Carrie

Widzieliście przerażający zwiastun The Boogeyman? Oto 10 adaptacji Stephena Kinga, które powinniście obejrzeć

Dawid Ilnicki | 11.02.2023, 14:00

Już w czerwcu do kin ma trafić “The Boogeyman”, kolejna ekranizacja prozy Stephena Kinga, po raz kolejny pokazująca jak wielką popularnością nadal cieszą się jego dzieła. W przeszłości pisarz z Maine dostarczał już materiału do znakomitych dzieł filmowych, często mocno odbiegających od literackiego pierwowzoru, niejednokrotnie dalekich również od klasycznego horroru.

Wspomniany już film, w reżyserii duetu Scott Beck - Bryan Woods, będzie kolejnym podejściem do opowiadania Stephena Kinga, po trzech krótkometrażówkach, realizowanych z 1982, 2010 i 2013 roku. Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja i z pewnością nie ostatnia, bo w przygotowaniu są już remake’i dobrze znanych obrazów z przeszłości, które pokazują, że twórczość Kinga nadal przyciąga miliony przed ekrany. Dotyczy to również seriali, by wymienić tylko realizowanego przez HBO „Outsidera” czy też “Bastion” od CBS. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. King to autor wyjątkowo płodny, tworzący kolejne powieści metodycznie (4 do sześciu godzin pisania dziennie, z minimum 2000 słowami na dobę), w dodatku dobrze czujący filmowe medium, z czego być może wynika fakt, iż jego kolejne dzieła (także te tworzone pod pseudonimem Richard Bachman) nadają się idealnie do ekranizacji. Choć zaś wielu twórców narzekało na poziom jego prozy (jak choćby Stanley Kubrick) niemal wszyscy odnajdywali w niej motywy zdecydowanie wynoszące ją ponad standardową literaturę grozy. Przed premierą kolejnego filmu na podstawie jego powieści, miejmy nadzieję, że zdecydowanie lepszego niż zeszłoroczna “Podpalaczka”, warto wrócić do wcześniejszych tytułów, być może odkrywając je na nowo.

Lśnienie

Choć Stanley Kubrick niespecjalnie poważał literacki pierwowzór i tak musiał przyznać, że w pewnym sensie uratował on jego karierę. Wielki mistrz amerykańskiego kina potrzebował bowiem dużego hitu komercyjnego po absolutnej klęsce - uważanego dziś za klasyczną pozycję z jego filmografii - “Barry Lyndona” i skierował swoją uwagę w stronę literackiego horroru. Pośród wielu kiepskich pozycji odnalazł powieść Kinga, która spodobała mu się na tyle, że zrealizował film na jej podstawie. Ten przyniósł nie tylko wielki sukces finansowy, ale również przeszedł do historii, głównie dzięki znakomitemu występowi Jacka Nicholsona, ale również za sprawą doniesień o wyjątkowo trudnej współpracy pomiędzy Kubrickiem a Shelley Duvall. O uwielbieniu fanów świadczy zaś choćby dokument “Room 237” Rodneya Aschera, prezentujący najbardziej odjechane teorie wokół tego legendarnego obrazu.

Skazani na Shawshank

Adaptując na potrzeby tego niemal 2.5 godzinnego filmu krótkie opowiadanie Stephena Kinga, Frank Darabont stworzył chyba najbardziej optymistyczny w przekazie film więzienny, nie unikając jednak standardowych dla tego podgatunku motywów, pokazując to w jaki sposób życie w celi wyobraża sobie typowy widz. Efekt ten udało się osiągnąć przede wszystkim dzięki kreacji głównych bohaterów, granego przez Tima Robbinsa Andy’ego Dufresne i odtwarzanego przez Morgana Freemana Reda, którzy znakomicie oddają rodzące się między nimi uczucie braterstwa. Nic więc dziwnego, że wśród inspiracji tego filmu Darabont wymienia nie tylko “Chłopców z ferajny” czy “Ptasznika” z Alcatraz”, ale również klasyczne obrazy Franka Capry.

Misery

Toksyczność fandomu to temat, którym nadal zajmuje się choćby seria “Krzyk”, by wymienić tu tylko ostatnią odsłonę cyklu z zeszłego roku. Nawiązywał do niego już sam Stephen King, czyniąc bohaterem “Misery” pewnego pisarza, który ulega wypadkowi, a z opresji ratuje go samotnie mieszkająca kobieta, która okazuje się fanką jego powieści. Bardzo szybko zresztą z wybawicielki przeradza się w wyjątkowo bezlitosną oprawczynię. O powodzeniu filmu Roba Reinera z 1990 roku zadecydowało zwłaszcza perfekcyjne obsadzenie roli Annie Wilkes. Wielka rola Kathy Bates potrafi przypomnieć o poczuciu absolutnej kontroli nad każdym ruchem przez drugą osobę, jaka towarzyszyła lekturze książki mistrza horrorów. 

To

Niezwykle opasła powieść Stephena Kinga z 1986 roku, która w młodości stanowiła największe wyzwanie czytelnicze (do momentu pojawienia się w księgarniach “Lodu” Jacka Dukaja) doczekała się aż dwóch ekranizacji. Ta z 1990 roku zdecydowanie nie sprostała materiałowi źródłowemu. Dopiero dwuczęściowemu filmowi z 2017 roku udało się w pełni wykorzystać główny temat, którym są młodzieńcze traumy wpływające na dorosłe życie grupy przyjaciół z dzieciństwa. Choć drugi rozdział z 2019 roku okazał się nieco gorszy od pierwszego to jednak nadal jest to pozycja, którą z pewnością warto się zainteresować. 

Martwa Strefa

Usytuowana w filmografii kanadyjskiego mistrza już po “Skanerach” i “Videodromie”, a jeszcze przed “Muchą”, produkcja nie jest w niej pozycją typową. Opowieść o pewnym nauczycielu, który po przejściu w stan śpiączki budzi się po pięciu latach, odkrywając w sobie niezwykłe zdolności, była przerabiana na scenariusz zarówno przez samego Kinga, jak i przez Andrzeja Żuławskiego, i właściwie nie zawiera wielu elementów, interesujących - już wtedy bezpośrednio wiązanego z podgatunkiem body-horroru - reżysera. W ostateczności otrzymaliśmy jednak całkiem wciągający film, z gdzieniegdzie mocno tu szarżującym Christopherem Walkenem w roli głównej, nie do końca wierny literackiemu pierwowzorowi.

Carrie

Film Briana de Palmy z 1976 roku zdecydowanie przyczynił się do znaczącego wzrostu pozycji Stephena Kinga w świecie literackiego horroru, okazując się wielkim hitem w box office. Przy mniej niż 2 milionach budżetu przyniósł ponad 33 miliony zysku, w niezwykle sugestywny sposób przedstawiając historię toksycznej relacji matki z córką i strasząc głównie efektownym, krwistym finałem. Choć King miał do pewnego momentu w zwyczaju krytykować każdy kolejną adaptację swojej prozy, w tym także “Carrie”, w książce “Danse Macabre” przyznał, że De Palma bardzo dobrze wywiązał się ze swojego zadania, tworząc znakomity filmowy horror, którego nie można pomylić z remakiem z 2013 roku.  

Dolores Claiborne

Na podstawie prozy mistrza horrorów powstawały nie tylko obrazy należące do podgatunku kina grozy, ale także świetne społeczne dramaty, a przy okazji również udane thrillery. Najlepszym przykładem jest film Taylora Hackforda z 1995 roku, do którego scenariusz napisał Tony Gilroy, tworząc go na podstawie powieści Kinga z 1992 roku. Tytułową bohaterkę gra znów Kathy Bates, która jednak tym razem mocno różni się od wcześniejszego wcielenia tej aktorki z innej ekranizacji twórczości pisarza z Maine, choć Dolores zostaje oskarżona o zamordowanie starszej kobiety. W śledztwo, mające na celu docieczenie czy zarzuty mają podstawy, uwikłana zostaje jej córka, grana przez Jennifer Jason Leigh, która oczywiście musi powrócić do czasów swego dzieciństwa. Obraz jest uznawany nie tylko za jedną z ciekawszych adaptacji prozy Kinga, ale również najlepszy film doświadczonego Hackforda, twórcy m.in. “Adwokata diabła”.

Zielona Mila

Druga ekranizacja powieści Stephena Kinga, za którą wziął się Frank Darabont, nie spotkała się już z tak gorącym przyjęciem krytyków jak “Skazani na Shawshank”, co odbija się choćby w liczbie oscarowych nominacji. Mimo bardzo nietypowego - jak na filmy kinowe - formatu, ponad trzech godzin, obraz poradził sobie jednak znakomicie z box office, gdzie zarobił ponad 280 milionów dolarów. Z pewnością przyczyniła się do tego popularność samej powieści, pomyślanej jako wyraźny głos krytyczny w dyskusji o karze śmierci, jak i znakomite kreacje Michaela Clarke'a Duncana, wcielającego się tu w skazanego na śmierć więźnia - Johna Coffeya, potrafiącego czynić cuda, jak i Toma Hanksa. 

Christine

Za ekranizację prozy Stephena Kinga wziął się również John Carpenter, który w 1983 roku był już po premierach swych najważniejszych filmów: “Halloween”, “Ucieczki z Nowego Jorku” i “Coś”. Co ciekawe w tym czasie popularność Stephena Kinga sięgnęła zenitu i ekranizację jego prozy przygotowywano jeszcze przed oficjalną premierą powieści. Gdy scenarzysta, Bill Phillips dowiedział się, że ma stworzyć opowieść o zabójczym samochodzie, początkowo pomyślał, że to jakiś żart. Dopiero po przeczytaniu materiału źródłowego uznał, że jest to świetna rzecz. Z uwagi na główny temat obrazu aż 15% budżetu poszło na samochody, a po zakończeniu zdjęć wszystkie, oprócz dwóch, uległy zniszczeniu. Choć filmu “Christine” nie postrzega się jako jednej z najlepszych ekranizacji powieści króla horrorów, doczekał się on statusu produkcji kultowej, a Sony Pictures i Blumhouse przygotowują jej remake, którego reżyserem ma być Bryan Fuller. 

Doktor Sen

Powszechną opinią o ostatnich dziełach pisarza z Maine jest to, że nie wytrzymują one porównań do jego wcześniejszych, klasycznych dzieł, a King nieraz zdaje się w nich powtarzać. Bardzo podobnie przyjęto “Doktora Sen”, który już na etapie krótkiej zapowiedzi wydawał się czymś co tworzy się wyłącznie w celu zarobienia łatwych pieniędzy. W końcu mamy tu do czynienia z klasycznym sequelem do “Lśnienia”, w którym poznajemy losy starszego już Danny’ego Torrance’a. Na szczęście ekranizacja dostała się w ręce Mike’a Flanagana, który w ostatnim czasie - głównie za sprawą świetnych seriali na Netflixie - pokazał, że potrafi realizować sugestywne widowiska grozy. I takim okazał się również film z 2019 roku, w którym udane kreacje zaliczyli Ewan McGregor, Rebecca Fergusona i młodziutka Kyliegh Curran.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper