God of War Ragnarok i Horizon Forbidden West

God of War Ragnarok vs. Horizon Forbidden West - czy gra Guerrilla Games ma po tej premierze szansę na GOTY?

Mateusz Wróbel | 12.11.2022, 09:00

Jesteśmy po najbardziej hucznej premierze tego roku. Nie obyła się ona bez kontrowersji, podobnie zresztą jak swego czasu Horizon Forbidden West, którego aktualizacja z PS4 do PS5 miała być płatna. God of War: Ragnarok nie ma problemu na skalę światową, ale Polacy mogą poczuć się mocno pokrzywdzeni po tym, jak kupując wersję pudełkową nie otrzymują rodzimego - swoją drogą WYŚMIENITEGO - dubbingu. Pozostaje trzymać kciuki za to, że rozwiązanie na zaistniałą sytuację zostanie znalezione na dniach.

Niemniej God of War Ragnarok naelektryzował niemalże każdego fana gier. O grze mówi się wszędzie - fora gamingowe typu ResetEra są zalane tematami związanymi z nową przygodą Kratosa, subreddit poświęcony marce God of War na Reddicie także otrzymał drugie życie. To bezapelacyjnie największa premiera tego roku i myślę, że nawet nadchodzące The Callisto Protocol czy Need for Speed Unbound tego nie zmienią.

Dalsza część tekstu pod wideo

Starcie gigantów z PS4 i PS5

Gow Ragnarok Atreus

Przy debiucie God of War Ragnarok na półkach sklepowych nie możemy zapominać, że Sony miało również bardzo dobry okres w pierwszej połowie roku. Gdy Horizon Forbidden West zadebiutowało na systemach PlayStation, nie brakowało głosów, jakoby była to obecnie najlepsza gra na PS5 i murowany kandydat do GOTY 2022. Rzeczywiście - historia Aloy wyróżniała się jakością, a deweloperzy byli chwaleni przede wszystkim za wyeliminowanie lub całkowite zmodernizowanie elementów czy rozmaitych mechanik, które kulały przy Horizon Zero Dawn.

Jesteśmy już pół roku po premierze Horizon Forbidden West i jest to dobra pora na to, aby porównać najważniejsze elementy obu gier i zastanowić się, czy najnowsza produkcja Guerrilli Games ma szansę na GOTY 2022, kiedy to będzie czuła na plecach oddech God of War Ragnarok od studia Santa Monica. Przed przejściem do sedna dodam jeszcze, że kolorem niebieskim oznaczyłem aspekty na korzyść God of War Ragnarok, a na zielony elementy przemawiające za Horizon Forbidden West.

Główna fabuła

GoW Ragnarok Freya

Pod względem fabularnym zdecydowanie bardziej urzekła mnie opowieść o Kratosie. Jest ona pełna zwrotów akcji, zrobiona z jajem i brutalnością. Oczywiście nie ma tutaj aż tyle rozlewu krwi, co w pierwszych odsłonach God of War, ale wciąż jest to historia dojrzalsza, mocniej chwytająca za serce niż Horizon Forbidden West, które wydaje się pod tym względem być bardziej przystępne, a co za tym idzie, spokojniejsze i przewidywalne. 

Zadania poboczne

Mimo tego, że w Horizon Forbidden West wątki poboczne stały o poziom czy dwa wyżej od Horizon Zero Dawn, to jednak scenarzystom z Guerrilli Games jeszcze daleko do zadań opcjonalnych na poziomie Wiedźmina 3 czy God of War Ragnarok. W przygodzie Kratosa nie otrzymujemy dziesiątek questów, a raczej po kilka na każdą krainę (z tego schematu wybiega jedynie świat Vanaheim) - z czego przeważająca ich ilość rozbudowuje główny wątek, pozwala nam polubić lub znienawidzić najważniejsze postacie. Te zadania chce się po prostu wykonywać. Takiego impulsu przy Horizon Forbidden West zdecydowanie brakowało.

Oprawa graficzna

I God of War Ragnarok, i Horizon Forbidden West wycisnęły z systemów PS5 naprawdę sporo. Produkcje prezentują się bosko nie tylko w trybach graficznych, ale również w tych wydajnościowych, pozwalających na zabawę w 60 FPS-ach. Pod względem czystej oprawy wizualnej przoduje jednak Horizon Forbidden West, który w moim odczuciu prezentuje się ciut lepiej od God of War Ragnarok.

Projekt świata

Horizon Forbidden West

Projekt świata to jeden z cięższych do rozgryzienia podpunktów, bo wiele zależy od tego, czy lubimy nordycką mitologię, czy też bardziej trafiają do nas klimaty postapokaliptyczne. Osobiście jestem fanem obu kategorii, nawet bardziej powiedziałbym, iż interesuje się mitologią nordycką, ale jednak zwiedzanie wyniszczonego świata przepełnionego wciskającymi w fotel widoczkami zrobił na mnie większe wrażenie niż zwiedzanie np. skutego lodem Niflheimu, roślinnego Vanaheimu czy piaskowego Alfheimu.

Walka

W obu grach mamy do czynienia z solidnym systemem walki, przepełnionym zdolnościami, wymagającymi starciami z wielkimi bossami. Jednakże według mnie w tym aspekcie przoduje God of War Ragnarok, gdzie tychże walk nie ma aż tyle, co w Horizon Forbidden West. Przez to, że w każdym queście w HFW spotykamy kolejnych przeciwników, ich wybijanie z biegiem czasu staje się trochę monotonne. W GoW-ie postawiono na mniej starć, ale są one tym samym bardziej efektowne.

Różnorodność przeciwników

Mimo tego, że twórcy God of War Ragnarok zaoferowali sporo zmian w zachowaniu przeciwników znanych z God of War (2018), to bezapelacyjnie pod względem różnorodności wrogów przoduje Horizon Forbidden West. Starcia z mumakiełem czy innymi przeogromnymi maszynami to coś wyjątkowego i niezapomnianego.

Oprawa dźwiękowa

Już God of War z 2018 roku pokazał, jak wiele można zdziałać, zatrudniając odpowiednich kompozytorów. Nie inaczej jest w God of War Ragnarok - przygotowane utwory potrafią wywołać niepokój, radość, a w innych momentach podkreślić sytuację, w której cała opowieść wywraca się do góry nogami. Przy Horizon Forbidden West takowych utworów zabrakło.

Eksploracja świata

Gow Ragnarokj Svartalfheim

Mimo tego, że Horizon Forbidden West ma piękniejszy świat od God of War Ragnarok, to jednak pod względem zagadek środowiskowych czy czystej eksploracji przoduje przygoda Santa Monica Studio. Odkrywanie kolejnych lokacji, poprzez otwieranie skrzyń, niszczenie przeszkód czy zabijaniu wymaganych potworów sprawia o wiele więcej radości niż w Horizon Forbidden West, gdzie znajdziek nie dość, że jest za dużo, to nie wpływają one w tak dużym stopniu na gameplay, co w GoW Ragnarok.

Modele postaci

Bardzo wysoka jakość oprawy graficznej w Horizon Forbidden West przełożyła się także na cholernie dobrze dopracowane modele postaci. Twarz Varla, Zo, Erenda i przede wszystkim Aloy, a dokładniej jej szczegółowość to poziom mistrzowski - wystarczy sobie przypomnieć chociażby aferę związaną z jej "włosami" na policzkach. W tej kategorii Guerrilla Games zostawiło konkurencję daleko w tyle.

Poziom animacji

Mówiąc o poziomie animacji trzeba wyróżnić przede wszystkim mimikę twarzy w God of War Ragnarok, która pozwala zrozumieć, co czuje główny bohater czy jego towarzysze. Zniesmaczenie, radość, niezadowolenie, złość... Animacje w tym tytule Sony stoją na wysokim poziomie, a na pewno wyższym od Horizon Forbidden West, gdzie Aloy przybierała raczej postawę ciągle uśmiechniętej. Pod względem wachlarzu ciosów również przoduje God of War Ragnarok.

Podsumowując: mimo tego, że Horizon Forbidden West dzielnie broni się przed God of War Ragnarok, to jeśli GOTY 2022 ma zgarnąć gra Sony, to według mnie będzie to nowy God of War. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do God of War: Ragnarok.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.

Czy Horizon Forbidden West, czując na plecach oddech God of War Ragnarok czy nawet Elden Ring, ma szansę na GOTY 2022?

Tak
1319%
Nie
1319%
Nie wiem, nie grałem
1319%
Pokaż wyniki Głosów: 1319
cropper