Willow (2022)

Willow (2022) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Niespodziewanie sympatyczny powrót po latach

Piotrek Kamiński | 30.11.2022, 21:00

Trzydzieści cztery długie lata temu Ron Howard połączył siły z George'em Lucasem i Bobem Dolmanem aby dać światu epicką opowieść, pod tytułem "Willow". Choć nie okazała się być gigantycznym sukcesem, którego spodziewali się twórcy, ostatecznie udało jej się osiągnąć status produkcji kultowej, nawet mimo jej niedoskonałości. Dokładnie dzisiaj rano na Disney+ wylądowały pierwsze dwa z planowanych ośmiu odcinków kontynuacji tamtej historii, z jakiegoś niezrozumiałego powodu również zatytułowanej "Willow". Mistrzami nazewnictwa to oni nie są, ale sam serial zapowiada się absolutnie sympatycznie!

Powiem od razu na wstępie, że warto przebrnąć przez oba premierowe odcinki zanim podejmie się decyzję, czy oglądać cały sezon, czy olać. Powiem szczerze, że pierwszy odcinek nie zrobił na mnie najlepszego pierwszego wrażenia. Raczej typowe dla dzisiejszych czasów archetypy bohaterów, mało przekonujący zamek i miasteczko, w którym rozpoczyna się akcja serialu, po czym okazuje się, że ze wszystkich możliwych zwrotów akcji scenarzyści poszli w ten najbardziej oczywisty i doszczętnie już zgrany. Na szczęście oglądałem dalej i przyznaję, że trochę zbyt pochopnie wydałem osąd, ponieważ dalszy ciąg, tak jak wciąż oparty głównie na raczej klasycznie rozrysowanym motywie przygody, daje postaciom całkiem sporo miejsca na rozwinięcie skrzydeł, co scenarzyści bardzo skrupulatnie wykorzystują.

Dalsza część tekstu pod wideo

Willow (2022) - opinia po 2 odcinkach serialu [Disney]. Zło powraca do Tir Asleen 

Książę Airk i Wróbelek

Dla kontekstu wypada abym przyznał, że dawno już nie oglądałem oryginalnego filmu, a pamiętam nawet, że kiedy po raz pierwszy oglądałem go jakieś dwadzieścia lat temu, nie byłem jego fanem. Historia była jakaś taka nijaka, boleśnie generyczna, niemalże jak z  kosza z filmami po 5zł, do tego powolne tempo i mocno już wiekowe efekty specjalne skutecznie zniechęcały kilkunastoletniego mnie do skupiania się na tym co oglądam - do kompletu puszczali nam go w szkole, więc wiadomo, że wolałem grać w kropki z kolegą z ławki, albo właściwie cokolwiek innego (Kamil - pozdrawiam!). Jest spora szansa, że dzisiaj byłbym nim zachwycony, ale o tym przekonamy się dopiero jak  obejrzę go ponownie przed końcem pierwszego sezonu dzisiejszego serialu. Starczy powiedzieć, że nie wybierałem się na pokaz tych pierwszych dwóch odcinków z bananem na twarzy.

Pierwszy odcinek od razu zaczyna się od przedstawienia dwójki głównych bohaterów, dzieci znanych z części pierwszej Madmartigana i Sorshy. Książę ma na imię Airk (Dempsey Bryk) i jest typowym bawidamkiem - pewnym siebie, z miłą chęcią wykorzystującym swój status społeczny aby bałamucić kolejne dziewczyny i porzucać je, jak już mu się znudzą. Natomiast jego siostra to dzielna, odważna, pragnąca samodzielności i swojej przyjaciółki, Jade (Erin Kellyman), księżniczka Kit (Ruby Cruz). Oboje są raczej nieznośni, choć jak pokazuje ciąg dalszy, absolutnie noszą w sobie potencjał aby ewoluować w bardziej wielowymiarowych bohaterów, co Airk zdaje się pokazywać jeszcze nawet i w tym pierwszym odcinku. 

Willow (2022) - opinia po 2 odcinkach serialu [Disney]. Świetna, zabawna drużyna głównych bohaterów 

Drużyna pier... Willowa

Reszta obsady (z małymi wyjątkami) wypada znacznie bardziej sympatycznie właściwie od samego początku. Zacznijmy jednak może od naszkicowania krótko, o co tu właściwie chodzi. W dużym skrócie, zło ponownie zagraża światu i tylko dzielna drużyna złożona z paru dzieciaków, złodzieja i jednego rycerza jest w stanie je powstrzymać. Muszą jednak najpierw udać się w daleką podróż na zachód, tam gdzie żaden człowiek jeszcze nigdy się nie zapuścił. Nad logiką wydarzeń lepiej za dużo się nie zastanawiać, bo historia runie jak domek z kart. Przykład pierwszy z brzegu - królestwu grozi niebezpieczeństwo więc wyślijmy dosłownie wszystkich następców tronu w niebezpieczną misję, z której zapewne nie wrócą. A całe życie szkoleni rycerze niech zostaną na zamku, gdzie ich miejsce.

Ku przygodzie ruszają wspomniane już Kit i jej przyjaciółka/dziewczyna Jade. Wraz z nimi zabiera się grany przez jak zawsze świetnego Tony'ego Revolori książę Graydon, cichy i raczej mało odważny chłopak, który jednak gotów jest zawsze zrobić to, co trzeba, ponieważ wie, że tego właśnie się od niego wymaga. Osiłkiem i przewodnikiem grupy jest Thraxus Boorman (Amar Chadha-Patel), złodziej i cwaniak o olbrzymiej sile, związany z grupą honorowym długiem, który chciałby spłacić. Przywódcą drużyny zostaje natomiast jeden z zamkowych rycerzy, ser Jorgen Kase (Simon Armstrong). To jednak nie koniec, ponieważ w tajemnicy przed wszystkimi, z zamku wymknęła się również szalenie zakochana w księciu Airku kucharka, nazywa przez niego czule Wróbelkiem (Ellie Bamber). Trzeba oddać scenarzystom, że udało im się napisać zgraję bardzo barwnych i wyrazistych bohaterów, naturalnie zabawnych i praktycznie od samego początku pokazujących, że nie są jedynie tym, co widzimy na pierwszy rzut oka.

A gdzie w tym wszystkim wielki czarodziej Willow (Warwick Davis)? Cóż, Gandalf powiedział kiedyś, że czarodziej nigdy się nie spóźnia, przybywa dokładnie wtedy, kiedy ma na to ochotę. Tak więc nie możemy powiedzieć, że Willow spóźnił się na otwarcie zatytułowanego po nim serialu. Po prostu stwierdził, że najlepsze wrażenie zrobi pojawiając się dopiero w ostatnich pięciu minutach pierwszego odcinka. Davis, jak zwykle, roztacza wokół siebie przyjacielską aurę, aż bije od niego dobrem i zwyczajnie miło jest oglądać go na ekranie. Wydaje mi się jednak, że tym razem jego bohater - przynajmniej w tych dwóch pierwszych odcinkach - wypada odrobinę płasko. Większość dialogów podaje w bardzo podobny, pozbawiony jakiejkolwiek modulacji, wyzuty z emocji sposób. Na szczęście nie przeszkadza to jakoś bardzo, kiedy ze wszystkich stron otaczają go szalenie wręcz ekspresyjne i zabawne postacie jego towarzyszy podróży.

Sceny walki, podobnie jak komputerowo generowane efekty wizualne nie powalają, dosyć jednoznacznie potwierdzając, że twórcy nie dysponowali przesadnie wielkim budżetem. Otwierający serial pojedynek na szpady nie jest niczym ciekawym, ale przynajmniej wypada względnie solidnie. Późniejsza nocna potyczka to już natomiast głównie nieprzenikniona mgła, częste cięcia i posiłkowanie się CGI. Nudy. Największym żartem jest jednak konna pogoń z końcówki epizodu, kiedy to zaprawieni w bojach rabusie strzelają z łuków do naszych bohaterów trzymając ich w kleszczach, a więc zasadniczo waląc do samych siebie... Jak mówiłem - nad logiką wydarzeń lepiej się nie zastanawiać i po prostu dać się porwać sympatycznym postaciom i ruszyć z nimi ku przygodzie.

"Willow" jakimś dziwnym cudem jest całkiem udanym serialem fantasy dla młodzieży. Otwarcie jakoś przesadnie nie powala, ale drugi odcinek wyraźnie pokazuje jak wielki potencjał drzemie w tej historii. Sympatyczni bohaterowie, wesoło rozpisane dialogi, intrygująco zapowiadająca się fabuła i solidne aktorstwo sprawiają, że to absolutnie godna polecenia propozycja od Disneya. Miej jednak na uwadze, że dla maluchów może być zbyt strasznie, a dla części dorosłych zbyt infantylnie. Zastanów się czy produkcje typu Young Adult to na pewno Twój kawałek chleba. Jeśli tak - miłego oglądania! 

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper