Nintendo Switch OLED

Call of Duty na Nintendo Switch? Przyszłość „Pstryka” to granie w chmurze?

Kajetan Węsierski | 28.02.2023, 21:30

Nintendo Switch to wciąż gorący temat, a mówimy tu przecież o stosunkowo leciwej konsoli, która debiutowała pięć lat temu. I choć w międzyczasie dostaliśmy dwie inne wersje sprzętu - Lite oraz OLED - to w gruncie rzeczy cały czas musimy mówić o ty samym. Cóż, o kilku różnych wariacjach sprzętowych, ale wciąż czymś, co musimy traktować jako jedną i tę samą generację. Różnice są, ale głównie kosmetyczne. 

I właśnie to najlepiej definiuje fenomen sprzętu. Fakt, że cały czas mówi się o nim bardzo głośno i wymienia się „Pstryka” w jednym rzędzie z urządzeniami obecnej generacji. Czy to ta sama moc i możliwości? Nie - nawet względem poprzedniej linii Nintendo było nieco do tyłu. Niemniej, faktem jest, iż grają oni niejako w swojej własnej lidze, przez co cały czas mogą funkcjonować bez większych problemów. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Niemniej, mimo całego tego wspomnianego przeze mnie fenomenu, coraz częściej słychać nieśmiałe pytania o przyszłość. Coraz śmielej wypowiada się „co dalej” w kontekście hybrydowego urządzenia od japońskich gigantów rozrywki. I mam wrażenie, że niedawne ruchy pozwalają w pewnym sensie sądzić, że na pełnoprawnego następcę (jeśli taki nadejdzie), jeszcze troszkę poczekamy. 

Nintendo + Xbox

Aby jednak przejść do głównego elementu tekstu, należy wspomnieć o informacji, która gruchnęła w ubiegłym tygodniu. Dla jednych była przełomowa, dla innych okazała się w gruncie rzeczy potwierdzeniem tego, co było już od jakiegoś czasu wiadome. Mowa oczywiście o głośno wybrzmiewających słowach Brada Smitha, który przekazał, że umowa pomiędzy Microsoftem w Nintendo jest już niemal pewna. 

Mężczyzna zdradził, że umowa między dwiema ogromnymi korporacjami nie tylko została już wynegocjowana, ale udało się podpisać wszystkie potrzebne dokumenty i właściwie oficjalne ogłoszenie współpracy jest już tylko formalnością. Co jednak ważne, dowiedzieliśmy się, że gracze mogą liczyć nie tylko na Call of Duty (o czym mówiło się już w minionym roku), ale także na znacznie więcej! 

Co należy przez to rozumieć? Wydaje się, że to, o czym snuto domysły już od dłuższego czasu. Chodzi oczywiście o usługę Xbox Game Pass, która byłaby udostępniona na hybrydowym sprzęcie od Nintendo. Tu pojawiają się natomiast proste i dość zrozumiałe pytania - które gry mogłyby zostać tak udostępnione? Jak mogłoby to wyglądać? I przede wszystkim, jak odpalić część produkcji na niewielkim Switchu.

Z dużej chmury duży deszcz?

Pierwsze, co przychodzi do głowy w takim przypadku, to chmura. Cloud Gaming z roku na rok zdaje się rosnąć w siłę i zachęcać coraz większą liczbę odbiorców, aby konsumować branżę gier wideo właśnie w ten sposób. Wciąż nie jest to jednak opcja idealna, więc dość często spotyka się z negatywnym odbiorem i niechęcią ze strony graczy. Można się temu dziwić? Na tym etapie… Ani trochę.

Nie ma jednak żadnego zaskoczenia w tym, że firmy korzystają z tych możliwości i starają się je rozwijać. W gruncie rzeczy to właśnie granie w chmurze zdaje się obecnie jedyną racjonalną opcją, aby korzystać z pełni uroków Game Passa na Nintendo Switch. I można wnioskować, że takiego samego zdania jest Brad Smith, którego wspomniałem kilka akapitów wyżej. 

W swojej głośnej wypowiedzi wspomniał bowiem, że wersja Call of Duty na „Pstryka” będzie tą samą, która dostępna jest na innych sprzętach. Bez żadnych udziwnień i ograniczeń. Brzmi jak marzenie, ale biorąc pod uwagę moc sprzętową hybrydy od Nintendo, można podchodzić do tego ze sporym dystansem. Chyba że… No właśnie - chyba że w grę wchodzi tutaj korzystanie z usług zabawy poprzez streaming. 

I tu powoli zaczyna rodzić się pytanie - czy Nintendo wypatruje w tym przyszłości swojej konsoli? Albo, będąc bardziej precyzyjnym, w tym i w swoich flagowych premierach first-party. Jakby nie podejść do tej sytuacji, jest to zdecydowanie opcja, która wydaje się bardzo prawdopodobna. I pasuje do tego, w jaki sposób od lat działa to studio. Połączyć swoją magię z pewnymi technologicznymi trickami. 

Reasumując… 

Czy więc granie w chmurze jest przyszłością Nintendo Switch? Jeśli słowa Smitha okażą się prawdą, to jestem przekonany, że na najbliższe lata tak to właśnie będzie prezentowane. Oczywiście - prędzej czy później prawdopodobnie dostaniemy pełnoprawnego następcę obecnej konsoli. Nie spodziewam się jednak, aby przy obecnym tempie sprzedaży i niemal nacisku, aby produkować więcej konsol, musieli się z tym spieszyć. 

Mają już swoją kurę znoszącą złote jaja, więc trzeba o nią odpowiednio dbać. Udostępnienie Game Passa będzie dla niej drugim życiem, a umożliwienie zabawy poprzez świetnie działający streaming w masę innych produkcji z segmentu AAA, może się okazać czymś, co nie tylko zaspokoi zapotrzebowanie graczy na coś mocniejszego, ale pozwoli na nowo zakochać się w przenośnym sprzęcie

Wszystko będzie więc dyktowane przez to, w jaki sposób usługa Game Pass będzie działała na Switch. Jeśli takie Call of Duty okaże się rzeczywiście praktycznie tym samym, co znamy z pełnoprawnych i większych sprzętów, to zapewne zapoczątkuje zupełnie nową erę w cyklu życia „Pstryka”. Taką, która wyznaczy nie tylko obecny standard, ale także kierunek na przyszłość i kolejne lata. A tych z obecnym sprzętem czeka nas pewnie jeszcze kilka. Jak sądzicie? 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper