inFamous na PS5? Sucker Punch Productions odnawia domenę i szuka pracowników

Na powrót tych marek czekam najbardziej. Oby kiedyś się pojawiły…

Kajetan Węsierski | 20.10.2023, 21:30

Branża gier wideo pędzi i nienawidzi przestoju. Dobrze widać to choćby po bieżącym miesiącu, gdzie właściwie każdy kolejny dzień przynosi przynajmniej kilka ciekawych premier. W skali tygodnia daje to niewyobrażalne liczby i czasem trudno się połapać we wszystkim, co pojawia się na rynku. Ale o tym już właściwie jakiś czas temu pisałem - wspominałem, że jesteśmy zalewani masą nowości. 

I mimo tego nigdy nie jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani. Wszyscy z nas mają wszak jakieś serie lub marki, których powrotu bardzo chcą. Niezależnie, czy mowa tu o kolejnych odsłonach, prequelach, remasterach, czy nawet bardzo popularnych ostatnimi czasy remake’ach. Po prostu ciągnie nas do tych rzeczy, z którymi wiążą nas bardzo pozytywne emocje i ciepłe wspomnienia z lat młodości, dzieciństwa, lub po prostu kilku wstecz. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziś chciałbym podzielić się dziesięcioma moimi ulubionymi markami, na które czekam najbardziej. Wszystkie z nich przeżywają swoisty zastój i niestety od kilku lat próżno liczyć na nowości. Czasem przewijają się plotki i doniesienia, ale na tym koniec. A przydałoby się podjąć konkretne kroki w odpowiednim kierunku. Cóż - zachęcam do dzielenia się swoimi propozycjami w komentarzach, a tymczasem - oto moje

Bully 

Fikcyjne Bullworth Academy, zderzenie elitarnego i ekskluzywnego świata z marginesem społecznym, a ponadto wszystko kapitalna rozgrywka. Rockstar Games wspiął się tu a wyżyny kreatywności i w 2006 roku zaserwował nam zabawę, jakiej właściwie nie dostaliśmy nigdy wcześniej. I choć na kontynuację czekamy od dawna, to pojawiały się jedynie porty na inne sprzęty - ostatni raz w 2016 na smartfony. 

Tomba! 

Dla niektórych „Tomba!”, a dla innych „Tombi!” - dla wszystkich jednak po prostu dobra side-scrollowa platformówka. Nie pamiętam nawet, kiedy pierwszy raz miałem okazję pograć w odsłonę z 1998 roku. Na pewno nieco później - na tyle, że bez problemu udało mi się dorwać także sequel, który na rynku ukazał się rok później. Teraz coraz głośniej mówi się o remake’u - i oby do niego doszło. A potem wyczekiwane domknięcie trylogii! 

Rayman

Lata temu dostałem od rodziców cały zestaw gier o Raymanie na PC. Nie do końca go pamiętam, ale jeśli mnie pamięć nie myli, to wchodziły w jego skład trzy pierwsze części, a także Raving Rabbits i Rayman M. I choć ostatecznie nie ograłem wtedy Kórlików, to pozostałe produkcje bardzo mocno przypadły mi do gustu. Był to okres, gdzie byłem zakochany w Kangurku Kao, więc całość okazała się kapitalnym sposobem na wypełnienie dziury w serduchu po „Tajemnicy Wulkanu”. 

Spyro 

W gry z fioletowym smoczkiem grałem za dzieciaka - gdy nie specjalnie pamiętam, z którą odsłoną miałem dokładnie do czynienia. Grałem też lata później, gdy nadrobiłem całą trylogię. I oczywiście mam też za sobą odświeżenie na Nintendo Switch, które ukazało się kilka lat temu. Wciąż jednak czegoś mi brakuje - zwłaszcza że od ostatniej nowej części minęło blisko piętnaście lat. A to szmat czasu! 

Portal

Zapewne każdy, kto miał kiedykolwiek okazję grać w pierwszą lub drugą odsłonę gier logicznych od Valve, zgodzi się ze mną, że trzymały niesamowicie wysoki poziom. I bardzo bym chciał zobaczyć trzecią część Portala. Wierzę, że kiedyś rzeczywiście do tego dojdzie i mam ogromną nadzieję, że w formie pełnoprawnej kontynuacji na PC i konsole, a nie VR-owej wariacji na temat tej kapitalnej serii. 

Half-Life

Moje obawy o skierowanie swoich działań w VR nie są oczywiście bezpodstawne. Bazuję je na tym, jak wyglądało to w przypadku Half-Life’a, gdzie po znakomitych grach, po latach powrócono właśnie w wersji na wirtualną rzeczywistość. I choć gra okazała się znakomita, a fanów takiej zabawy nie brakuje, to pewnie zgodzimy się, że wielu z nas czeka na pełnoprawną kontynuację, która będzie szerszej dostępna. 

Jak & Daxter

Wróćmy jednak na chwilę do platformówek! Pojawia się ich w tym zestawieniu tak wiele, ponieważ zwyczajnie na nich się wychowywałem. A kolejną marką, która bez wątpienia zasługuje na to, by obecnie być lepiej traktowaną, jest „Jak & Daxter”. I być może będzie to kontrowersyjne, ale wierzę, że przy odpowiednim ogarnięciu marki i fajnym, kreatywnym pomyśle, będzie mogłoby być to coś na wzór Ratcheta & Clanka! Którzy przecież radzą sobie wyśmienicie! 

Banjo-Kazooie

Dobra, ostatni raz gra platformowa - obiecuję! W kontekście tej serii nie dostaliśmy bynajmniej wielu tytułów, ale sam fakt, że były bardzo ciepło przyjęte, a od 2008 roku jest o nich cicho, najlepiej świadczy o zmarnowanym potencjale. Tu było jeszcze naprawdę dużo do zrobienia, a opcja współpracy dwóch bohaterów mogłaby się okazać w dzisiejszych czasach strzałem w dziesiątkę! Zgodzicie się? 

Sleeping Dogs

Ależ to była perełka w 2012 roku. Gdy pierwszy raz wszedłem do tego świata, który oferował doznania niczym z azjatyckich akcyjniaków, nie mogłem się oderwać. Tak wiele rzeczy tam genialnie zagrało! Począwszy od znakomicie zrealizowanego poruszania, przez fantastyczną choreografię walki, aż po angażujące i genialnie napisane wątki fabularne. Nawet po wyłączeniu gry, dalej została w głowie. A sequela jak nie było, tak nie ma. 

inFamous

Był bardzo dobry pierwszy inFamous w 2009 roku, później pełnoprawny sequel w 2011. Trzecia część już w 2014 na PS4 i kilka miesięcy później oddzielny dodatek do rzeczonej odsłony. A potem… Cisza! I chyba nigdy do końca nie pogodziłem się z tym, że Sucker Punch zdecydowało się nie ciągnąć tego dalej. Jasne, ostatnia z wydanych odsłon stała na niższym poziomie, ale wciąż była dobrą grą. Wciąż liczę, że doczekamy się powrotu. I to takiego na pełną skalę!

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper