Ghostrunner 2

Ghostrunner 2 - miliony nie mogą się mylić - dlaczego część pierwsza sprzedała się tak dobrze

Krzysztof Grabarczyk | 17.09.2023, 15:00

Uwielbiam takie wyzwania. Okazało się, że istnieją gry, w których pokonanie wroga nie jest problemem, lecz samo dotarcie do niego. To nie wszystko, ponieważ nie ma miejsca na błędy, a system rozgrywki zaprojektowano z myślą o perfekcji ze strony gracza. O sukcesie w Ghostrunner decydują sekundy, reakcja i działanie. One More Level stworzyło jedną z najlepszych gier osadzonych w realiach cyberpunku. Ostry jak brzytwa charakter produkcji zawdzięczamy m.in. polskiemu deweloperowi, One More Level. W oczekiwaniu na sequel warto raz jeszcze przyjrzeć się tej oryginalnej wizji ze wskazaniem elementów wyróżniających tytuł na tle reszty. 

Kojarzycie studio Dennaton Games? To autorzy kultowego już Hotline Miami. Co oni tutaj robią, skoro trwa gadka o Ghostrunner? W ich grze bohater jest na "jednego hita". Nie inaczej jest w przypadku gry One More Level oraz duńskiej ekipy, Slipgate Ironworks. Musicie wiedzieć, że Ghostrunner jest dziełem dwóch zespołów, choć to Polacy mieli największy udział w procesie produkcji. Hotline Miami i Ghostrunner różni model rozgrywki i setting. Te gry są jednak do siebie podobne - cholerne trudne do pokonania i szybkie. Ghostrunner jest szaleńczym pędem na szczyt Dharma Tower, aby powstrzymać Marę i pomścić upadek Architekta. Wtajemniczeni znają prawdziwe motywy. A jest ich niemało, bo całe 2,5 miliona. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Szybkość czasu 

undefined

"Witaj w przyszłości. To Twój wyrok śmierci" - ten slogan wrył mi się w pamięć. Przed uruchomieniem Ghosturunnera nie sądziłem, że polscy twórcy zgotują mi takie wyzwanie. Choć znałem już filozofię stojącą za Hotline Miami, gra One More Level wynosi tego rodzaju rozgrywkę na nowy poziom. Kluczem jest umiejętność bardzo szybkiego reagowania i ułożenia planu działania w ciągu kilku sekund. Tyle teorii, ponieważ Ghostrunner wymaga opanowania każdego fragmentu niemal do perfekcji. Gra docenia perfekcjonizm i nie wybacza nawet zbędnego mrugnięcia okiem, bo przegrywa się tutaj regularnie. Tęskniłem za tym uczuciem od chwili zakończenia przygody w Ninja Gaiden. Tam przecież również walczyliśmy jako ninja, choć bez tej cyborgizacji. Ghostrunner to jeden z ostatnich przedstawicieli swojego rodzaju, a była ich dokładnie setka. 

Spojrzałem na licznik śmierci po ukończeniu pierwszego poziomu i byłem w szoku, bo zgonów zaliczyłem chyba więcej, niż w trylogii Dark Souls. Każda porażka działa w Ghostrunner jak motywacja. Nie wszystkim przypasuje taka forma rozgrywki, lecz zaprojektowane przez twórców mechaniki nie pozwalają się oderwać. Poziom można przebiec w niecałe pięć minut. Ba, jest nawet trofeum/osiągnięcie za bieg bez pojedynczego zgonu. Ghostrunner spełnia ciekawe założenie - jest trudny do opanowania i pokonania zarazem. Nim nauczyłem się płynnie skakać od ściany do ściany spadłem z kilkanaście razy. Im wyżej, tym gorzej. Obiecałem sobie, że do czasu debiutu Ghostrunner 2 ruszę po platynowe trofeum w części pierwszej. Postać Jacka (protagonisty) to ciekawa konstrukcja. Bohater pozbawiony emocji, który z czasem nabiera większej świadomości i wybiera jedną ze stron. Prócz satysfakcjonującej rozgrywki, Ghostrunner angażuje opowieścią. W mrocznej przyszłości nic nie jest dobre lub złe. Liczą się korzyści. 

Oko za oko

undefined

"Nasza mechanika 'jeden cios - jeden zgon' jest bardzo satysfakcjonująca, ponieważ odczuwamy natychmiastowy skutek każdego uderzenia" - twierdzą programiści z One More Level. Ghostrunner rozkręca się mniej więcej od połowy gry, kiedy do akcji wkraczają odmiany żołnierzy Mary wyposażeni w katany. Na wykonanie kontrataku mamy całą jedną sekundę (sprawdziłem). Grając w wersję demonstracyjną Ghostrunner 2 zauważyłem natomiast, że twórcy jakby trochę ułatwili Jack'owi zadanie. Przed lecącymi pociskami możemy się obronić (co w oryginale jest niemożliwe) i je odbić. Poprzednie ratował nas unik lub odbicie w idealnym momencie (gdyby ktoś psioczył, że odbicia w Sekiro są trudne do okiełznania). Ghostrunner to szybkie i brutalne doświadczenie wymagające cierpliwości metodą prób i błędów. "Walka w Ghostrunner jest szybka, wymaga zręczności, lecz nauka błędów jest kolejną częścią gry: nie ma nic nadzwyczajnego, gdy giniemy kilkunastokrotnie w jednym punkcie" - czy komukolwiek udało się przebiec poziom bez straty życia za pierwszym razem? 

Ghostrunner sprzedał się w bardzo dobrym nakładzie jak na hardkorowy charakter produkcji. Wielokrotnie gra gościła w promocji, więc część tego wyniku zapewne wynika z częstych wyprzedaży. Gdy wydano aktualizację pod obecną generacją, tytuł mocno zyskał na jakości. Jednak umówmy się, tę grę definiuje ruch. Rzadko zatrzymywałem się aby podziwiać otoczenie, bo zapamiętywałem detale przemierzając n-ty raz dany poziom. Niemniej, grafikę wyostrzono, co tylko poprawia doznania płynące z rozgrywki. Czy warto sięgnąć po Ghostrunner? Absolutnie tak. To nie tylko świetna rozgrywka ale również setting. To cyberpunk na wysokości drapaczy chmur, gdzie uderza mocna kolorystyka banerów, a dachy budynków przypominają slumsy. Plus świetny voice-acting i historia. Można się zniechęcić w świetle jednej szansy na ukończenie poziomu, lecz grze nie można odmówić charakteru. Taki cyberpunk kocham najbardziej - brutalny, mroczny i szybki. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper