Arkham Knight, do którego nagle ochoczo powrócili gracze.

Co dalej, Rocksteady?

undefined

Pisaliśmy o tym, że twórcy rezygnują z ostatniej aktualizacji. Rocksteady zamierza skupić się na przygotowaniu Sezonu 1, wraz z przybyciem Jokera. Czy postać Księcia Zbrodni uratuje słabą sytuację gry na serwerach? Wydawca, Warner Bros. nie kryje rozczarowania. "Skupiamy się na transformacji najbardziej dochodowych marek" - tłumaczył na początku lutego David Zaslav, prezes Warnera. Zaslav dodał przy tym, że firma zaczyna porzucać model wydawniczy polegający na premierach co trzy, cztery lata, a zamiast tego wydawca skupi się na stałej ofercie. Na ten model wskazuje konstrukcja Legionu Samobójców. Jak widać, bezskutecznie. Dziwne, że nikt w firmie nie zwrócił uwagi na słabe wyniki Rycerzy Gotham, czyli tytułu lepszego niż produkcja Rocksteady.

Nie da się ukryć, że dzisiejsze Rocksteady nie jest tym samym studiem. Po debiucie Batman: Arkham Knight wielu twórców pożegnało się ze studiem, i to jeszcze przed "abdykacją" Hill'a. Stąd cisza ze strony firmy wydawała mi się dziwnie niepokojąca. Profile Rocksteady w mediach społecznościowych odzywały się bardzo sporadycznie. W końcu zarząd postawił na gry-usługi. Szkoda, że spóźnili się z tym o jakąś dekadę. Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości wydaje się grą bardzo archaiczną. Staroszkolny model strzelania, zbędne kombinowanie z licznikiem zabić oraz dziwnie zaprojektowany system kontrowania wrogich strzałów. No, nie współgra to jak należy. Powinno być znacznie lepiej.

Koniec przygody?

undefined

W świetle ostatnich fal zwolnień w Sony, Microsofcie czy EA, dalsza przyszłość Rocksteady stoi pod znakiem zapytania, jak u Człowieka-Zagadki. Więcej ludzi bez pracy w większych korporacjach często oznacza napływ mniejszych, niezależnych studiów. W ciągu dwóch kolejnych lat spodziewajmy się mocnej fali indyków. Lwia część graczy ucieszy się z takiego obrotu sprawy, ponieważ coraz więcej z nas powątpiewa w rzetelność zespołów tworzących wysokobudżetowe produkcje, gdzie decyzyjność uzależniona jest od znacznie wyżej postawionych ludzi prowadzących rozmowy na stopie biznesowej.

Ciężko patrzy się na medialną porażkę Rocksteady. Od zawsze ceniłem to studio. Nic nie wskazuje na to, aby Legion Samobójców nagle zmienił się z brzydkiego kaczątka w łabędzia. Problem gry leży już w sferze koncepcyjnej, nie technicznej. Dało się zrobić tyle dobrego w tym projekcie. Na osłodę wciąż pozostaje arcyciekawa trylogia Batman: Arkham. Odnoszę wrażenie, że tego zespołu nie stać już na nic lepszego. Firma została pozbawiona kluczowego ogniwa, czyli pracowników, którzy czuwali nad rozwojem trylogii z Batmanem. Wyobraźcie sobie, że dawniej, gdy jeszcze smażyło się Batman: Arkham Asylum, jedna osoba pracowała tygodnie nad animacją peleryny, tworząc aż 700 unikalnych schematów peleryny. Dzisiaj już chyba mało kto tak robi.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper