
Więzienie przyszłości. Ten efektowny film science fiction z epoki VHS wciąż robi duże wrażenie
Z pewnością każdy kinoman jest w stanie wymienić co najmniej kilka przykładów głośnych projektów, które nie zostały ukończone. Dużo mniej mówi się jednak o produkcjach, które - ze względu na szybki odpływ funduszy - ostatecznie zostały zrealizowane w sposób zupełnie inny niż początkowo planowali ich twórcy. Takim przypadkiem była niewątpliwie głośna “Forteca” z 1992 roku.
Nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że ostatnie dekady XX wieku były czasem wręcz znakomitym dla fantastycznych widowisk, które w wyjątkowo ponury sposób kreśliły przyszłość ludzkości. Najpopularniejszym tytułem z tego nurtu okazał się oczywiście “Terminator” Jamesa Camerona z Arnoldem Schwarzeneggerem, który dziś bywa ironicznie przytaczany nawet przez chaty GPT w odpowiedzi na pytanie, czy sztuczna inteligencja chce nas zniszczyć. Sympatyczny aktor, urodzony w austriackim Thal, gdzie ma on zresztą własne muzeum, interesował się w tym okresie wieloma filmami science fiction, będąc odpowiedzialnym nie tylko za ostateczną realizację “Pamięci absolutnej” przez Paula Verhoevena, ale również za dużo słabiej dziś pamiętany tytuł, pozostający jednak w pamięci wielu widzów wychowanych na kasetach VHS.
Ojcem filmu “Forteca” okazał się producent John Davis, dla którego był to jeden z projektów rozwijanych w ramach współpracy pomiędzy jego firmą a 20th Century Fox. Po pewnym czasie jednak prawa do tego tytułu przejęło Miramax, planując dystrybucję poprzez Dimension Films. Wiele mówiło się o tym, że w głównego bohatera, Johna Brennicka, miał się wcielić właśnie Arnold Schwarzenegger. Był on wówczas nie tylko gwarantem kasowego sukcesu, dzięki czemu przyciągał do filmu sponsorów skłonnych wydać miliony dolarów, lecz także aktorem jednoznacznie kojarzonym z futurystycznymi filmami akcji. Sam gwiazdor miał już wtedy nawet pomysł na reżysera, który mógłby zająć się tym projektem.




Okazał się nim Stuart Gordon, który do tego czasu nie miał jeszcze okazji spotkać się z aktorem twarzą w twarz. Schwarzenegger znał jednak twórczość reżysera dzięki Peterowi Kentowi, dublerowi gwiazdora. Kent wystąpił w najbardziej znanym filmie Gordona, opartym na twórczości H.P. Lovecrafta — “Re-Animatorze” z 1985 roku — obejrzanym przez Arnolda za namową kolegi. Film ten tak bardzo mu się spodobał, że postanowił zorganizować prywatny pokaz dla wielu wpływowych osób z branży, w którym uczestniczył także wspomniany wcześniej Davis. Tuż po seansie stało się jasne, że to Gordon jest głównym kandydatem do wyreżyserowania najnowszego widowiska, “Fortecy”. Nie było to jednak oczywiste, bo reżyser był już po słowie z producentami “Inwazji porywaczy ciał”. Jak się jednak okazało, pewnym ludziom się nie odmawia — Gordon przyjął propozycję, a projekt, nad którym wtedy pracował, ostatecznie trafił do Abla Ferrary.
No Arnold, no money!

Trudno było się zresztą dziwić Gordonowi, bo początkowo szacowano, że budżet nowego filmu mógł wynieść blisko 70 milionów dolarów, co dla tego twórcy stanowiłoby przeskok do zupełnie innej ligi. Dość powiedzieć, że swój najważniejszy film — wspomnianego już wcześniej “Re-Animatora” — Gordon zrealizował za mniej niż 1,5 miliona dolarów, a jego najdroższa produkcja, “Robot Jox”, według najbardziej zawyżonej estymacji, miała kosztować 10 milionów. Siedmiokrotnie wyższy budżet dałby mu możliwość wykreowania sugestywnej wizji świata przyszłości. Reżyser zabrał się do tego z pieczołowitością, rozpoczynając szeroko zakrojone badania na temat więziennictwa i współczesnej mu technologii. Od początku chciał bowiem, by więzienie przyszłości, w którym toczy się akcja “Fortecy”, było zbudowane z elementów już istniejących lub takich, które z pewnością wejdą do użytku w najbliższej przyszłości.
Ważnym motywem, na który natrafił Gordon wraz ze współpracownikami, była według niego kompletna zmiana podejścia do więziennictwa, jaka nastąpiła w trakcie kilkunastu wcześniejszych lat — podczas republikańskich prezydentur Ronalda Reagana i George’a Busha. W tym okresie znacząco zmieniono postrzeganie więzień: z przybytków, w których możliwa była jeszcze rehabilitacja skazanych, stały się one miejscami przeznaczonymi wyłącznie do karania. W wywiadzie dla Cine Fantastique z 1993 roku Gordon wspominał, że rozpętana w tamtym czasie wojna z narkotykami doprowadziła do przepełnienia zakładów karnych, nawet mimo ciągłego otwierania nowych placówek. Nic więc dziwnego, że w takich warunkach wizja zarządzanego odgórnie przez roboty więzienia, w którym każdemu osadzonemu wszczepia się specjalny chip pozwalający na natychmiastowe karanie (włącznie z karą śmierci) za każde przewinienie, okazała się tak bardzo nośna.
Niestety Gordon bardzo szybko przekonał się, że w Hollywood łaska producencka na pstrym koniu jeździ. W jednym z wywiadów wspomina, że z nie do końca wyjaśnionych przyczyn Schwarzenegger wycofał się z tego projektu, a wraz z nim uciekło nawet 80% pierwotnego budżetu produkcji, którą ostatecznie oszacowano na 15 milionów dolarów. W tych warunkach niemożliwe okazało się rozwijanie wielu najbardziej interesujących pomysłów, mających według słów samego twórcy zbliżyć “Fortecę” do dzieł takich jak “THX 1138”. Zwłaszcza że grupa trzymająca pieniądze co rusz podpowiadała reżyserowi, by do scenariusza dołożyć jeszcze jedną strzelaninę lub pojedynek. Do głównej roli ostatecznie wybrano Christophera Lamberta, którego obecność okazała się kluczowa z jednego, bardzo konkretnego powodu. Popularny w tym czasie aktor miał już za sobą role w wielkich widowiskach, dlatego na planie “Fortecy” pełnił również funkcję konsultanta nadzorującego filmowanie. Jego angaż, podobnie jak w przypadku “Nieśmiertelnego”, zapewnił produkcji dość długie i udane drugie życie w VHS-owym obiegu.
Mimo ograniczonego budżetu Gordon nie mógł narzekać na inwencję swoich współpracowników, którzy podobnie jak Lambert, mieli wielkie doświadczenie w realizacji dużych produkcji. Operator David Eggby realizował wcześniej zdjęcia choćby do “Mad Maxa” czy “Krwi bohaterów” odpowiadał za pomysł użycia odblaskowych materiałów Scotchlite, wcześniej wykorzystanych filmach z serii “Star Wars” do budowy mieczy świetlnych, z których tu zbudowano więzienne kraty. Z kolei Tad Pride był odpowiedzialny za projekty maszyn strażniczych w piekielnym więzieniu, a młody Anglik Simon Murton zaprojektował wygląd samej Fortecy i trzeba powiedzieć, że do dziś robi ona spore wrażenie, składając się na niezwykłą atmosferę tego filmu, który mimo wspomnianych problemów jednak znalazł swoich amatorów.
Robocop, Opowieści podręcznej i Nowy, wspaniały świat

Widowisko Stuarta Gordona miało swoją światową premierę w październiku 1992 roku na Fantasy Film Festival, gdzie przyjęto je z rezerwą, a już na początku przyszłego roku zadebiutowało w kinach w Australii, gdzie zresztą obraz zaliczył bodaj najlepszy wynik w box office, zgarniając niemal 3 miliony dolarów australijskich. Ten wynik nie może jednak dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż był to jedyny kraj, w którym limit wiekowy dla widzów wynosił 15 lat, a nie 17 w Stanach Zjednoczonych i 18 w Wielkiej Brytanii. Do dziś trudno oszacować ile film zyskał globalnie, bo szacunki wahają się pomiędzy 48 a 65 milionów, ale z całą pewnością nie przyniósł strat, o czym świadczy choćby to, że osiem lat później pojawiła się budżetowa kontynuacja, wyreżyserowana przez Geoffa Murphy’ego, w której powracającemu do roli Johna Brennicka Christopherowi Lambertowi, partnerowała m.in. Pam Grier.
Odbiór “Fortecy” w Stanach Zjednoczonych był już dużo surowszy, co należy wiązać przede wszystkim ze wspomnianą już na początku mnogością podobnych projektów, zalewających kina w dwóch ostatnich dekadach XX wieku. Jeden z krytyków uznał, że widowisko Gordona radzi sobie dużo lepiej z kreowaniem fantastycznego świata przedstawionego niż opowiadaniem historii, która nie jest aż tak zajmująca. W swych najlepszych momentach można je jednak nazwać sprawnym miksem tematów poruszanych już w takich dziełach jak “Robocop”, “Opowieści podręcznej” czy też “Nowy, wspaniały świat”, z czym trudno się nie zgodzić. Większość obserwatorów podkreśla, że choć ewidentnie czuć, iż film miał większe ambicje, to jednak konstrukcja samej fabuły nie pozwoliła ich właściwie oddać.
“Forteca” zyskała jednak na wartości już w kolejnych dekadach, co widać zwłaszcza w recenzjach blogowych. Ich autorzy byli już świadomi ogromnych problemów, jakie reżyser napotkał przy realizacji widowiska, stąd też wybacza mu się wiele nielogiczności i wyraźne nastawienie na efektowne sekwencje, których domagali się od Gordona producenci. Docenia się jednak zarówno styl, jak i bezkompromisową brutalność, również składającą się na wyjątkowo posępną i dość oryginalną, nawet na tle ówczesnych produkcji, atmosferę. Film doskonale wpisuje się również z nurt cyberpunku, serię filmów przestrzegających przed technologicznymi pułapkami, wynikającymi z automatyzacji wielu aspektów funkcjonowania społeczeństwa. I choć dzisiejszy film w niewielkim stopniu przypomina ponurą wizję filmowego 2017 roku, wiele z zawartych w nim obserwacji wciąż pozostaje aktualna.
Przeczytaj również






Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych