Winni (2021) – recenzja filmu (Netflix). Gniew

Winni (2021) – recenzja filmu (Netflix). Gniew

Jędrzej Dudkiewicz | 03.10.2021, 21:00

Są tacy aktorzy, którzy sprawiają, że niezależnie od wszystkiego chętnie obejrzę każdą produkcję z ich udziałem. Jednym z nich jest Jake Gyllenhaal, mający na koncie mnóstwo znakomitych ról. Właśnie dorzucił do niej kolejną. Oto recenzja dostępnego w serwisie Netflix filmu Winni (2021).

Joe Bayler jest, a raczej był detektywem policji w Los Angeles. Był, bowiem obecnie, czekając na proces, pracuje jako dyspozytor ratunkowy – odbiera telefony od ludzi z całej okolicy i próbuje im pomóc. W którymś momencie dodzwania się do niego kobieta, która twierdzi, że została porwana. Joe zrobi wszystko, by jej pomóc.

Dalsza część tekstu pod wideo

Winni (2021) – recenzja filmu (Netflix). Gniew

Winni (2021) – recenzja filmu (Netflix). Całkiem wciągająca historia

Winni to remake (ponoć wierny, ale nie mogę tego potwierdzić, bo nie widziałem oryginału) duńskiego filmu z 2018 roku. Mi ta produkcja najbardziej kojarzyła się z Połączeniem z Halle Berry oraz – to dalsze i mniej oczywiste podobieństwo – z Locke z Tomem Hardym.

I w sumie to tę drugą produkcję miałem cały czas w głowie podczas oglądania filmu Winni. Bo w obu przypadkach jest to dla mnie opowieść o człowieku walczącym ze swoimi demonami i za wszelką cenę próbującym zachować się właściwie i przyzwoicie. A do tego mającymi zdecydowanie za dużo problemów na głowie. Joe czeka na proces (jest następnego dnia), jest też w separacji z żoną i bardzo tęskni za córką, wyraźnie coś go gryzie i nie radzi sobie z emocjami. Jest w nim dużo gniewu i nieźle zostaje pokazane, jak bardzo wpływa on na funkcjonowanie, gdy nie znajduje ujścia. Sprawia, że trudniej podejmuje się decyzje, jak również zraża do siebie ludzi dookoła, którzy niekoniecznie muszą być skorzy do pomocy. Winni to także historia o procesie godzenia się z tym, że trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje działania, że nie można wiecznie uciekać przed konsekwencjami.

Zanim zacznę narzekać, chciałbym pochwalić film w reżyserii Antoine’a Fuquy (m.in. Dzień próby) za dwie rzeczy. Po pierwsze, scenariusz jest napisany całkiem sprawnie pod kątem spójności historii – nie doszukałem się większych dziur logicznych, ani absurdów. To z pewnością zasługa Nica Pizzolatto, czyli twórcy serialu Detektyw. Po drugie, bardzo dobrym zabiegiem jest to, że nie przeskakujemy do osób, z którymi rozmawia przez telefon Joe. To znaczy cały czas jesteśmy z nim i tylko słyszymy, co dzieje się po drugiej stronie, co automatycznie powoduje, że musimy sobie wszystko wyobrażać. W związku z tym nigdy nie możemy być do końca pewni, jak naprawdę wygląda dana sytuacja.

Winni (2021) – recenzja filmu (Netflix). Trochę problemów i świetny Jake

Czas jednak trochę ponarzekać. Po pierwsze, Winni są reklamowani jako thriller, jednak znacznie bliżej tu do dramatu psychologicznego. Jak na sytuację, w której dyspozytor ratunkowy musi zrobić wszystko, by pomóc porwanej kobiecie, jest tu zaskakująco mało napięcia. Wydaje mi się, że spokojnie można by połączyć jedno z drugim i sprawić, że film ten byłby o wiele bardziej intensywny. Po drugie, myślę, że dobrze byłoby, gdyby zarówno proces, który wisi nad Joe, jak i jego relacje z rodziną odgrywały nieco większą rolę. W tym sensie, że gdyby musiał balansować między trzema niesamowicie istotnymi sprawami, musiał w związku z tym podejmować bardzo trudne decyzje, to – znów – dodałoby całości intensywności i energii.

A tak dostajemy historię całkiem niezłą i wciągającą, która mogła być o wiele lepsza. Całość tak naprawdę w największym stopniu oparta jest na grającym główną rolę Jake’u Gyllenhaalu, który w zasadzie nie schodzi z ekranu przez niecałe dziewięćdziesiąt minut. I jest, jak zwykle, fenomenalny. Dzięki niemu Joe to wulkan emocji – doskonale pokazuje, że w jego wnętrzu dzieje się bardzo dużo, od gniewu, po wyrzuty sumienia. Jednocześnie w momentach, kiedy udaje mu się uspokoić Joe potrafi być całkiem sympatycznym i wrażliwym gościem. Z drugiej strony Gyllenhall świetnie portretuje też jego determinację, momentami balansującą na granicy obsesji. Winni to zatem solidny film, przy którym spokojnie można spędzić wieczór. A warto to zrobić przede wszystkim dla Jake’a.

Atuty

  • Rewelacyjny Jake Gyllenhall;
  • Całkiem wciągająca i ciekawa historia, do tego raczej pozbawiona absurdów i nielogiczności;
  • Niezłe tempo

Wady

  • Przydałoby się więcej napięcia i intensywności;
  • Dwa wątki można by chociaż odrobinę bardziej rozwinąć, żeby dodać bohaterowi jeszcze więcej problemów i trudnych decyzji

Dostępny w serwisie Netflix film Winni (2021) to solidna i całkiem wciągająca produkcja, która kryła w sobie jednak znacznie większy potencjał.

6,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper