Starfield

Starfield kosmicznym Falloutem? Nie na to liczyłem

Mateusz Wróbel | 13.06.2022, 22:00

Wczoraj odbył się Xbox & Bethesda Games Showcase 2022, którego gwoździem programu był nie cholernie wyczekiwany przeze mnie Hellblade 2 czy STALKER 2, a Starfield. Dobre i to, bo po wymienionych przed chwilą tytułach to właśnie na kosmiczną produkcję od Bethesdy czekałem najbardziej. Teraz po prezentacji moje nadzieje względem tej produkcji zostały mocno obniżone.

Ostatnie 15 minut wczorajszego show zostało poświęcone Starfieldowi, o którym opowiedział Todd Howard, mając na sobie oczywiście skórzaną, niezastąpioną i prawdopodobnie zwiększającą niektóre ze statystyk szefa Bethesdy kurtkę. Na dobry początek przedstawiono interfejs oraz podstawowe mechaniki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Świeżutki gameplay ze Starfielda

Oba elementy wydawały mi się dość znajome. Ten pierwszy dlatego, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy pojawiały się wycieki prezentujące grę we wczesnych wersjach. Ukazywały one nie tylko projekt niektórych statków czy ośrodków badawczych, ale właśnie UI, które finalnie wyglądało dość podobnie do tego, któremu mogliśmy przyjrzeć się na omawianym gameplayu. 

Z kolei podstawowe mechaniki tak bardzo przypominały twórczość Bethesdy, że nawet nie znając tytułu prezentowanej gry, byłbym w stanie stwierdzić, że jest to produkcja tworzona przez rzeczonych deweloperów. Powolne, wręcz dłużące się chodzenie, drewniane animacje (szczególnie raziło mnie wchodzenie po schodach w 8 minucie podlinkowanego wyżej materiału), postacie stojące na baczność podczas rozmów i niezbyt szczegółowe modele bohaterów, choć trzeba podkreślić, że one i tak prezentują się już znacznie lepiej niż te z Fallout 4.

Kosmiczny Fallout czy The Outer Worlds 2?

Starfield kanapka

Na pierwszy rzut oka Starfield wyglądał mi na kosmicznego Fallouta z jeszcze większą ilością urozmaiceń. Daleko było do Mass Effecta, a na pewno dalej niż do The Outer Worlds. Ba, przez te zbliżenia na twarze postaci w trakcie konwersacji czy walkę w powietrzu wręcz w niektórych momentach myślałem, czy aby na pewno nie są to urywki gameplayu z nadchodzącego The Outer Worlds 2.

Optymizmem nie napawa również sama oprawa graficzna, a trzeba przypomnieć, iż jest to produkcja tworzona z myślą o konsolach nowej generacji i komputerach osobistych. Bethesda nie musi martwić się o ewentualne ograniczenia spowodowane starymi Xboxami One i ma pełne pole do popisu. Czy je wykorzystają? Ciężko powiedzieć, ponieważ nie dość, że Starfield obecnie nie prezentuje się jakoś pięknie (wiele tekstur, jak gałęzie i liście drzew, wyglądają bardzo słabo), to w dodatku ma problemy ze spadkami płynności. Tyle dobrego, że proces optymalizacji jest zostawiany na sam koniec, więc w tym aspekcie deweloperzy mogą jeszcze co nieco poprawić.

Pozytywne wrażenie zrobił na mnie natomiast sam projekt lokacji. Widać, że miejscówki są dobrze rozplanowane i umiejscowione, a tajemnicze obiekty i rozwinięte technologicznie centra nadają grze odpowiedniego klimatu. Rozbudowany kreator postaci także można wrzucić do wora z plusami, bo zapewni on każdemu zainteresowanemu spore pole do popisu - począwszy od wyglądu postaci, poprzez dodatkowe umiejętności, a skończywszy na przeszłości protagonisty, która może wpłynąć na relacje z najważniejszymi fabularnymi postaciami.

Tysiąc planet? Panie Howard, Pan przesadził

Starfield monitory

Pod znakiem zapytania stoi obecnie historia i eksploracja, bo jeśli one będą angażujące, a co za tym idzie, zachęcające do zabawy, to będzie można zapomnieć o bolączkach produkcji, którymi zapewnie - jak to już bywa u Bethesdy - będzie powolna rozgrywka przepełniona drewnianymi animacjami. O ile o fabule nie wiadomo jeszcze zbyt dużo, nie licząc tego, iż wrzuci ona nas do 2330 roku i postawi za cel zasiedlanie nowych planet, tak o eksploracji powiedział wiele interesującego Todd Howard podczas Xbox & Bethesda Games Showcase 2022.

Jednakże jego słowa zamiast zachęcać, to mnie skutecznie zniechęciły do Starfielda. Deweloperzy mają zapewnić aż tysiąc planet, na które będziemy mogli się udać. To nie jest dziesięć, sto czy dwieście lokacji, a aż tysiąc. Liczba robi wrażenie, ale nie liczę na to, że każda planeta zaoferuje coś nowego. Wręcz przeczuwam, że będą to losowe wydarzenia, takie jak zabij kilkunastu piratów, zbierz pożądany przez dowództwo surowiec, czy oczyść bazę badawczą z wrogich jednostek i zbierz potrzebne próbki.

Na papierze nie brzmi to jakoś źle, ale jestem pewny, iż po oczyszczeniu dziesięciu, może dwudziestu/trzydziestu planet większość odbiorców zacznie mieć nudności przez powtarzalność. Tak tylko przypomnę, że wielu znudził według opinii rozciągnięty i przewleczony na każdym kroku Mass Effect: Andromeda, który oferował sześć rozbudowanych planet. Przy Starfield ma ich być o 994 więcej, więc pod tym względem nie wróżę Bethesdzie sukcesu. Dodatkowo będę bardzo zły, jeśli narracja środowiskowa na tym mocno ucierpi.

Starfielda oczywiście nie spisuję na straty, ale szczerze powiedziawszy, jego prezentacja i późniejsze informacje, jak niemy bohater, mocno mnie zawiodły. To nie będzie już dla mnie wypełnienie pustki w gatunku kosmicznych RPG-ów i umilenie czasu przed debiutem nowego Mass Effecta, a najprawdopodobniej Fallout w kosmosie, do którego trzeba podchodzić z dozą ostrożności. Zobaczymy, co w przyszłości pokaże jeszcze Bethesda, ale nie jestem już tak zainteresowany rzeczoną grą, jak przed Xbox & Bethesda Games Showcase 2022.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Starfield.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper