Mapa maleńkich wspaniałości (2021) – recenzja filmu (Amazon). Pętla

Mapa maleńkich wspaniałości (2021) – recenzja filmu (Amazon). Pętla

Jędrzej Dudkiewicz | 16.02.2021, 21:00

Są takie produkcje, które chociaż nie mają w sobie w zasadzie nic oryginalnego, przez co nietrudno przewidzieć rozwój fabuły, to jednak są na tyle sympatyczne i pełne życia, że mogą poprawić, przynajmniej na chwilę, człowiekowi humor. Oto recenzja dostępnego w serwisie Amazon Prime Video filmu Mapa maleńkich wspaniałości (2021).

Po przebudzeniu Mark rozpoczyna swój stały rytuał – poprzekomarza się trochę z rodziną, a następnie uda się w kierunku szkoły, po drodze wchodząc w interakcje ze spotkanymi po drodze ludźmi. Dzień, jak co dzień można by rzec i to dosłownie, bo Mark znajduje się w pętli czasowej i przeżywa wciąż te same dwadzieścia cztery godziny, które resetują się wraz z wybiciem północy. Pewnego dnia spotka jednak Margaret, która ma ten sam problem, co on.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mapa maleńkich wspaniałości (2021) – recenzja filmu (Amazon). Pętla

Mapa maleńkich wspaniałości (2021) – recenzja filmu (Amazon). Nie zawsze chodzi o nas

Wiecie już, skąd wzmianka we wstępie o braku oryginalności. Podobnych filmów było całkiem sporo – od Dnia świstaka, przez Na skraju jutra, po obie części komediowego horroru Śmierć nadejdzie dziś, żeby wymienić tylko kilka podobnych produkcji. I tak, sprawia to, że w filmie Mapa maleńkich wspaniałości nie ma za bardzo nic nowego. Bohaterowie zastanawiają się, co mogło spowodować pętlę czasową, jak się z niej wydostać, a w tak zwanym międzyczasie coraz mocniej eksperymentują z tym, na co mogą sobie pozwolić. Nie ma tu więc żadnego niesamowitego zwrotu akcji, wszystkiego można domyślić się całkiem szybko. Co więc powoduje, że oceniam tę produkcję tak wysoko?

Jest kilka powodów. Po pierwsze jest tu sporo słusznych obserwacji, nawet jeśli uzna się je za banalne (z drugiej strony w ten sposób można by określić większość współczesnej kultury). Tą najbardziej oczywistą, wynikającą z samego tytułu jest przypomnienie, że warto zauważać i doceniać najdrobniejsze pozytywne rzeczy, które są dookoła. Zarówno te, których sami doświadczamy w naszym życiu, jak i te, na które trafiamy przypadkiem. A jeśli pomyśli się o ilu takich drobnostkach (z naszej perspektywy, dla kogoś mogą być znacznie ważniejsze) nie wiemy, to nagle może się okazać, że świat wcale nie jest takim złym miejscem.

To jednak inne wątki są najważniejsze. Chodzi mi o to, że – jak się okaże – nie zawsze wszystko kręci się dookoła nas, nie zawsze musimy być w centrum i nie zawsze jesteśmy najważniejsi. Brzmi trochę zawile, ale jak obejrzycie film Mapa maleńkich wspaniałości, to będziecie wiedzieć, o co chodzi. Do tego jest to opowieść o radzeniu sobie ze stratą, braku umiejętności pogodzenia się z czymś nieuniknionym, co może prowadzić do tego, że człowiek będzie chciał na zawsze zostać w tym samym miejscu. A to zwyczajnie niemożliwe.

Mapa maleńkich wspaniałości (2021) – recenzja filmu (Amazon). Z chemią i życiem

Drugim bardzo dużym plusem filmu Mapa maleńkich wspaniałości są odtwórcy głównych ról. Kyle Allen jako Mark jest pewny siebie, pomysłowy, wrażliwy, ale też momentami nieco egoistyczny. Z Kolei Kathryn Newton w roli Margaret dobrze pokazuje, że pod warstwą dystansu, sarkazmu kryje się z jednej strony osoba mocno cierpiąca, z drugiej inteligentna i rezolutna. Zarówno Mark, jak i Margaret będą mieli okazję nie tylko lepiej się poznać, ale też nauczyć czegoś o sobie wzajemnie i samych sobie. W ich relację da się uwierzyć, bo Allen i Newton mają między sobą doskonałą chemię, widać, że wyraźnie dobrze czują się w swojej obecności.

Przede wszystkim jednak Mapa maleńkich wspaniałości, jak już wspomniałem we wstępie jest filmem zrobionym z werwą, ma w sobie życie. Ogląda się tę produkcję naprawdę dobrze, bo jest sympatyczna, wywołująca uśmiech (chociaż nie w każdym momencie) na twarzy oraz utrzymana w dobrym tempie. Ma w sobie to coś, co sprawia, że chociaż po seansie jest świadomość, iż nie obejrzało się niczego wybitnego ani oryginalnego, to jednak zdecydowanie nie była to też strata czasu.

Atuty

  • Kilka fajnych spostrzeżeń;
  • Dobre tempo;
  • Bardzo dobra chemia między aktorami;
  • Zrobiony z życiem i energią, wywołuje uśmiech na twarzy i wprowadza w dobre samopoczucie

Wady

  • Nie ma tu nic oryginalnego, a całość jest mocno przewidywalna

Jeśli szukacie sympatycznego filmu, po obejrzeniu którego poczujecie się lepiej, to dostępna w serwisie Amazon Prime Video Mapa maleńkich wspaniałości będzie dobrym wyborem.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper