Where winds meet

Gamescom 2023: Where Winds Meet to chiński action RPG z ambicjami

Piotrek Kamiński | 25.08.2023, 18:00

Smagana gwałtownym wiatrem trawa zwiastuje nadchodzącą burzę. Długowłosy, ubrany w błękitną szatę wojownik dobywa miecza aby zmierzyć się z ogromnymi, zamaskowanym mężczyzną. Po zaciętej walce wróg w końcu pada, lecz tajemniczy, świecący delikatnym, błękitnym światłem owad wlatuje w ciało pokonanego wroga, a ten wstaje ponownie. Dalej już z nim jednak nie walczę. Widowiskowo wyreżyserowany przerywnik kończy starcie za mnie, po czym przenosi akcję o kilkanaście lat w przyszłość...

Tak naprawdę "Where winds meet" było pierwszą grą, jaką zobaczyłem na tegorocznym Gamescomie, lecz ze względu na embargo, nie mogłem o niej rozmawiać. Pierwszy dzień targów, pierwszy slot - nie tylko dla mnie, ale również dla studia. Dwoje zestresowanych członków zespołu non stop stało nade mną, oferując cenne wskazówki i pilnując żebym niczego nie zepsuł. Tuż obok stał pan tłumacz przekładający z chińskiego na angielski, a jeszcze za nim opiekun eventu. Wszyscy patrzyli mi na ręce, zastanawiając się jak zostanie odebrana ich gra. Na szczęście stres był zupełnie niepotrzebny, ponieważ gra zapowiada się naprawdę ciekawie! Gdybym tylko nie musiał męczyć się z myszką i klawiaturą (pada nie mieli) to może nawet nie zamordowała by mnie zgraja siedmiu zwykłych przeciwników. Może...

Dalsza część tekstu pod wideo

Przeciwnik potrafi być wielki

"Where winds meet" będzie wymagającą grą action RPG z otwartym światem. System walki kojarzy mi się trochę z "Sekiro" - bardzo istotnym jego elementem jest parowanie ciosów przeciwnika i wyprowadzanie kontr. Żeby nie było zbyt trudno, na przeciwniku pojawi się przed ciosem kółko sygnalizujące, że zbliża się atak, choć, z niezrozumiałych dla mnie powodów, nie informuje ono w żaden sposób kiedy ten atak nadejdzie - może szybciej, może później - co trochę zabija zasadność implementacji takiego systemu ostrzegania. To, że przeciwnik mnie prędzej, czy później zaatakuje wiem przecież sam z siebie. Prócz kontr możemy wyprowadzać też zwykłe ataki (słabe i mocne), cios przerywający atak przeciwnika schowany pod Q oraz odblokowywane w trakcie zabawy techniki specjalne, przypisane do klawiszy 1-4. Może to być właściwie wszystko, od prostych kombinacji mieczem, po wielki dzwon, raniący przeciwników dźwiękiem. A ponieważ łazimy sobie bez spinania się po sporym, otwartym świecie, nic nie stoi na przeszkodzie aby zakraść się od tyłu i załatwić wroga po cichu. Tak więc możliwości ofensywnych jest naprawdę sporo, a biorąc pod uwagę ogrom zdolności do odblokowania, wręcz gargantuicznie dużo.

Graficznie gra wygląda (na ten moment) w porządku, choć głowy raczej nikomu nie urwie. Krzaczki, skały i woda w stawach są po prostu piękne, choć kolorystyka - przynajmniej w ogrywanym fragmencie - była raczej smętna, szara i depresyjna. Twórcy celują w fotorealizm, co z jednej strony jest godne podziwu, z drugiej... takie to wszystko zwykłe, nijakie. Trzeba jednak przyznać, że gra światłem i cieniem na otoczeniu potrafi zrobić wrażenie, a już przerywniki dosłownie wyrywają z kapci. Tak pomysłowych ujęć i szalejącej pod każdym możliwym kątem kamery nie widziałem już dawno albo wręcz nigdy. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena, w której kropla deszczu nagle zatrzymuje się w powietrzu, kamera podjeżdża do niej i przez jej idealnie okrągły kształt obserwujemy upływający szybko czas. Bardzo pomysłowe i pięknie zrealizowane.

Prócz walki, na graczy czeka też szereg trudniejszych i łatwiejszych misji. Możemy zostać poproszeni o klasyczne przyniesienie czegoś, jasne, ale natknąłem się też na kilka zagadek - trzeba było ustawić rzeźby w odpowiedni sposób albo użyć jednej umiejętności aby zamrozić postać próbującą ustać w określonej pozycji przez jakiś czas. W nagrodę dostaniemy tamtejszą walutę, jakieś przedmioty do craftingu i tym podobne ciekawostki, acz jak i na co można je spożytkować się podczas tego krótkiego pokazu nie dowiedziałem.

Chińskie miasto

Fani gier soulslike'owych mogą zacierać rączki. Net Ease szykuje im solidny tytuł z wymagającym, ale przy tym też całkiem satysfakcjonującym gameplayem. Ilość systemów, umiejętności i innych tabelek w menu potrafi przytłoczyć, świat przedstawiony zdaje się być wypełniony niebanalnymi zadaniami dla chętnych, a grafika, choć dosyć surowa i niezbyt stylowa, może się podobać. Tylko dlaczego jedyną platformą docelową jest PC, a sterowanie wymaga użycia jakiejś połowy klawiatury?!

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper