Medal of Honor

Medal of Honor - medali już nie będzie, to koniec

Krzysztof Grabarczyk | 30.12.2023, 18:00

Tęsknimy za licznymi seriami uznanych gier. W kontekście zapomnianych przez wydawców serii trudno pominąć cykl Medal of Honor. Marka jest bardzo ważnym punktem odniesienia do filmowości w grach, zwłaszcza w strzelaninach z widokiem FPP. Jej rodowód jest dziełem wielkiego reżysera, Stevena Spielberga, choć inspiracją stał się jego własny syn, Max. Nastolatek namiętnie zagrywał się w Goldeneye 007, czyli sztandarową grę z czasów Nintendo 64. Wówczas zdał sobie sprawę, że gry jako medium są w stanie opowiedzieć fascynującą historię. Takie też było Medal of Honor, choć to niełatwa opowieść z punktu widzenia twórców gry. Jak to wszystko się zaczęło i dlaczego seria przestała się liczyć na rynku?

Tę historię otwiera 1995 rok. PlayStation rośnie w siłę. W gwarze wytwórni filmowych nieustannie padało słowo "Interactive" - co odnosiło się do faktu, iż każda wytwórnia otwierała dywizje - Disney Interactive, Paramount Interactive, czy Universal Interactive. Spielberg oczywiście nie zamierzał pozostawać w tyle. Powstaje więc Dreamworks Interactive. Jego pracownicy to w większości ludzie pracujący wcześniej dla Microsoftu, a targetem nowo powstałego studia było pisanie gier na komputery osobiste. Spielberg jako jeden z pierwszych, tak ważnych filmowców rozumiał potęgę branży gier wideo. Kilka lat wcześniej prowadził rozmowy z Atari oraz LucasArts.

Dalsza część tekstu pod wideo

Uważał, że gry są w stanie opowiadać historię na nowe sposoby” - tłumaczy Patrick Gilmore, producent Medal of Honor. W dniu 11 listopada, 1997 roku, w naszym kraju obchodziliśmy Święto Niepodległości. Spielberg tego dnia zdał sobie sprawę, że nadszedł czas, aby uruchomić nowy projekt. Kręcił wówczas swój kolejny, wielki przebój, jakim był Szeregowiec Ryan. Doskonale wiedział, że film nie dotrze do młodszej widowni z uwagi na brutalność ukazywanych scen. Do dzisiaj zresztą świetnie się ogląda historię kpt. Millera (Tom Hanks), który wraz z drużyną rusza po tytułowego Ryana. Wielki reżyser przedstawił zespołowi w Dreamworks Interactive swój pomysł na grę. Nie wszystkim się spodobał.

Na kreatywnym froncie

undefined

Ludzie byli sceptyczni” - wspomina Peter Hirschmann, scenarzysta i reżyser gry. „Mawiali, że II Wojna Światowa jest przestarzałym konfliktem” - dodaje. Dzisiaj ciężko w to uwierzyć, lecz w 1997 roku panowało przekonanie, że konsole nie są odpowiednim rynkiem dla strzelanin FPP. Autorzy z DI byli po prostu sceptyczni i być może ich obawy wynikały z braku doświadczenia w pracy na PlayStation. Spielberg od samego początku upatrzył sobie jasnoszare pudełko Sony. „Gracze częściej woleli laserowe pistolety i kosmitów” - twierdził Hirschmann. Coś w tym jest. Na PlayStation w 1997 roku królowali Disruptor, Alien Trilogy, czy Powerslave tudzież Duke Nukem 3D (znany jako DN: Meltdown). W chwili inicjacji prac nad Medal of Honor brakowało strzelaniny utrzymanej w pełnym trójwymiarze. Medal of Honor miało zmienić ten stan rzeczy, choć nie taka okazała się intencja autorów gry. Dla Spielberga liczyła się historia, jak na filmowca przystało.

Pomysł zrobienia czegoś osadzonego w historycznych realiach i umieszczenia w świecie gry był dużym wyzwaniem” - wspominał reżyser Medal of Honor. Tym razem nie było mowy o zastosowaniu wówczas popularnych jeszcze sprite'ów, co było standardem w latach 90., zwłaszcza w pierwszoosobowych strzelaninach. Twórcy przystąpili niezwłocznie do pracy. Systemowym fundamentem okazał się silnik graficzny użyty w poprzedniej grze studia, Jurassic Park: The Lost Word. W ciągu tygodnia zbudowano demo nowej gry. „To był szalony tydzień. Złożyliśmy to demo, a jego idea była prosta: strzelanie do Nazistów miało sprawiać ekstremalną frajdę” - śmieje się Hirschmann. Dawniej dokonali tego kultowi twórcy z ID Software, pisząc Wolfensteind 3D. Dreamworks Interactive musieli się wykazać w trzech wymiarach. I udało się.

Dla Spielberga w grę nie wchodziła żadna licencja. Gdyby Medal of Honor nazwano Szeregowiec Ryan, seria nigdy by się nie narodziła, a sama gra w końcu pokryłaby się kurzem czasu. Reżyser wskazał, że ma być filmowo, lecz autonomicznie. To dzięki jego decyzji marka zachowała swą tożsamość. Spielberg polecił ktp. Dyle'a Dye, który współpracował z nim na planie filmowym. Od tej chwili pełnił funkcje doradcze przy tworzeniu Medal of Honor. No właśnie, ojciec filmowego E.T. użył nazwy najwyższego odznaczenia amerykańskiej armii jako tytułu nowej gry. Nie obyło się bez zgrzytów. „Kiedy mówimy o Medalu Honoru, to poważna i święta rzecz, nie zamieniajcie tego w grę wideo” - te słowa wypowiedział Paul Bucha, prawdziwy bohater wojenny z Wietnamu. Za swoje zasługi został odznaczony Medalem Honoru, a w 1999 roku pełnił funkcję przewodniczącego Kongresu Medalu Honoru. Był również zawziętym przeciwnikiem gier wideo, a obecnie przebywa na zasłużonej emeryturze. Hirschmann zaprosił weterana do studia i zaprezentował grę, tłumacząc, że jest ona lekcją historii i hołdem dla ludzi takich jak Bucha. Ten zaakceptował grę, lecz nigdy nie zmienił swojego stanowiska.

Pyrrusowe zwycięstwo

undefined

Okupione ciężką pracą Medal of Honor trafiło do sprzedaży w listopadzie, 1999 roku. Pół roku wcześniej Stanami Zjednoczonymi wstrząsnęła największa masowa zbrodnia placówek oświatowych w historii kraju. Zdarzenie miało miejsce w Columbine High School w kwietniu, 1999 roku. Dwóch nastolatków zastrzeliło piętnastu uczniów, po czym śmierć ponieśli również sprawcy. Tamtego feralnego dnia rozpoczęła się nagonka na gry wideo. Medal of Honor nie mogło uniknąć medialnego ciosu od zawziętych przeciwników interaktywnego medium. Wkrótce okazało się, że produkcja sprzedawała się najlepiej ze wszystkich gier Dreamworks Interactive. Grę tworzono jeszcze przed debiutem kontrolera Dualshock, lecz i tak zabawa była przednia. Medal of Honor imponowało grafiką, muzyką i rozgrywką. Nie przeszkadzała mi konieczność celowania krzyżakiem. Byłem przyzwyczajony do takiego celowania z czasów choćby Alien Trilogy. Fakt, wraz z Medal of Honor: Underground możliwość sterowania analogiem była lepsza.

Underground stawiała w głównej roli Manon Batiste, która zastąpiła Jimmy'ego Pattersona. Grę ulokowano na terenie okupowanej Francji w 1940 roku. Dla Dreamworks Interactive gra okazała się ostatnim projektem, zanim ekipy nie wchłonął Microsoft. Dalsze losy serii sięgają już Medal of Honor: Allied Assault. W jej tworzeniu udział brali Jason West oraz Vince Zampella. To oni wprowadzili do narracji gry, tzw. cinematic experience. Wkrótce obaj panowie przeszli do Activision i stworzyli serii EA, czyli poprzedniemu pracodawcy, silną konkurencję w postaci...Call of Duty. I ta druga seria przetrwała do dzisiaj. Musimy uczciwie przyznać, że Medal of Honor po umiarkowanym sukcesie Frontline traciło formę. Nie pomogło ani Medal of Honor: Rising Sun, ani nawet uwspółcześniona iteracja cyklu wydana w 2010 roku. Medal of Honor opowiada historię oddziału Tier 1, a akcję umieszczono w Afganistanie. EA toczyło wówczas zawzięty bój z Activision, lecz gra, choć nie najgorsza, nie zdołała zagrozić hegemonii Infinity Ward i Treyarch. Ostatnia część, Medal of Honor: Warfighter została powszechnie skrytykowana, a seria nie wyłoniła się już nigdy później.

Obecnie EA nie planuje wskrzeszenia tej niegdyś popularnej i szanowanej marki. Przeminęła moda na strzelaniny osadzone w klimacie II Wojny Światowej, a jeśli już są, to stawiają na rozgrywkę wieloosobową, jak Hell Let Loose. Czy nie ma już miejsca na angażujące kampanie fabularne? W ostatnim dziesięcioleciu świetnie poradziło sobie Wolfenstein: The Old Blood i takich produkcji chciałbym zasmakować więcej. Medal of Honor ceniłem za całokształt. Seria zainicjowała trend ukazywania II Wojny Światowej za pośrednictwem strzelanin FPP. Wielka szkoda, że już najprawdopodobniej nie powtórzy tamtego sukcesu. Nie oznacza to jednak, że o niej zapomnieliśmy.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper