Final Fantasy XVI

Final Fantasy XVI jest tak dobre i satysfakcjonujące, że aż "popsułem" swój zegar biologiczny

Mateusz Wróbel | 25.06.2023, 13:00

Można śmiało powiedzieć, że Final Fantasy XVI to streszczenie tego, jak dla graczy wyglądała pierwsza połowa 2023 roku. Hit za hitem, począwszy od remake'u Dead Space, poprzez Hogwarts Legacy, Resident Evil 4 Remake, Diablo 4, nowej Zeldy, Dead Island 2 czy dodatku do Horizon Forbidden West, a skończywszy na właśnie Final Fantasy XVI.

Dlaczego natomiast użyłem słowa streszczenie? Dlatego, iż najnowsza odsłona serii japońskich twórców jest pod wieloma względami wyśmienita i powinna zadowolić nie tylko fanów marki, ale także graczy oczekujących niezwykłej, emocjonującej fabuły przepełnionej barwnymi bohaterami, których nie da się nie polubić lub znienawidzić. Do tego dochodzą jeszcze niezapomniane, trwające czasami po kilkadziesiąt minut starcia z bossami, które na pewno nie wyparują z pamięci przez dłuższy okres - a przynajmniej w moim przypadku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fabularny majstersztyk + miodne starcia z bossami = Final Fantasy XVI

Final Fantasy XVI Jill

Nawet nie będąc osobą, która wyczekiwała nowego "Fajnala", w szesnastą główną odsłonę marki gra mi się wyśmienicie. Szczególnie jestem uradowany wyżej wymienionymi elementami, a więc fabułą przepełnioną świetnie zrealizowanymi wstawkami filmowymi idącymi w parze z pełnymi zwrotów akcji pojedynkami. Co jednak zdążyłem zauważyć podczas własnej rozgrywki, jeśli ktoś skupi się w przygodzie Clive'a Rosfielda jedynie na wątku głównym, spędzając w produkcji przynajmniej 30 godzin, to bez wątpienia może uznać, że miał do czynienia z pół-grą, pół-filmem.

Mnogość scenek w Final Fantasy XVI potrafi zrobić wrażenie. Czy dobre, czy złe, to zależy od tego, kto i na co chciałby postawić nacisk. Rozgrywka w "szesnastego Fajnala" najczęściej jednak sprowadza się do wyeliminowania kilku pospolitych wrogów, otworzeniu jakiegoś obiektu lub przebiegnięcia przez bardziej otwarty teren, aby potem wysłuchać dialogów trwających kilka minut lub długich filmów przerywnikowych, w trakcie których lepiej poznajemy bohaterów, wydarzenia wokół nas czy także głównych graczy na arenie politycznej. Tutaj nie ma czasu na typowego open worlda i nudne rozmowy, bo wszystko jest napędzane przez idealnie poprowadzone wątki.

Lokacje można uznać za pół-otwarte. W grze znajdziemy kilka HUB-ów, do których musimy najpierw trafić, a potem aktywować pobliski obelisk, aby móc wrócić później do jakiejkolwiek odkrytej wioski. A po powrocie jest co robić, bo NPC-e często zlecają nam zadania (większość z nich porusza ważne tematy w świecie gry), a my możemy także skorzystać z usług kowala (stworzyć lub ulepszyć nowe itemy), sprzedawców (aby uzupełnić zapasy), czy nawet historyka, który odblokowuje nowe wpisy w dzienniku - wierzcie lub nie, ale Final Fantasy XVI to jedna z nielicznych produkcji, w których od A do Z czytam notatki dotyczące bohaterów czy świata Valisthei. To tylko potwierdza, że pod względem historii scenarzyści ze Square Enix odrobili pracę domową na szóstkę z plusem.

Jedna z najbardziej satysfakcjonujących gier

Final Fantasy XVI Clive Rosfield

Przechodząc do starć z bossami, jeśli dla kogokolwiek z tutaj zebranych walka z purchlakiem (na wysokim poziomie trudności) w pierwszym The Last of Us była niezapomniana, to jestem pewny, że w Final Fantasy XVI starć na taką albo może i większą skalę jest przynajmniej kilkanaście. Potyczki, które bazują na mocy Eikonów pozyskiwanych przez całą opowieść, są także połączone z filmowymi wstawkami czy walką samych Eikonów i za każdym razem, gdy mam okazję wcielić się w jednego z nich lub stawić czoła wielkiemu oponentowi, to na mojej twarzy pojawia się szok i jednocześnie szeroki uśmiech. Tak dobrze zrealizowanych starć nie widziałem chyba nigdy...

Grając od początku tego tygodnia, Final Fantasy XVI sprawiło, że "popsułem" swój zegar biologiczny. Zamiast iść spać jak człowiek najpóźniej o północy, od wtorku moje PS5 działa przynajmniej do 3 w nocy - trochę jestem nieżywy na początku kolejnego dnia, kiedy trzeba wrócić do innych obowiązków (oczywiście będąc wciąż myślami w przygodzie Clive'a, Jill i Cida, zastanawiając się, co niespodziewanego wydarzy się w kolejnej misji), ale finalnie nie żałuję - ta gra daję naprawdę ogromny fun! 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Final Fantasy XVI.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper