Dying Light 2 Stay Human

Dying Light 2 - Villedor półtora roku później - jak gra zmieniła się od chwili premiery

Krzysztof Grabarczyk | 12.08.2023, 18:00

Tożsamość Dying Light zbudowano na wzorowej mechanice. Zostawiając w oddali Martwą Wyspę, zespół z rodzimego Techlandu postawił na swobodę eksploracji, ale taką totalną, z szerokim wachlarzem ruchów. Im bardziej ciało bohatera, Kyle'a Crane'a, ulegało wysportowaniu, tym lepiej postać radziła sobie w brutalnym środowisku Harranu. Wyczułem w tej metodzie coś z kultowego Skyrim, gdzie systematyczne powtarzanie danej czynności wiązało się ze zdobyciem wyższego poziomu doświadczenia (w konkretnej dziedzinie). Nastały czasy Villedoru, jednego z ostatnich bastionów ludzkości i miejscu rozdartym między światami żywych i umarłych. Dzień należy tutaj do ludzi, a noc jest dla nieumarłych. Brakowało jednak ostrzejszego kontrastu. 

Biegacie nadal po Harranie? Noce zaplanowano w grze wyłącznie dla odważnych graczy. Dzień, choć jest znacznie wydłużony w stosunku do Dying Light 2: Stay Human, wydaje się darem dla scavengerów lootujących wszystko co się da. Gdy zapadnie zmrok, na ulicach kroczą Przemieńcy. To taka godzina policyjna w świecie gry, ponieważ jakiekolwiek wykrycie oznaczało pościg na złamanie karku. Choć jestem weteranem i wojownikiem Harranu w jednym, a i poszczycić mogę się poziomem Legendy, tak jedynie dwukrotnie zbiegłem przed pięciogwiazdkowym pościgiem. Dlatego Villedor trochę mnie zawiódł. Zawiódł mnie względnym poziomem bezpieczeństwa. Tak minęło półtora roku. Coś zaczyna się zmieniać w Villedorze. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Złe dobrego początki 

undefined

Dying Light 2: Stay Human pojawiło się 4 lutego, 2022 roku. Na szczęście, Techland nigdy nie zapomniał o fanatykach Dying Light, którzy z maniakalnym uporem przeczesywali Harran. Finalnie, ilość dodatków robi wrażenie, a zakup Dying Light: Platinum Edition wręcz przytłacza skompilowaną zawartością. Czy sequel doczeka podobnego wydania? "Nie jest to kwestia tego, że wcześniej potwierdziliśmy minimum pięcioletnie wsparcie dla gry. Nie jest to również kwestia naszej wizji opiewającej na dobrą kondycję Dying Light 2 w 2027 roku. Prawdziwą kwestią jest utrzymanie zainteresowania społeczności, by gracze przez cały ten czas próbowali nowych rzeczy w grze. To jest dokładnie to, co robimy. Trzymajcie kciuki" - twierdzi Tymon Smektała, lider franczyzy. Znamy jego osobę z magazynu Playbox, który choć nie przetrwał na rynku długo, zapadł nam w pamięci. Pełnił funkcję redaktora naczelnego. Dzisiaj kojarzony jest ze światowym sukcesem Dying Light. Pokaz rozgrywki z E3 2014 naelektryzował oczekiwania. Popularność jednej gry trwała bite osiem lat, i trwa nadal

Aiden miał trudne zadanie, bo musiał przekonywać do siebie fanów Crane'a. Nie przekonał mnie do dzisiaj, choć w zalewie świetnych mechanik i nieustannych usprawnień rozgrywki, jakoś się z nim pogodziłem. Jest rodzajem bohatera utkwionego w przeszłości, szukającego odpowiedzi i klasycznie pragnącego odwetu. Crane przybył do Harranu z konkretną misją, zadaniem do wykonania i już sam jego zrzut na zarażone miasto, by po chwili zostać brutalnie sprowadzonym do tutejszej rzeczywistości wciąż ogląda się z zaciekawieniem. Przyjąć należało jednak do wiadomości, że świat w Dying Light 2 jest starszy o te kilkanaście lat. Ludzkość zaliczyła oczywisty regres, a obecne realia stworzyły nowy kontrast. W Villedorze za dnia ludzie toczą pogaduchy na dachach, kompletnie ignorując obecność zombie, uśpionych we wnętrzu pobliskich budynków. Zarażeni stali się częścią rzeczywistości, nie zagrożeniem jak za czasów Harranu

Gdy tylko Hakon wprowadza gracza w ten świat rozgrywka nabiera impetu. Parkour jest niezawodny, choć dało się odczuć, że to wszystko jest trochę inne. Potrzebowałem kilku godzin by porzucić dawne przyzwyczajenia. W uboższej części Harranu mieliśmy niskie zabudowania, dachy, po których dało się biec bez spadania w dół. Villedor skojarzył mi się ze Strefą 0 z pierwowzoru, naturalnie przyozdobioną przez upływający czas (porośnięte budynki, zardzewiałe wraki aut). Nie to było najtrudniejsze dla takiego weterana z Harranu, jak ja. Zapadł pierwszy zmrok, a na ulicach nie dostrzegłem jednego przemieńca, nie licząc jednego w bardzo długim prologu. Ruszyłem w pościg. W Dying Light pierwsze zderzenie z nocną rzeczywistością skończyło się porażką. "Mój" Crane nie miał jeszcze tej sprawności, a ja nie poznałem Harranu na tyle, aby skutecznie stosować skróty i nie wpaść w pułapkę. Stay Human kastrowało tamten strach. Aż do teraz. 

Już nie jest bezpiecznie 

undefined

Decydująca aktualizacja, Good Night, Good Luck, wbrew moim obawom przyniosła wiele dobra. Przede wszystkim, noce stały się niebezpieczne. Do hardkorowego poziomu z części pierwszej trochę brakuje, ale zdecydowanie jest już bliżej niż dalej. Jeszcze miesiąc temu, spotkanie beztrosko kroczącego sobie Przemieńca na ulicy graniczyło z cudem. Koszmary pojawiały się dopiero po zapaleniu trzeciej gwiazdki w trakcie ucieczki. Obecnie Przemieńcy krążą swobodnie na ulicach Villedoru, gdy tylko się ściemni. Musiałem przetestować i było trudniej, więc poczułem się ukontentowany, że nie muszę wchodzić do zaciemnionej strefy, by spotkać najgorszą wariację zarażonych w całym uniwersum Dying Light. Marka staje się coraz obszerniejsza i czekam aż znajdzie się chętny autor, który popełni nową lekturę w stylu Dying Light: Aleja Koszmarów. A może czas na filmową lub serialową adaptację. Udało się (względnie) z Wiedźminem, więc...

Dying Light 2 kiełkuje. Parkour smakuje najlepiej od czasu premiery, zaś filtr graficzny z harrańskim słońcem robi niesamowitą robotę fanom oryginału. To dobry czas, aby na stałe przenieść się do Villedoru. Zespół ma za sobą trudny okres powstawania gry. "Uważam, że to była najtrudniejsza część z całego tego projektu" - przyznaje bez bicia Smektała. "Próbowaliśmy wielu nowych rzeczy i przeoczyliśmy o wiele ważniejsze aspekty rozgrywki dla naszej społeczności. Świetnym przykładem jest doświadczenie w nocy - tak straszne w pierwszej części, że gracze skipowali je w każdej pobliskiej bezpiecznej strefie" - tak było, prawda? Zastosowane przez dewelopera zmiany będą już permanentne. Oprócz wzmocnionego fizycznie parkouru, dzięki Physical Mode dającemu lepsze poczucie kontroli nad postacią, a co za tym idzie, mocy, na stałe zostają Przemieńcy w trakcie nocnych wypadów. Pamiętajmy jednak, że wśród bogatej społeczności Dying Light 2 znajduje się wiele osób, które swoją przygodę z cyklem rozpoczęły w Villedorze. Ich te zmiany dotkną najbardziej. Wojownicy Harranu poradzą sobie zawsze. Świat w Dying Light 2: Stay Human wreszcie dojrzewa, choć fabularne rozszerzenie przesunięto na 2024 rok. Oby Techland skutecznie wypełniał tę lukę dalszymi nowościami. I Wirali biega ostatnio jakby więcej?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dying Light 2 Stay Human.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper