Elden Ring

Elden Ring - otwarta struktura zachwyca, ale czy jednocześnie nie zaburza balansu rozgrywki?

Krzysztof Grabarczyk | 09.04.2022, 10:00

Hidetaka Miyazaki kształtuje nasze postrzeganie tego co jest naprawdę ważne w trakcie przemierzania wirtualnych światów. Kwestie techniczne schodzą totalnie na drugi plan, są jak tło dla reszty. W generowaniu niestandardowych lokacji, przeciwników i odrębnych opowieści pisanych w konwersacjach pomiędzy NPC - From Software osiągnęło inny stan umysłu. 

Tworząc nowy gatunek rozgrywki studio rozpoczęło trwającą po dziś dzień modę na "trudne gry". Zainteresowanie Elden Ring chwilę po premierze mówi wszystko. Kilkaset tysięcy graczy na platformie Steam, wciąż nieznany jest wskaźnik aktywności wśród konsolowej braci. Wystarczył mi podgląd listy znajomych by wiedzieć, że padają kolejne rekordy na tle reszy gier studia. Nadal większość spotykam w Ziemiach Pomiędzy. Złośliwie mógłbym sklasyfikować to dzieło mianem "Dark Souls IV" z domieszką otwartego świata. Miks sprawdzonej metodyki From Software umieszczony na skrupulatnie pofragmentowanej mapie. Ojcowie gatunku pierwszy raz w jego historii weszli w otwarty świat. Pozornie mówiono, że Elden Ring stanie się dzięki temu bardziej "przystępne" dla świeżych odbiorców. Warto się na chwilę zatrzymać i sięgnąć po garść wniosków. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Powstań, Zmatowieńcze

Elden Ring

Niezwykłość gier From Software polega na ich obsesyjnej powtarzalności. Gracz w obliczu licznych porażek zaczyna popadać w rodzaj pętli. Pętli analitycznego myślenia i cierpliwości. Inne gry mają z tym problem. Co czyni From Software, że jest w stanie zmusić nas do ponownej próby wnet jeśli wymaga ona przejścia przez grupę tych samych wrogów by finalnie zderzyć się ze ścianą w postaci bossa? Miyazaki w 2009 roku rzucił wszystkim graczom rękawice. Demon's Souls pod względem mechaniki, konstrukcji lokacji i balansu rozgrywki to pierwsze i jedyne "Soulsy" w stanie surowym. Wydane jeszcze pod Atlusem uderzyło w ambicje niejednego przeciwnika tzw. casual gamingu. Historia trendów niepostrzeżenie pomija fakt debiutu Demon's Souls w obliczu gasnącego trendu podytkowanego sukcesem Nintendo Wii, skróconych czasowo superprodukcji i gier muzycznych. 

Te czasy szybko przeminęły. Nurt souls-like trwa w najlepsze, czego dowodem jest rekordowe zainteresowanie Elden Ring. W samej Wielkiej Brytanii gra okazała się najmocniejszym debiutem od czasów Red Dead Redemption 2 (2018, Rockstar). Konkurencja nie miała większych szans. Mowa o Horizon: Forbidden West czy analogicznym okresie dla Assassin's Creed: Vallhalla. From Software od kilku lat uchodzi za drogowskaz wyzwania. Ilość nerwowych kompilacji w Sekiro: Shadows Die Twice zakrawa na mini-rekord. Podobnie jak ilość ich wyświetleń. Obecność Sekiro w poprzednim akapicie nie jest dziełem przypadku. Hidetaka Miyazaki w wywiadzie udzielonym dla opiniotwórczego Famitsu zaznaczył wpływ obu projektów względem siebie. "W trakcie tej pracy oraz równoległej reżyserii nad Sekiro nie było tutaj zbyt większych zapożyczeń. Mimo wszystko, odpowiadałem za kreację obu gier, więc siłą rzeczy - wywarły na siebie wpływ". 

Uwielbiam poprzednie dzieło From Software. Sekiro: Shadows Die Twice absolutnie deklasuje resztę dokonań studia pod kątem systemu walki. Tak sugestywnych odbić i parowań ataków jeszcze nie było. Liczyłem na zaszczepienie tej mechaniki w Elden Ring, lecz w afekcie trafiła się kolejna wariacja Dark Souls z dodaną animacją skoku obecnej w Sekiro. Resztę tworzy identyczny styl narracji opartej na dialogach, które zostały teraz znacznie wydłużone. Shadow of the Colossus czy The Legend of Zelda: Breath of the Wild? To najczęstsze porównania kiedy padają takie pytania w stronę graczy nadal pochłoniętych przejęciem eldeńskiego tronu. Inspiracji jest tutaj całe multum, lecz ten obopólny wibe sprawnie wypośrodkowano. Mapa jest spora, lecz From Software od zawsze dbało o znaczne obszary na długo nim Miyazaki zdecydował się na otwartość świata w Elden Ring. W pewnym sensie, jest teraz pozornie przystępniej. Pozory mylą. 

Światełko łaski 

Elden Ring

Miejsca łaski, czyli nowa inkarnacja popularnych ognisk z serii Souls są wprawdzie w nadmiernej ilości, lecz kwestia wcale nie jest taka oczywista podczas starć z bossami. Podczas swobodnej wędrówki trafimy na licznych, opcjonalnych bossów z posągiem Mariki, dzięki któremu system po porażce respawnuje postać tuż przed starciem. To nowy rodzaj luksusu nieobecny w Dark Souls/Bloodborne/Sekiro. Czy to z miejsca deklasuje Elden Ring pod kątem poziomu trudności? I tak i nie. Czytam zewsząd opinie dotyczące słabego balansu w Elden Ring. Zwłaszcza kiedy mowa o pewnej broni namiętnie poszukiwanej przez nowych graczy. Rozchodzi się o katanę. Mapa sprzyja również jeśli idzie o sukcesywny grind. Wystarczy poświęcić kilka godzin na farmienie Runy by z łatwością radzić sobie z trudniejszymi bossami. Tylko rodzi się mała dygresja - czy nie dało się tak zrobić wcześniej? 

Konstrukt gier From Software opiera się na powtarzaniu licznych starć w tych samych lokacjach. Każda pozycja oferuje możliwość grindowania na wszystkich metrach kwadratowych. Nie ma w tym większej filozofii. Schemat pozostaje niezmieniony, prócz dowolnej kolejności. Co do tej ostatniej, już Demon's Souls oferowało wejście do danego Klińca niemal od razu. Bynajmniej w wersji PlayStation 5. Ekipa Miyazakiego ogólnie poczuła się lekko "zawstydzona" gdy przyszło im zobaczyć finalne dokonanie BluePoint Games. Grafika jednak dla wszystkich ma tutaj kompletnie drugorzędne znaczenie. Czy Elden Ring jest grą dla wszystkich? Zdecydowanie tak. Przecież gdy sięgaliśmy po Demon's Souls w 2009 roku, nikt nie był gotowy na narodziny zupełnie nowego gatunku, prawda? Czy jest tzw. "dziesiątką"? I tak i nie. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Elden Ring.

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper