GT7

Gran Turismo 7 - wrażenia z pokazu. Car Porn i dzień dziecka dla fanów klasycznych odsłon

Roger Żochowski | 02.02.2022, 23:30

Na pełnoprawną kontynuację Gran Turismo fani czekają stanowczo zbyt długo, ale wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że już na początku marca znów ruszymy na tory zaliczać kolejne licencje, eventy, kupując coraz to lepsze auta i odwiedzając kawiarnię. Kawiarnię napisałem? Mieliśmy okazję wziąć udział w przedpremierowym pokazie gry, zadać pytania samemu Yamauchiemu i sprawdzić, czy seria faktycznie wróci znów na sam szczyt. 

GT Sport nie było tym, na co czekali zagorzali fani marki. To gra nastawiona na sieciowe rozgrywki, w samochodach, na które zwykłego Żochowskiego nigdy nie będzie stać. Seria GT znana jest też z ciągłego odwlekania premiery i takie zresztą plotki pojawi się niedawno w sieci. Faktycznie, dwudniowy event, na który nas zaproszono został opóźniony o tydzień, ale za to jego realizacja to coś więcej niż kliknięcie w okienko na streamie. Po rejestracji na wydzierżenie dziennikarze trafiali przed drzwi ogromnego garażu. Po wejściu do środka naszym oczom ukazywała się ogromna hala z autami ułożonymi historycznie, gdzie na samym końcu stał choćby najnowszy model sportowej Mazdy. Na dużym ekranie za autami na dziennikarzy czekały dwa materiały o grze: ekskluzywny na potrzeby eventu, oraz nowy State of Play, który mogą obejrzeć wszyscy zainteresowani na oficjalnym kanale PlayStation. Drugiego dnia eventu Kazunori Yamauchi odpowiadał z kolei na pytania dziennikarzy podczas specjalnych sesji Q&A na żywo. Zapnijcie pasy, bo będzie sporo nowych, niepublikowanych wcześniej informacji. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Ponad 100 lat historii 

temp_name

Na początek garść statystyk. W dniu premiery, czyli 4 marca, dostępnych będzie ponad 400 samochodów. Tym razem będą to nie tylko sportowe fury, ale również auta historyczne, oraz te, które można spotkać za oknem na parkingu. Czyli "normalne". Oczywiście mowa o producentach z całego świata - na pokazie zauważyłem auta takich marek jak Ford, Chevrolet, Dodge, Infiniti, DMC, Tesla, Toyota, Nissan, Honda, Mazda, Subaru, Mitsubishi, Suzuki, Daihatsu, Lexus, Hyundai, Volkswagen, Mercedes, BMW, Audi, Mini-Cooper, Porsche, RUF, Jaguar, Aston Martin, McLaren, Fiat, Ferrari, Aston Martin, Citroen, Renault, Lamborghini czy Maserati. Możliwość tuningu samochodów będzie przeogromna - mowa zarówno o grzebaniu w ustawieniach silnika, przekładni skrzyni biegów, doboru opon na przednią i tylną oś i całej masy mniej lub bardziej ważnych wskaźników wpływających na model jazdy. Blisko 60 różnych paramentów. Oczywiście im lepsze części kupimy tym większą moc auta uzyskamy. Okazale prezentuje się też tuning wizualny - można zmieniać zderzaki, spoilery, felgi, siedzenia w niektórych autach, zredukować masę, zmienić kolor tarczy hamulcowych czy projektować własne naklejki i wzory (zwiększono liczbę możliwych ozdób na jednym aucie). Powraca też możliwość umycia auta, wymiany oleju a nawet remontu silnika w strefie serwisowej. 

Auta zakupimy w trzech różnych lokacjach - giełda samochodów używanych znana jest chyba każdemu fanowi klasyki. To tutaj zaczniemy swoją przygodę z kampanią kupując za dostępne kredyty jakiegoś rzęcha. Giełda będzie aktualizowana codziennie, więc warto tu na bieżąco wracać. W ofercie może wszak znaleźć się jakieś używane, niedostępne w innych sklepach Ferrari. Kolejnym miejscem, gdzie zakupimy fury będzie Brand Central - ogromna galeria z salonami, w których znajdziemy nowe modele aut od 2001 roku w górę. Ostatnim przybytkiem jest muzealny wręcz obiekt, w którym zakupimy historycznie auta, zarówno takie jak Ford GT40, jak i pojazdy sprzed 100 lat. W każdym z tych miejsc obsłużą nas inni dealerzy, a do lokacji dostaniemy się z mapy świata. 

Barman, polej kawy 

temp_name

Na pokazie sporo mówiło się o ray-tracingu, ale lekkim zawodem jest fakt, że tryb ten będzie działał tylko podczas powtórek, w trybie fotograficznym oraz tam, gdzie przyjdzie nam przyjrzeć się modelom aut w 3D (showroom). Fakt, photo mode wygląda niesamowicie, zwłaszcza, gdy ustawimy odbicia otoczenia w kałużach i klimatyczne scenerie z różnych zakątków świata. Nie gorzej prezentuje się zachód słońca odpijający się na tablicy rozdzielczej auta. Tyle dobrego, że gra będzie w trakcie rozgrywki śmigać w 60 klatkach, a ray-tracingu w rozgrywce może doczekamy się kiedyś w kolejnych update'ach. Co ciekawe, fragmenty gameplayu na pokazie pokazywały wyścigi tylko z kamer FPP. Nie sposób nie docenić wnętrz samochodów, nie sposób nie docenić takich efektów jak przejeżdżający gdzieś w tle pociąg czy moment oślepienia, gdy opuszczamy tunel, o wszelkich słonecznych refleksach rzucanych na szybę nie wspominając. Ale dziwne, że deweloper nie pokazał jak tytuł wygląda na gameplayu zza samochodu. Bo o ile o modele aut jestem spokojny (wyglądają fenomenalnie), tak otoczenie nie zawsze zachwyca i da się wyczuć pewną sterylność z poprzednich odsłon. 

A przypomnijmy, że od premiery pierwszej części serii Gran Turismo minęło już 25 lat. To co mnie z kolei ogromnie cieszy to powrót do klasycznego progresu znanego z oryginalnych części. Choć Yamauchi zaznaczył, że gra będzie cały czas rozwijana i nie można powiedzieć, że grając zmierzamy do jakiegoś konkretnego końca, to jednak uczucie postępów w kampanii będzie odczuwalne. Już na starcie wita nas uroczy awatar Sary, która oprowadza po mapie świata, nazwanej tu Gran Turismo Resort, i tłumaczy, która lokacja za co odpowiada. Centralnym punktem świata jest teraz kawiarnia (Cafe). To tutaj znajdziemy 30 książek, a raczej kart menu z autami. Każda do zapełnienia innymi autami. Gdy zdobędziemy dla przykładu 3 auta z kolekcji Porsche, albo konkretne pojazdy z serii japońskich kompaktów, będziemy mogli posłuchać barmana, który opowie o historii tychże aut pokaże historyczne zdjęcia, rzuci anegdotkami. Czasami do lokalu wpadną nawet oryginalni designerzy słynnych marek dodając coś od siebie i opowiadając o procesie tworzenia słynnych samochodów. Yamauchi wydaje się być z tego bardzo dumny. Oczywiście aby zdobyć wybrane auta i zapełniać kolejne karty będziemy musieli zaliczać różne wyzwania, wyścigi, mistrzostwa, ale to właśnie kawiarnia będzie napędzać tryb kariery. 

Pada deszcz, ale nie wszędzie 

temp_name

W grze poza kasą, za którą kupimy i ulepszymy fury, wpadać będą też punkty związane z kolekcjonowaniem aut (im więcej tym wyższy level kolekcjonera), oraz różne codzienne wyzwania, w których będzie np. trzeba przejechać określoną liczbę kilometrów. A będzie gdzie jeździć, bo na start dostajemy 34 trasy w blisko 90 wersjach. Fani klasyki uśmiechną się pod nosem widząc w menu takie tory jak Trial Mountain, Deep Forest czy High Speed Ring. Trafimy do Niemiec, Włoch, Chorwacji, Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Japonii, Australii czy USA. 10 lokacji w Ameryce, 15 w Europie i 9 z Azji i Oceanii. Dodajmy, że czasy na trasach osiągane przez poszczególne auta zostały dopasowane do wyników osiąganych w rzeczywistości, a zespołowi deweloperów pomagał sam Levis Hamilton, znany fanom Formuły 1. 

Twórcy sporo opowiadali też o dynamicznie zmieniających się porach dnia i nocy. Gdy niebo będzie bezchmurne przyjdzie nam również zobaczyć jak zmienia się położenie gwiazd, księżyca, słońca czy innych planet, a w każdym regionie będzie to wyglądało inaczej. Trochę mnie zdziwiło to przywiązanie do detali na niebie, bo cały system był tworzony we współpracy z NASA. Tym samym niebo w Kalifornii będzie się zmieniało zupełnie inaczej niż w Japonii. Ba, kolor gwiazd będzie się zmieniał w zależności o pogody, a podczas zabawy w Photo Mode, gdy nie pędzimy po trasie, znajdziemy nawet odwzorowaną w każdym szczególe drogę mleczną. Wracając jednak do pogody. Ciśnienie, temperatura, wiatr i inne warunki atmosferyczne mają mieć znacznie większy wpływ na model jazdy i to, jak auta będą reagowały na suchą i mokrą nawierzchnię.

Ta w trakcie kolejnych okrążeń może dynamicznie się osuszać, a wpływ na to będzie miało choćby to, czy dany fragment trasy jest nasłoneczniony czy w cieniu. Na dłuższych torach, jak Nürburgring, możemy zacząć w deszczu, a skończyć mrużąc oczy od przebijającego się przez szybę słońca. W Gran Turismo 7 dostaniemy nawet system, które będzie odpowiedzialny za generowanie chmur dynamicznie przemieszczających się po niebie. To napisawszy uśmiecham się jednak pod nosem, bo o ile zachmurzenie i pory dnia zadziałają na większości tras, tak rzęsisty deszcz obecny będzie tylko na wybranych torach. Szkoda. Tym bardziej, że nawet intensywne opady deszczu z tego co widziałem ustępują efektowi, jaki udało się osiągnąć twórcom Driveclube'a. W 2014 roku… 

My Favourite Game

temp_name

Gran Turismo 7 bardzo duży nacisk kładzie też na muzykę i dźwięk. Silniki każdego z 400 samochodów były nagrywane w studiach na całym świecie. Za każdym razem wymagało to przywiezienia auta do punktu nagrań i przygotowanie odpowiednich sampli. Tytaniczna praca. Przestrzenny dźwięk 3D pozowali nam usłyszeć kiedy kropla deszczu uderzy w karoserię, a kiedy w szybę. Dźwięk ma zresztą odbijać się na trasie od ścian, a dobry słuchacz będzie mógł nawet odróżnić czy jest to ściana z betonu czy innego tworzywa. A co z samą muzyka? 

75 artystów i 300 tracków z takich gatunków muzycznych jak rock, hip hop, electro czy jazz. Muzyka będzie nam towarzyszyła nie tylko w trakcie wyścigów, ale również w menusach i podczas eksploracji mapy. A Polyphony przygotowało też dwa nowe oddzielne tryby skupione na dźwiękach. Music Replay to nic innego jak powtórka naszego przejazdu, tyle, że kamery pokazują go zgodnie z rytmem odtwarzanego kawałka. Jak dla mnie pierdoła, choć nie przeczę, że powtórki zawsze były w Gran Turismo ważnym elementem zabawy. Music Rally to z kolei zupełnie nowy tryb, w którym walczymy z czasem w rytm piosenek z poprzednich odsłon serii, na wybranej trasie i z góry narzuconym samochodem. Menu jest klimatyczne, bo widzimy tu płyty winylowe. Na trasie poustawiane są bramki, a gdy je zaliczamy zwiększamy liczbę sekund, czy też bitów, nazwijcie to jak chcecie, bo na ekranie cały czas widoczny jest track danego kawałka. Oczywiście w trybie tym można zdobyć słynne pucharki - od brązowego do złotego - w zależności od tego jak daleko uda nam się dojechać (wynik liczony jest w kilometrach). Niby kolejna pierdoła, ale coś czuję ze spędzę tu trochę czasu. 

Z miłości do samochodów 

temp_name

Jako że jest to gra Sony, to możemy też liczyć na solidne wibracje i obsługę adaptacyjnych spustów w Dual Sensie. Poczujemy nie tylko zmianę nawierzchni na trasie, ale również pracę silnika, zawieszenia, poślizgi opon. Spusty odpowiedzialne za hamulec i gaz będą reagowały w każdym aucie nieco inaczej - inny będzie nacisk w sportowym aucie, a inny w turystycznym. GT7 to również trasy RallyCrossowe (na razie tylko szuter, bez śniegu), 100 Race Eventów, Time Triale i mniejsze mini-gry jak wyścigi typu drag na prostej. Na mapie świata nie mogło zabraknąć miejsca, gdzie zdamy kolejne licencje (pięć stopni), muzeum z wieloma historycznymi ciekawostkami dotyczącymi każdego z producentów czy trybu, w którym sami zdecydujemy na jakich warunkach chcemy się ścigać (Custom Race). Moduł społecznościowy pozwoli wymieniać się stylami czy malowaniami, będzie też klasyczny splitscreen i zabawa rankingowa po sieci. 

Na koniec napiszę jedno - Gran Turismo 7 to „car porn” dla każdego fana motoryzacji. Twórcy na pokazie bardziej skupiali się na technologii, przedstawieniu takich elementów jak niebo, historyczne zdjęcia czy rewelacyjne odwzorowanego dźwięku niż na samym gameplayu. Fani GT wiedzą doskonale czego się spodziewać. Ja to wiem. I dlatego biorę GT7 z całym inwentarzem wad i zalet. Nie będzie rewolucji - to gra stworzona przez entuzjastów motoryzacji, którzy jednak w dalszym ciągu nie potrafią/nie mogą stworzyć realistycznego modelu zniszczeń czy dodać deszczu na każdej trasie. Jeśli wam to nie przeszkadza - GT7 będzie wszystkim tym za czym tęsknicie. I już nie mogę się doczekać momentu, w którym swoim pierwszym używanym kaszlakiem odpalę Sunday Cup.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Gran Turismo 7.

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper