Nieznane misje szpiegowskie (2023)

Nieznane misje szpiegowskie (2023) - recenzja, opinia o serialu [Netflix]. America, f*ck yeah!

Piotrek Kamiński | 14.09.2023, 21:00

Osama Bin Laden, Yasser Arafat, Manuel Noriega, Ali Agca - wszyscy znamy te nazwiska i wiemy, przynajmniej z grubsza, jak zakończyły się ich historie. Nowy dokument Netflixa nie zaskakuje więc zupełnie nowymi zwrotami akcji, które do tej pory były utajnione, lecz dodaje do tych spraw coś, dzięki czemu i tak ogląda się go całkiem ciekawie - pierwiastek ludzki, w osobie agentów wywiadu i wojskowych, którzy tam byli, którzy planowali akcje i znajdowali się w samym jej centrum.

Jeden z ojców "Miasteczka South Park " i przy okazji głos jakiejś połowy tamtejszych postaci, Trey Parker napisał kiedyś taką piosenkę na potrzeby swojego filmu kukiełkowego, "Team America World Police". Początek leciał mniej więcej tak: "America, fuck yeah! Freedom is the only way" i nadaje się jak znalazł na podsumowanie dzisiejszego serialu. Może jestem jakiś skrzywiony, nie wiem, ale oglądając kolejne odcinki cały czas towarzyszyło mi poczucie, że głównym celem twórców było pokazanie jak nieziemsko kompetentni i wyjątkowi są Amerykanie, co widać zwłaszcza w odcinkach poświęconych innym służbom - a to nie potrafili ustalić dla kogo pracował terrorysta, a to zastrzelili niewinnego człowieka. Za to w USA mają takich superszpiegów, że jeden z nich samą rozmową przekonał komórkę terrorystyczną, która aż rwała się do tego żeby wysadzić się w powietrze w jakimś tłocznym miejscu, do tego aby porzucili swoje mordercze zapędy i zaczęli nowe, lepsze życie tu, w Ameryce. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nieznane misje szpiegowskie (2023) - recenzja, opinia o serialu [Netflix]. Znane akcje z nowej perspektywy

Misja Afganistan

Twórcy przygotowali dla nas siedem mini-filmów dokumentalnych (jeden podzielony na dwie części), opowiadających kolejno o odwecie za World Trade Center, odsunięciu od władzy Manuela Noriegi, wywiezieniu z Moskwy podwójnego agenta zanim namierzy go KGB, nieudanym zamachu na Jana Pawła II, pokłosiu zamordowania przez Palestyńczyków 11 izraelskich olimpijczyków na olimpiadzie w Monachium, próbach odwrócenia muzułmańskich terrorystów oraz poszukiwaniach wraku sowieckiego okrętu podwodnego, który był w stanie odpalić głowicę nuklearną 45 metrów pod powierzchnią wody. Każdy odcinek posiada względnie podobną strukturę - najpierw trochę tła historycznego, przedstawienie katalizatora wydarzeń, czynnika wymuszającego przeprowadzenie operacji i w końcu opowieść o przebiegu samej akcji, zawsze przedstawiona z perspektywy kilku zajmujących się nią osób. Sprawia to, że oglądanie kilku odcinków z rzędu może być dla części widzów nużące, lecz same historie są na tyle ciekawe, że osobiście tego nie odczułem.

Jak już wspominałem, są to wszystko popularne, znane nawet zwykłemu Kowalskiemu historie, więc zaskakujące mogą być najwyżej dla osób nie lubiących się z historią, czy tematami wojennymi. Tym jednak, co sprawia, że dobrze się tego słucha, jest ta bardziej intymna niż w podręcznikach perspektywa. Kiedy słuchamy jak zdziwieni tym, że w Afganistanie każe się im jeździć konno byli Amerykanie, jak wyglądała prywatna rozmowa jednej agentki z kochanką Noriegi albo jakie myśli krążyły po głowie podwójnego agenta, kiedy być może ostatni raz żegnał się z żoną i dziećmi, nie mogąc absolutnie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak, kiedy słyszymy wszystkie te detale, możemy rzeczywiście zanurzyć się w tych historiach, poczuć towarzyszące im napięcie.

Nieznane misje szpiegowskie (2023) - recenzja, opinia o serialu [Netflix]. Można było sięgnąć głębiej 

Moment ataku

Celowo piszę wyżej, że dobrze się tego "słucha", a nie "ogląda", bo prawda jest taka, że nie ma tu specjalnie czego oglądać. Poza dobrze znanymi materiałami archiwalnymi mamy jeszcze gadające głowy i od czasu do czasu jakieś proste rekreacje sytuacji, o których akurat jest mowa. Nic przesadnie ekstrawaganckiego. Powiedziałbym wręcz, że od strony technicznej serial sprawia wrażenie niemal budżetowego. Niby to dokument i nie musi być nie wiadomo jak spektakularny, ale tutaj dosłownie nie przeszkadzałoby mi, gdyby całość była po prostu podcastem na Spotify, czy gdzieś.

Zawiodą się ci, którzy liczą na jakieś interesujące detale na temat strategii wojennej, taktyk szpiegowskich, czy czegokolwiek innego. Te historie znacznie bardziej opowiadają o ludzkich emocjach i szerokich, ogólnych decyzjach taktycznych. Tak więc, jeśli się nad tym zastanowić, jest to serial dla laików, dla ludzi wcale albo tylko pobieżnie zainteresowanych tematem. Przynajmniej czegoś się dowiedzą, poczują dreszczyk emocji. Dla entuzjastów tematów wojskowych i szpiegowskich natomiast nie ma tu właściwie nic, bo oni już wszystko to wiedzą. Mogą jedynie chcieć posłuchać jak o tajnych operacjach opowiadają sami ich uczestniczy, ale nawet wtedy nie wszystkie odcinki są tak samo dobre - ten o zamachu na papieża kończy się zasadniczo tak, że wiemy, że nic nie wiemy, ale może się kiedyś dowiemy. Albo nie.

"Nieznane misje szpiegowskie" to w znacznej mierze serial prezentujący ludzi chwalących się swoimi, skądinąd niemałymi, dokonaniami. Ich opowieści słucha się przeważnie dobrze, ale nie są jakoś przesadnie wypchane detalami i ciekawymi introspekcjami  emerytowanych agentów. Jasne, ciekawsze to niż, czytanie niewiadomej jakości wpisu na Wikipedii, ale wydaje mi się, że twórcy ledwie liznęli temat, przepuszczając okazję na stworzenie prawdziwie ciekawego dokumentu. 

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper