Microsoft

Panie Spencer, co jest grane? - o zakupie firm przez Microsoft i braku konkretnych gier

Krzysztof Grabarczyk | 18.06.2022, 10:00

Phil Spencer niczego nie omija. Jego wpisy, ćwierkania w mediach społecznościowych, komentarze dotyczące znacznych nowości w branży świadczą o wizerunku człowieka nie ograniczającego się wyłącznie do podpisywania wielomilionowych umów. 

Oficjele całego Microsoftu rychło dokonali głośnych przejęć Bethesdy, niedawno Activision-Blizzard. Kiedy Master Chief oficjalnie przybił piątkę z samym Doom Slayerem (tutaj wstaw słynne przywitanie z "Predatora") zapowiadało się na tarapaty u PlayStation. W końcu niemożność zagrania kolejnej inkarnacji współczesnego Dooma na konsolach Sony? To niedorzeczne. Niestety, nowej odsłony nie widać nawet w sferze plotek, choć intuicyjnie wszyscy się zgodzimy, że powstaje. Zakup Activision raczej wpłynie na kwestię streamerów oraz wszystkich zapatrzonych w e-sportowe rozgrywki. Samotne wilki nie odczuwają póki co żadnych konkretnych zmian. Większość premier opóźniono, jedną ze znaczącym usprawiedliwieniem dotyczącym konfliktu zbrojnego tuż za naszą granicą. Stalkera 2 wybaczam ale gdzie cała reszta? 

Dalsza część tekstu pod wideo

Decyzje, decyzje

Microsoft

Choć daleko mi to postaci świata biznesu, więc bazuje wyłącznie na przypuszczeniach. Posiadanie tak złożonych podmiotów wiąże się z licznymi barierami decyzyjności. W każdej hierarchii panują szczeble przekonań, wyliczeń, bilansu ewentualnych zysków i strat. Phil Spencer po głośnej transakcji zakupu Bethesdy potwierdził, że korporacja nie zamierza ingerować w pracę zespołów. Ciągłe obsuwy wskazują jednak, że nowi właściciele nie spieszą się z uzupełnieniem wciąż skromnego katalogu Xbox Series X/S. Mija już półtora roku nowej generacji, zaś Xbox nadal stoi przede wszystkim usługą Game Pass. Zaobserwowałem dość ciekawą tendencję. 

Okres wakacyjny bardzo sprzyja Xboxowi. Do usługi trafia więcej ciekawszych produkcji. Lada dzień powrócimy do czasów podwórkowej świetności, gdy każdy chciałbym jednym z Żółwi Ninja. Turtless: Shredder's Revenge premierowo trafi do XGP. Miło się czyta takie wiadomości, lecz tego wszystkiego jest wciąż mało, lub dużo pochodzi z niedawnej przeszłości. Ogłoszenie tak bajońskich przejęć wywołało medialny sztorm przez pryzmat tego co może nadejść. Nie zmieniło się jeszcze nic. Czyżby potrzeba lat na widoczne różnicę? To inwestycja długoterminowa, również dla nas. Halo: Infinite nadal walczy o względy publiczności, ograniczając się głównie do weteranów multiplayera obecnego w serii od czasu Halo 5: Guardians. Forza nadal rządzi zawartością, lecz to jeden taki projekt. Starfield nadal w poczekalni, choć wygląda na świt graficznego jutra. 

W tym wszystkich twardo o wizerunek walczy Phil Spencer. Postać znana i powszechnie lubiana. Nawet konkurencja docenia jego zaangażowanie w rzekome zażegnanie "konsolowych wojen". Każda premiera Sony to gratulacje ze strony twarzy marki Xbox. Da się lubić, lecz ostatnio bywa mało konkretny. Nie można ująć mu jednak zasług w promowaniu nie tylko Xboxa, lecz współczesnego gamingu. Rzadko wymienia się historię Spencera, która opiewa nie tylko młodocianym zamiłowaniem do gier. Philowi przypadł zaszczyt obecności w takich zespołach jak LionHead Studios oraz Rare, aż do 2008 roku. Wtedy stanął na czele wewnętrznych studiów Microsoft, skąd rozpoczęła się już ostatnia prosta na fotel szefa całej dywizji Xboxa. Po odejściu poprzedniej głowy marki Xbox, Johna Holtmana - wybór mógł być tylko jeden. Tym samym, Phil Spencer otrzymał niełatwe zadanie. Pamiętacie burzę wywołaną przez nieodpowiedni, debiutancki pokaz Xbox One? Dyskusyjny występ Dona Mattricka jedynie skomplikował sprawę. Konsolę przedstawiono bardziej w świetle dekodera, urządzenia multimedialnego niż konsoli do gier. Phil Spencer zdołał wyciągnąć markę z lekkiego dołka, po udanej kadencji Xbox 360. 

Cierpliwość jest cnotą? 

Microsoft

Xbox Series X to technologiczna bestia, bez dwu zdań. Nadal jednak traci swój potencjał na rzecz ogólnodostępnej natury gier wewnętrznych studiów Microsoft (Microsoft Game Studios). Sony zdążyło wydać już garstkę typowo nowogeneracyjnych tytułów, kolejne są w drodze. Wprawdzie ciężko pisać o faktycznej wyłączności w obliczu pojawienia się chociażby kontrowersyjnego The Last of Us: Part 1 w przyszłości dla komputerów osobistych. Sony robi poniekąd to co konkurencja. Ironia polega na tym, że japońska firma czyni to na tyle umiejętnie, że przechodzi pod raderem oczywistych inspiracji, o czym wielokrotnie wspominaliśmy na łamach portalu. Większą ironią jest brak wzajemnej adaptacji przez Microsoft w zakresie gier. Owszem, firma jako pierwsza zaczęła aktywnie wspierać przed laty twórców niezależnych i tych mniej zależnych. Phil Spencer za wszelką cenę próbuje uczynić Xboxa markę przyjazną wszystkich graczom, od strony technicznej oraz ekonomicznej. Propozycja tańszej wersji konsoli z osiągami nowej generacji na łasce Xbox Game Pass brzmi kusząco nawet teraz. 

Takie decyzje przyczyniają się do popularyzacji grania na konsolach, zwłaszcza przy obecnym zatrzęsieniu cenowym u konkurencji. Teoretycznie, Phil Spencer ma wszystko - potężny budżet, studia deweloperskie, swobodę w podejmowaniu decyzji, jest też lubiany. Nadal jednak czekamy aż potencjał nowego Xboxa zostanie wykorzystany w zgodzie ze swoim przeznaczeniem. Wraz z nową generacją zawsze oczekujemy adekwatnej jakości, niezależnie od szerokości geograficznej, gatunkowych preferencji lub podejścia do sfery technicznej w odwiecznym dylemacie pomiędzy wydajnością a rozdzielczością. STALKER 2 musi przeczekać burzę, StarField każe na siebie czekać, gdzie reszta? Genialne Psychonauts 2 stanowi projekt kłaniający się bardziej koneserom wirtualnej rozrywki. W zalewie tej różnorodności brakuje nadal mocnych ofert. Spencer nadal robi swoje, testując naszą cierpliwość. Niczym diabeł, kusi opcją taniej rozgrywki na abonament, nawołuje do wzajemnego szacunku, próbuje zażegnać kolejne epizody konsolowych wojen. Brakuje jeszcze gier. Tylko tyle i aż tyle. 

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper