Star Wars Outlaws

Star Wars: Outlaws to mega opcja. Szykuje się niezłe odświeżenie

Kajetan Węsierski | 20.06.2023, 21:30

W ostatnich tygodniach jestem bardzo mocno pochłonięty przez Gwiezdne Wojny. Nie dość, że całym sobą wszedłem w Star Wars Jedi: Survivor, które pomimo kilku mniejszych błędów naprawdę mocno mi się podobało i zdecydowanie sprostało oczekiwaniom po znakomitej, pierwszej odsłonie, to jeszcze właściwie żyję produkcjami filmowymi oraz serialowymi. A zaczęło się niewinnie. 

Pewnego razu wpadłem na plan zaserwowania seansu narzeczonej, która wcześniej widziała wyłącznie filmy głównej osi i to bardziej wyrywkowo, niż świadomie oraz w odpowiedniej chronologii. Cóż, skończyło się tak, że pochłonęliśmy - ona pierwszy raz, ja w ramach powtórki - absolutnie wszystkie aktorskie pozycje, jakie są obecnie dostępne, a ja sam wreszcie wziąłem się ze animowane Wojny Klonów. I bawię się genialnie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Można więc rzec, że wszystko w kontekście popkultury kręci się u mnie wokół Star Wars, że pewnie gdybym się skupił, byłbym w stanie wyczuwać midichloriany u innych ludzi… Mniejsza z tym! Sam wstęp ma na celu nakreślenie Wam, jak dużą dawką emocjonalną i swoistym momentem uniesienia była chwila, w której podczas pokazu Xboksa zaserwowano Star Wars: Outlaws. Niespodziewanie, ale jakże cudownie. 

Star Wars: Outlaws

A więc tak, jak już wspomniałem we wstępie, podczas prezentacji Xboksa przed tygodniem, a następnie rownież na Ubisoft Forward, zaprezentowano nam kolejną grę z uniwersum Gwiezdnych Wojen, która pojawi się na rynku. Choć o tajemniczych tytułach spekulowano od dłuższego czasu, to praktycznie żadne doniesienia nie zdradzały, że nadchodzi coś od Massive Entertainment

A to nie byle co, albowiem mówimy o uznanej grupie deweloperów, która odpowiada między innymi za The Divison, The Division 2, czy mające zadebiutować w tym roku Avatar: Frontiers of Pandora. I choć początkowo wiązało się to z lękiem, iż dostaniemy po prostu wariację multiplayer zakrawającą na coś w rodzaju Battlefronte’a i jego kontynuacji (choć nie były to wcale takie złe gry), to Ubisoft zaskoczył - szykuje się przygodowa gra akcji. 

Co znaczące, tym razem nie będziemy „babrać się” wśród kultowych kosmicznych czarodziejów i wywijać mieczem świetlnym. Główną bohaterką opowieści, która zostanie nam zaserwowana, ma być niejaka Key Vess, a więc szmuglerka, która zamiast odpowiedzieć się po jakiejkolwiek stronie zwaśnionego konfliktu, walczy tylko dla siebie i podobnież wyłącznie na sobie zdaje się polegać. Spotykaliśmy już postacie tego typu, ale…

Nigdy nie mieliśmy przyjemności wcielić się w nie do takiego stopnia! Co więcej, materiał z rozgrywki, który zaprezentowano podczas imprezy Ubisoftu, jasno dał do zrozumienia, że nie zabraknie tam rozmachu. Ogromnym plusem będzie oczywiście rozbicie fabuły na kilka różnych planet (jak w Star Wars Jedi) i oddanie w nasze ręce choćby ścigacza, który może umożliwić ich przemierzanie. Wszystko pięknie się zazębia

Andor wśród gier wideo? 

Star Wars Outlaws

Pierwszym skojarzeniem, jakie rozkwitło w mojej głowie, był oczywiście serial „Andor”. I chyba nie może być lepszej pochwały dla klimatu, który mogliśmy zaobserwować podczas pokazu. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że ów serial jest jednym z lepszych, jakie ostatnimi czasy pojawiały się w kontekście kanonicznego uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jeśli więc gra zaserwuje nam przynajmniej zbliżoną atmosferę i poziom, to będzie znakomicie. 

Przyznam, że naprawdę na to liczę. Wiele wskazuje już od początku na to, że Massive Entertainment rzeczywiście zdaje się mieć na to wszystko pomysł. Jest konkretnie, jest naprawdę dobrze. Dość powiedzieć, że z każdym kolejnym seansem udostępnionych materiałów, coraz bardziej nie mogę doczekać się tego, aby samemu wejść do tego świata. Brudne podziemie Gwiezdnych Wojen ma w sobie coś pociągającego. 

I może wynika to z faktu, że nigdy nie był to temat odpowiednio zgłębiony? Zaczęto się nim oczywiście zajmować w ostatnich latach, ale wcześniej mieliśmy właściwie wyłącznie Hana Solo, którego „szmuglerska” działalność była ledwie napomknięta. A na pewno daleko jej było to pełnego opisu. W przypadku gry z Key prawdopodobnie będziemy mogli doświadczyć tego tak bardzo, jak nigdy wcześniej. 

Jestem naprawdę podekscytowany i mam po prostu nadzieję, że wszystko rzeczywiście będzie tym, na co się zapowiada. Faktem jest bowiem, że w przypadku takich produkcji bardzo łatwo jest coś skopać. Wiecie - za bardzo pójść w stronę ładowania w najprostsze instynkty graczy (jak nostalgia), albo rozmyć cały klimat, mylnie podchodząc do całego tego tematu. Czy tu będzie inaczej? Mam nadzieję. 

Podsumowując… 

Nie ma sensu dłużej rozwodzić się nad samym tematem. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, czy to może wypalić… Cóż, jeśli nie przekonały go materiały, to pewnie trzeba czekać do premiery, albowiem nie sądzę, by coś innego było w stanie zmienić zdanie takiej osoby. Ja jestem naprawdę dobre myśli i mam wrażenie, że możemy dostać grę o Gwiezdnych Wojen, jakiej od dawna potrzebowaliśmy. 

Tak, jak wspomniałem więc w tytule - może to być naprawdę świetnie odświeżenie. I nie mam tu bynajmniej na myśli odświeżenia w kontekście remastera, czy czegoś w ten deseń. Chodzi o świeże podejście do tematu i powiew czegoś nowego w kontekście gier o Gwiezdnych Wojnach. A biorąc pod uwagę, że wszystko ma rozgrywać się między piątą a szóstą częścią filmową, prawdopodobnie nie napotkamy tu Rycerzy Jedi. I może zabrzmi to kontrowersyjnie, ale… bardzo dobrze!

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper