CoD Vanguard porazka

Call of Duty: Vanguard z niską sprzedażą przez temat II wojny światowej? Co za bzdury...

Mateusz Wróbel | 15.05.2022, 10:00

Poprzedni rok nie był bogaty w obfite tytuły, które moglibyśmy zapamiętać na wiele, wiele lat. Węgla do pieca nie dołożyły również dwie strzelanki - Battlefield 2042 i Call of Duty: Vanguard.

Szczególny zawód można było poczuć przy nowym BF-ie. Gra nie zapowiadała się znakomicie już wtedy, gdy osoby zajmujące się promocją pozycji potwierdziły, że nie znajdziemy w niej kampanii fabularnej. Powodem, jakże tradycyjnym, było to, że EA DICE chce dopracować rozgrywkę sieciową i wnieść tryby multiplayer na wyższy poziom. Szwedzkie studio tak się starało, że aż przedobrzyło, bo każdy z nas wie, jaką klęskę na polu bitwy poniosło BF2042.

Dalsza część tekstu pod wideo

Porażka na całej linii

bf2042

Śledząc raporty Toma Hendersona - jednego z najbardziej wiarygodnych insiderów obracających się wokół świata gier wideo - nie ma co wyżywać się na deweloperach, ponieważ to sam wydawca podjął złe decyzje chcąc zrobić pierwotnie BF-a skupiającego się na rozgrywce battle royale. Gdy okazało się, że to nie wypali, EA DICE miało za mało czasu, aby przygotować coś konkretnego i dopracowanego. Stąd też w nowym Battlefieldzie brak chociażby kampanii fabularnej. 

Electronic Arts nie porzuca swojej wpadki i w dalszym ciągu próbuje ją uratować. Dodatkowo zapewnia, że pieczę nad serią przejmie Respawn Entertainment, które stworzy nowe fabularne uniwersum mające wyróżniać się ciekawymi historiami. Deweloperzy będą potrzebować więcej czasu na zaprojektowanie strzelanki, więc nowego BF-a zobaczymy nie w tym roku, ale najwcześniej pod koniec 2023 roku z dużą możliwością obsuwy na 2024. Minimum rok przerwy wyjdzie każdemu na dobre.

Sytuację z pewnością wykorzysta Activision, które stawia jasne cele przed deweloperami: w każdym roku ma ukazywać się wyłącznie jedna odsłona marki Call of Duty. Amerykańska firma innego scenariusza nie przewiduje, czego idealnym dowodem jest zeszłoroczne Call of Duty: Vanguard. Każdy z trzech głównych zespołów (Infinity Ward, Treyarch i Sledgehammer Games) ma trzy lata na stworzenie swojego CoD-a. Zazwyczaj każda ekipa nie miała problemów z terminami, czego książkowym przykładem jest wysoka jakość Call of Duty: Modern Warfare i Call of Duty: Black Ops - Cold War.

Call of Duty: Vanguard wjeżdża na białym koniu?

Vanguard młyn

Problemy pojawiły się przy wymienionym już wcześniej Vanguardzie, nad którym pieczę sprawował Sledgehammer Games - ten sam zespół, który wcześniej dostarczył Call of Duty: WWII. Deweloperzy dali wydawcy znać, że nie zdążą przygotować pozycji na ostatni kwartał 2021 roku, więc w minione lato Activision postanowiło zmotywować większość swoich zespołów i wręcz kazać im pomóc przygotować nową odsłonę Call of Duty. Ta decyzja pokazuje, jak ważna jest owa strzelankowa seria. Dla wydawcy wręcz nie liczą się inne tytuły, bo CoD generuje tyle pieniędzy, że spokojnie pokrywał on zazwyczaj większy procent przychodów w rocznych raportach firmy.

Nie bez powodu pogrubiłem słowo "zazwyczaj". W tym roku było inaczej, czego potwierdzeniem jest dokument podsumowujący wyniki przedsiębiorstwa z minionych miesięcy. Activision zarobiło 300 mln dolarów mniej, niż przewidywali. To spora sumka, która zrobi dużą dziurę w portfelach grubych ryb. Ową lukę - według założeń - miało zapełnić Call of Duty: Vanguard, które jednak finalnie nie spełniło oczekiwań pod względem technicznym, jak i samego popremierowego wsparcia.

W raporcie możemy przeczytać następujące słowa:

„Choć Call of Duty pozostaje jedną z najbardziej udanych serii rozrywkowych wszechczasów, premiera w 2021 roku nie spełniła naszych oczekiwań, co naszym zdaniem było spowodowane przede wszystkim naszą realizacją”.

„Oprawa gry z czasów II wojny światowej nie spotkała się z pozytywnym oddźwiękiem wśród niektórych członków naszej społeczności, a my nie wprowadziliśmy do gry premium tylu innowacji, ile byśmy chcieli”.

Activision niechętnie wspomina o technicznej warstwie produkcji i popremierowym wsparciu, a zamiast tego próbuje zasłaniać się tematem II wojny światowej, który rzekomo nie podoba się niektórym graczom. Osobiście nie spotkałem się jeszcze z opinią kogoś, kto nie chciałby pograć w angażującą, emocjonalną i dopracowaną strzelankę, starannie przedstawiającą wydarzenia z tamtego okresu, więc dla mnie są to, najprościej mówiąc, bzdury.

Brak celu i ambicji

Skład COD Vanguard

Wydawca mówi ogólnikowi o złej realizacji produktu, więc ciężko domyślić się, co uważa za niedopracowane. Czy absurdalną z wieloma dziwnymi rozwiązaniami kampanię fabularną (więcej o niej wypowiadałem się już w tym miejscu), źle rozwijany po debiucie gry na rynku multiplayer, a może tryb zombie, który wyglądał jak moduł w wersji beta? Nie wiadomo.

Wiadomo natomiast, że gracze nareszcie zagłosowali portfelami i nie rzucili się na Call of Duty: Vanguard, jak na świeże, ciepłe bułeczki w drodze do pracy. Tytuł nie spełnił oczekiwań nie tylko odbiorców, ale również samej firmy, która powinna pomyśleć, co zrobić, aby odzyskać zaufanie graczy. Oby Sledgehammer wyciągnęło w końcu wnioski, bo przecież ich poprzedni CoD - czyli Call of Duty: WWII - także nie był wyjątkowy.

W międzyczasie warto przyglądać się Modern Warfare 2, które zadebiutuje na rynku jeszcze w tym roku. Za jego stworzeniem stoją mistrzowie w swojej dziedzinie z Infinity Ward, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to możemy szykować się na konkretnego szpila, który zawiesi poprzeczkę jeszcze wyżej niż Modern Warfare z 2019 roku. Oby tak się stało, bo ostatnie wysokobudżetowe strzelanki - na czele z Vanguardem i BF-em 2042 - były po prostu słabymi grami.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper