Rabbit Hole (2023) – recenzja i opinia po 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Korporacyjny spisek

Rabbit Hole (2023) – recenzja i opinia po 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Korporacyjny spisek

Iza Łęcka | 12.03.2023, 21:15

Wiedza i przekazywanie informacji mają wielką moc. Od sposobu udostępniania wiadomości, pomijania pewnych szczegółów czy stosowanych technik manipulacji może zależeć naprawdę wiele – począwszy od tego, jak społeczeństwo przyjmie dane rozporządzenie władz, jak uplasują się rezultaty na giełdzie, kiedy dokładnie dojdzie do największych transakcji nie tylko w biznesie, ale w rozmaitych gałęziach technologii, a skończywszy na tak banalnych decyzjach jak to, co zjemy dzisiaj na kolację. Do kwestii dezinformacji oraz korporacyjnych spisków nawiązuje najnowszy serial niebawem debiutujący na platformie SkyShowtime, w którym w głównej roli zobaczymy Kiefera Sutherlanda. Jeszcze przed oficjalną premierą miałam okazję zapoznać się z pierwszymi czterema odcinkami „Rabbit Hole”. Jakie są moje wrażenia? Zapraszam do tekstu.

SkyShowtime od połowy lutego walczy o uwagę widzów z kolejnych regionów, w tym również z Polski, próbując zachęcić do sięgnięcia po subskrypcję rozmaitymi propozycjami – już od startu serwisu mogliśmy sprawdzić takie hity platformy jak „Burmistrz Kingstown”, „Tulsa King”, „Halo” czy rozwijaną sagę „Yellowstone”, do której oprócz głównego serialu można jeszcze zaliczyć dwa prequele. Twórcy idą o krok dalej i oferują thriller szpiegowski „Rabbit Hole”, który od pierwszych materiałów przywodzi na myśl znaną serię „24 godziny”, lecz nieco odstaje od niej poziomem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rabbit Hole (2023) – recenzja po 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Wrobiony

Rabbit Hole SkyShowtime

John Weir posiada ogromne doświadczenie w consultingu oraz szpiegowaniu na rzecz największych korporacji. Manipulowanie zdobytymi materiałami, doprowadzanie do sytuacji, które na pierwszy rzut oka mają zupełnie inne znaczenie niż w rzeczywistości, pozyskiwanie cennych informacji oraz wpływanie na najważniejsze decyzje inwestycyjne to jego chleb powszedni – wspólnie ze swoim zespołem składającym się ze specjalistów z dziedziny informatyki i mediów są w tym szalenie skuteczni. Jedno z pozoru zwykłe zlecenie ściąga na niego falę kłopotów – kiedy zostaje wplątany w morderstwo Edwarda Homma nie ma dokąd uciec, traci cenne wsparcie i jest na celowniku FBI. Agentka Jo Madi już wcześniej miała wiele podejrzeń wobec Weira, dlatego kiedy władze wypuszczają za nim list gończy, przedstawiając go jako zdrajcę, ona również rozpoczyna śledztwo i zdaje się iść po nitce do kłębka.

Recenzowane „Rabbit Hole” czerpie z największych thrillerów szpiegowskich, podążając krok w krok za największymi szychami i figurami w korporacyjnym półświatku. Ponieważ najważniejsze interesy zawsze idą w parze z polityką i wielkimi pieniędzmi, śledzimy poczynania niezwykle wpływowych ludzi, którzy z niejednego pieca chleb jedli i nie zamierzają łatwo zrzucić się z najwyższych szczebli kariery. John Weir zdaje się jednak widzieć więcej niż wszyscy – przez lata ćwiczył szereg umiejętności, dzięki którym był w stanie bardzo dobrze opanować zdolności manipulacji i wpływania na ludzi. Wiedza staje się swego rodzaju przekleństwem, bo w połączeniu ze skomplikowaną przeszłością oraz trudnymi doświadczeniami rodzinnymi doprowadziła go do ogromnej przebiegłości, ale też ciągłego oglądania się za siebie. John nie ufa wiadomościom udostępnianym w internecie, płaci tylko kartą i ciągle zaciera za sobą ślady, przy tym ma niesamowitą łatwość w przyjmowaniu różnych ról i kamuflażu. Jedni śmiało powiedzieliby, że jego postawa świadczy o sporej paranoi, drudzy natomiast czują, że coś jest na rzeczy i mają pełną świadomość, że zawsze trzeba być ubezpieczonym oraz przygotowanym na najgorsze. Problem w tym, że mężczyzna wszędzie jest w stanie wywęszyć spisek, dlatego nawet po nocy spędzonej wspólnie z piękną kobietą poznaną w barze, szuka podsłuchów, kamerek i innych przedmiotów – ich losy ponownie szybko się łączą, przez co automatycznie są zmuszeni na sobie polegać.

Do najnowszego projektu CDS Studios zostali zaangażowani naprawdę solidni aktorzy, dlaczego oczekiwania były niemałe. Skłamałabym mówiąc, że jest źle, bo recenzowany „Rabbit Hole” ze względu na dobór obsady i możliwości zatrudnionych aktorów jest naprawdę wart uwagi. Kiefer Sutherland znakomicie radzi sobie zarówno w samotnych scenach, jak i w parze z Metą Golding (Hailey), której postać nieco rozładowuje napięcie oraz nieoczekiwanie dodaje lekkiego tonu opowieści. Charles Dance kradnie niemal każde ujęcie – dr Ben Wilson ma ogromny wpływ na Johna, dlatego jestem bardzo ciekawa, jaki plan mają twórcy, przedstawiając dalej ich relację. Jak przystało na thriller szpiegowski mamy wielu intrygujących bohaterów, a każdy z nich skrywa wiele tajemnic, które są w stanie przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę.

Rabbit Hole (2023) – recenzja po 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Kupujesz, co oni chcą. Klikasz, gdzie oni chcą

Pierwsze cztery odcinki „Rabbit Hole” umiejętnie wprowadzają nas w świat stworzony przez Johna Requę i Glenna Ficarrę – przedstawiona rzeczywistość wydaje się tak niebezpieczna i zwodnicza, że szybko dochodzimy do wniosku, iż nikomu nie warto ufać. Bardzo pozytywnie do seansu nastawił mnie pierwszy epizod, w którym działo się na tyle dużo i w bardzo szybkim tempie, że od razu przypomniałam sobie o serii „24 godziny”, z której słynie odtwórca głównej roli. Od pierwszych chwil jego bohater robił naprawdę spore wrażenie, a Sutherland z typową dla siebie pewnością odgrywał kolejne sceny i kreował się na niezwykle inteligentnego oraz zdecydowanego specjalistę od manipulacji. Mówi się jednak, że osaczone zwierzę wydaje się najbardziej niebezpieczne, bo zdolne jest do wszystkiego, by chronić swoje życie, dlatego czekam zdecydowanie na więcej, bo im dalej w las, tym niestety tempo recenzowanego serialu nieco spadło, a scenariusz skupił się na tłumaczeniu zbyt wielu wątków sięgających do przeszłości i ujęciach pod przykrywką. Twórcy pragną czerpać z najlepszych produkcji z gatunku, ale na samym początku nie wychodzi im to aż tak idealnie, jak moglibyśmy oczekiwać – nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia ze słabą historią, bo podczas oglądania serialu nieustannie odczuwamy niepokój i osaczenie.

„Rabbit Hole” trzyma w napięciu i intryguje, lecz nie są to emocje na najwyższym poziomie – choć już w trakcie czterech recenzowanych epizodów tempo produkcji zwalnia, mamy pełną świadomość, że największe emocje dopiero nadchodzą. Kiefer Sutherland, Charles Dance oraz Jason Butler Harner są aktorami idealnie dopasowanymi do swoich ról i wywiązują się z zadania bardzo dobrze, dlatego z przyjemnością śledzi się ich poczynania na ekranie. Realizacja i praca kamery przywodzą na myśl wiele popularnych pozycji, dlatego oczekuję, że Requa i Ficarra odrobili zadanie domowe i opracowali scenariusz z solidnym, przemyślanym zakończeniem. Po czwartym odcinku znajdujemy się w takim punkcie, iż trudno ocenić, co jeszcze może się wydarzyć i do czego bohaterowie będą zmuszeni, a stawką jest ich życie. Główny spisek jednak wydaje się mieć znacznie większy zasięg niż można przypuszczać i nie dotyczy tylko Johna Weira. Mam ogromną nadzieję, że po pewnej stagnacji autorzy zaserwują nam znacznie więcej akcji i dynamiczniejszych wydarzeń, bowiem jak dotąd jest tylko przyzwoicie. Na dobry początek serial oceniam na 7.

PS Dwa pierwsze odcinki „Rabbit Hole” zadebiutują na platformie SkyShowtime 31 marca.

Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper