Dark Souls – recenzja gry karcianej. Umieranie niejedno ma imię...

Dark Souls – recenzja gry karcianej. Umieranie niejedno ma imię...

Iza Łęcka | 12.12.2021, 23:32

Marki Dark Souls nie trzeba nikomu przedstawiać. FromSoftware zapoczątkowało klimatyczny i do bólu satysfakcjonujący gatunek, w którym śmierć jest tylko przystankiem, a walki wyciskają ze śmiałków siódme poty. Fani czekają na najnowsze odsłony osadzone w mrocznym świecie, tymczasem na rynku debiutuje kolejna produkcja, która czerpie garściami z gry wideo. Karcianka Dark Souls efektownie przenosi realia oryginału na stół, gdzie ponownie liczy się wprawa w pokonaniu najbardziej wymagających bossów.

„Tysiące lat temu krainy Carthusu cieszyły się koronacjami kolejnych królów. Nikt nie burzył dynastycznych harmonii, dopóki Wolnir nie zapragnął posiąść wszystkich koron dla siebie. Tak też się stało, jednak Wielkiego Władcę złamał mrok Otchłani. Po dekadach krwawych rządów zszedł do podziemi, by tam nadal panować, tym razem nad grobami poległych. Za jego śladem podążycie wy. Wolnir stanie się dla was jednym z celów do zgładzenia, by uratować świat przed wszechogarniającym mrokiem”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gra karciana Dark Souls to pozycja kooperacyjna autorstwa Davida Carla, który wcześniej miał swój wkład w stworzenie planszówki tej samej marki oraz pozycje z cyklu Warmachine. Tym razem wcielając się w 4 klasy nieumarłych będziemy walczyć z mrokiem w świecie Lordran – inspiracja produkcją FromSoftware nie odwołuje się wyłącznie do tytułu produkcji, bowiem w trakcie sesji przy stole odkryjecie, że twórcy bardzo zgrabnie i mądrze wpletli w gameplay wiele systemów znanych w gry wideo oraz niezwykle przystępnie rozwiązali kilka spornych kwestii. Fani soulslike, którzy w oczekiwaniu na następne tytuły studia potrzebują pewnych atrakcji, będą usatysfakcjonowani. Jest wymagająco, ale dzięki temu każde starcie sprawia sporo frajdy. Tym razem uczestnicy wspólnymi siłami walczą przeciwko grze.

Dark Souls – recenzja gry karcianej. Przemyślany zestaw

Dark Souls – recenzja gry karcianej. Umieranie niejedno ma imię...

Średnich rozmiarów pudełko skrywa wiele dobra – w Dark Souls jest niemal 400 elementów, z których należy wyróżnić: Karty początkowe (4 karty Postaci, 28 kart Początkowej talii Zabójcy, 28 kart Początkowej talii Herolda,28 kart Początkowej talii Czarodzieja, 28 kart Początkowej talii Rycerza, 20 kart Szczątków Człowieczeństwa), karty Kondycji warte 2 lub 5 Dusz, karty Starć podzielone na 3 poziomy, karty Wrogów podzielone na 3 poziomy, karty Skarbów (40 planszetek dotyczących Skarbów Pospolitych oraz 10 potężniejszych Skarbów Transponowanych), karty Bossów (4 planszetki Bossów, 4 dodatkowe karty, 4x8 kart zachowań poszczególnych głównych przeciwników), 5 kart Ogniska oraz 3 plansze. Do tego dodajmy żetony przeznaczone do oznaczania Postępu, Efektów, Ran oraz Dusz. Rozgrywka bazuje na komponowaniu talii – w trakcie sesji na ręce zawsze mamy 6 kart talii swojego bohatera, które w przypadku niedogodności możemy wymieniać. Autorzy pokusili się jednak o pewien "myk", z którym można się spotkać również w Konwoju – jeżeli zabraknie nam kart z talii, umieramy. Pamiętajmy również, że dobieramy je tylko raz na turę. Herold, Zabójca, Czarodziej oraz Rycerz posiadają unikalne cechy i umiejętności. Dla przykładu, talia Czarodzieja, jak możecie się domyślić, odznacza się wieloma kartami inteligencji, natomiast Zabójca charakteryzuje się zwinnością i siłą – poszczególne planszetki wykorzystamy w trakcie starć z potworami, wybierając Ekwipunek.

Recenzowana karcianka charakteryzuje się trudnymi pojedynkami, które mogą nieźle wymęczyć nieumarłych z całej ekipy – pomocne wydają się więc postoje przy płonącym ognisku. Jest jednak pewien haczyk: odpocząć przy ognisku można tylko 5 razy w trakcie sesji, tracąc przy okazji wszystkie Dusze i Skarby ze stosu Łupów. Czasami więc warto skorzystać z tego co daje nam los (czyt. karty na ręce)...

Startując z ogniska na planszy Eksploracji wybieramy swoją drogę, która zazwyczaj prowadzi do starć określonych na 3 poziomach – w zależności od liczby uczestników (gra przewidziana jest dla od 1 do 4 śmiałków) na naszej drodze stanie więcej wrogów, ale też możemy liczyć na korzystniejsze nagrody. Potwory również charakteryzują się określonym poziomem trudności: łatwym, trudnym oraz bardzo trudnym. Wrogowie są umieszczani na planszy Wrogów, która znajduje się naprzeciw planszy Postaci (na karcie możemy odczytać dokładne umiejscowienie kreatury), i najczęściej atakują konkretne pola – jeżeli nikogo na nich nie ma, dostaje postać z największym współczynnikiem Prowokacji. Tak, zawsze ktoś musi zostać zaatakowany, nie liczmy na farta ;) Dodajmy jednak, że część maszkar posiada atak obszarowy, który uderzy we wszystkich bohaterów znajdujących się na wskazanej miejscówce. Jak to bywa w DS, nie może być zbyt przyjemnie, więc po pierwsze wrogowie spuszczają nam łomot jako pierwsi, po drugie, mają zasady specjalne, po trzecie, jeżeli ich pokonamy, nie możemy od razu liczyć na nagrody (w tym na dusze) – te na początku lądują do stosu łupów, a trafiają do zapasów, gdy odpoczniemy. Idąc dalej, ryzykujemy utratę dusz i kart Skarbów, ale pamiętajmy, że wizyty przy Ognisku są mocno ograniczone... Co ciekawe, część z przeciwników jest szczególnie podatnych na nasze konkretne ataki: precyzyjne, silne, wprawne lub magiczne.

Dark Souls – recenzja gry karcianej. Umieranie na planszy daje sporo przyjemności...

Dark Souls – recenzja gry karcianej. Umieranie niejedno ma imię...

David Carl odrobił zadanie domowe - nie chcąc zdradzić Wam zbyt wiele dam tylko znać, że autor pokusił się o przeniesienie kilku mechanik z oryginału do recenzowanej pozycji i poszło mu to bardzo dobrze. Docierając do bossów (Wielkiego Władcy Wolnira, Pontyfika Sulyvahna, Vordta z Mroźnej Otchłani czy Stróża Otchłani) możemy liczyć na kilka niespodzianek, a są nimi zasady specjalne. Po pierwszym pozbyciu się Punktów Życia boss się rozgrzewa, Stróż Otchłani walczy wspólnie z Nieumarłymi Legionistami, przed pokonaniem Wielkiego Władcy Wolnira należy wcześniej zająć się jego prawą i lewą ręką (pamiętając o jego gabarytach w grze to bardzo klimatyczne nawiązanie), natomiast pojedynek z Pontyfikiem Sulyvahnem jest powiązany z walką z jego klonem. W Dark Souls, by odnieść sukces i powalić rywala, należy nauczyć się jego ruchów – podobnie jest w recenzowanej karciance. Bossowie mają swoje karty, które po ich wykorzystaniu ponownie powracają do gry w niezmienionej kolejności – jeżeli zapamiętamy ruchy badassa, mamy większe szanse na zwycięstwo. Wskazane elementy to tylko kilka smaczków, które dostrzegą w trakcie sesji fani gatunku.

Tytuł jest przeznaczony dla maksymalnie 4 graczy, co wydaje się jak najbardziej odpowiednią liczbą. Po kilku rozgrywkach dostrzegłam jednak pewne niedociągnięcia: w pakiecie podstawowym otrzymujemy 4 klasy postaci oraz 4 głównych bossów (po dwóch na jedną stronę planszy Eksploracji), lecz z czasem brakuje trochę różnorodności. Tak jak wspominałam wcześniej, recenzowana karcianka Dark Souls zawiera wiele postaci z Dark Souls 3, które jest rozbudowaną pozycją, zatem twórcy mogą jeszcze czerpać z tego świata, zapewne w dodatkach. Jeżeli już nabierzemy nieco wprawy, wiemy, czego możemy się spodziewać. Autorzy jednak nie odpuszczają i podążają z pomocą. DS jest nieco nieprzewidywalne, więc mamy możliwość skorzystania z alternatywnych trybów gry: zbudowania własnych talii Początkowych oraz pomieszania Bossów. Przytoczone zabiegi nieco uatrakcyjniają zabawę, choć tak jak wspomniałam – klas i bossów mogło być naprawdę więcej.

Musicie jednak wiedzieć jedno – z racji tego, że mamy do czynienia z karcianką, pewna doza losowości jest nieodzowna. Gra sama w sobie jest całkiem trudna, nie pozostawia uczestnikom złudzeń, w jaki dokładnie mroczny i bezwzględny świat wkroczyli, więc od początku mamy pod górkę. Jeżeli dodamy do tego brak szczęścia w postaci losowania niezbyt dobrych kart – dotarcie do bossa może być męczarnią, a ze słabymi kartami na ręce niezbyt wiele namieszamy mu we wnętrznościach.

Dark Souls – recenzja gry karcianej. Bardzo dobra, klimatyczna produkcja...

Dark Souls – recenzja gry karcianej. Umieranie niejedno ma imię...

Muszę przyznać Wam szczerze, że mnie produkcje FromSoftware po prostu intrygują – gęsta sieka, niepokojąca atmosfera i wymagający gameplay sprawiają, że systematycznie lubię powracać do tytułów studia. Czy to w trakcie rozgrywki w Demon's Souls czy Dark Souls wielokrotnie dostawałam za swoje, nieporadnie próbowałam sobie poradzić z bossami, czasami nawet niepozorny przeciwnik sprowadził mnie do parteru – dlatego też do gry karcianej podeszłam ze sporym entuzjazmem. To pozycja, przy której oczy fanów gatunku soulslike zapłoną niczym ogniska – jest trudno, ale system kooperacji, gdzie dyskutujemy, możemy się naradzać i dzielić łupami, jest sporym atutem. Zanim zasiądziemy do stołu warto dokładnie sprawdzić instrukcję, a wszelkie wątpliwości rozwiązać, oglądając materiały z rozgrywki zamieszczone w sieci – niestety, mimo że recenzowane Dark Souls odznacza się przystępnym gameplayem, książka z zasadami pozostawia wiele do życzenia i pomija pewne kwestie, które mogą się pojawić przy pierwszych podejściach do gry. Oryginał jest już dłuższy czas na rynku, więc w polskiej wersji językowej można było poświęcić temu aspektowi nieco więcej uwagi.

Dark Souls gra karciana jest pozycją solidną – design kart, które przedstawiają elementy dobrze znane z produkcji japońskiego studia, jest całkiem przyzwoity. Doczepić się mogę nieco do wytłoczki, z której karty wyciąga się niewygodnie i mimo że są one wykonane z bardzo solidnej tekturki, niestety są narażone na uszkodzenia. Pamiętając o pierwowzorze, do rozgrywki raczej powinniśmy usiąść z nieco starszymi graczami, najlepiej powyżej 15. roku życia – pomimo poziomu trudności gra się dynamicznie. Dążymy do obalenia bossów i doświadczamy kolejnych porażek, więc sesja, która trwa zazwyczaj około godziny, mija niesamowicie szybko. Polecam z czystym sercem i już planuję kolejne starcia!

Ocena końcowa: 8

Plusy:

  • wymagający, ale satysfakcjonujący gameplay
  • znakomite przeniesienie kilku mechanik oryginały na realia karcianki
  • wiele kart przeciwników, kondycji, łupów
  • gra się dynamicznie, kooperacja daje sporo frajdy
  • cena jest zachęcająca

Minusy:

  • instrukcja nie odpowiada na wszystkie wątpliwości
  • wytłoczka jest niewygodna w użytkowaniu
  • z czasem 4 bossów i 4 klasy nieumarłych to trochę za mało
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper