Saint Maud (2020) – recenzja filmu (A24). Opętanie

Saint Maud (2020) – recenzja filmu (A24). Opętanie

Jędrzej Dudkiewicz | 02.11.2020, 21:00

A24 to to naprawdę bardzo ciekawa wytwórnia filmowa. Od dłuższego czasu słynie zwłaszcza (choć nie tylko) z oryginalnych horrorów, wprowadzających do tego gatunku powiew świeżości i niekonwencjonalności. Przykłady? Lighthouse, Midsommar, Dziedzictwo. Hereditary, Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii. Obecnie w kinach można zaś obejrzeć Saint Maud (2020).

Tytułowa Maud to młoda dziewczyna, która pracuje jako opiekunka śmiertelnie chorych ludzi. W ten sposób trafia do cierpiącej na raka Amandy, słynnej choreografki i tancerki. Maud stara się nią zajmować najlepiej, jak umie, tym bardziej, że jest głęboko wierząca. Tak głęboko, że zaczyna coraz mocniej być przekonana o tym, że stoi przed nią bardzo ważne zadanie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Saint Maud (2020) – recenzja filmu (A24). Opętanie

Saint Maud (2020) – recenzja filmu (A24). Fascynujące studium psychologiczne

Od razu może trzeba uprzedzić, że – jak to bywa w przypadku produkcji sygnowanych logiem A24 – Saint Maud to nie jest typowy horror. Ba, generalnie niewiele jest tu okazji do tego, by porządnie się przestraszyć. Trudno w sumie też mówić o napięciu, film ten jest bardziej thrillerem psychologicznym z drobnymi elementami horroru.

Saint Maud skupia się w zasadzie wyłącznie na swojej głównej bohaterce. Debiutująca reżyserka (i scenarzystka) Rose Glass wpadła na ciekawy koncept. W dreszczowcach zwykle mamy do czynienia z kimś, kto został opętany przez Szatana. A gdyby tak to odwrócić i przyjrzeć się posuniętej do skrajności wierze w Boga? To, co dzieje się na ekranie można interpretować na wiele różnych sposobów. Może to być przyjrzenie się fanatyzmowi, pokazanie do czego może doprowadzić przekonanie o tym, że najlepiej wie się, co dobre dla wszystkich dookoła, jak powinni żyć i co robić. Gorliwa i bezkompromisowa wiara może doprowadzić do krzywdy nie tylko innych, ale też i samego siebie. A jakby tego było mało pojawia się tu też i wątek relacji z Bogiem mającej podłoże seksualne.

Inną możliwą interpretacją jest przyjrzenie się niesamowicie wymagającemu zajęciu, jakim jest opieka paliatywna. Maud wyraźnie cierpi przez coś, co wydarzyło się w przeszłości. Chociaż nigdy do końca nie zostanie to wyjaśnione, można się domyślać, że dziewczyna przeżyła traumę. Nic dziwnego, ciągłe obcowanie ze śmiercią nie jest dobre dla psychiki. Kto wie, czy jej zwrot ku Bogu nie jest próbą poradzenia sobie z wyrzutami sumienia. Saint Maud może być też opowieścią o wielkiej samotności i zagubieniu. Bohaterka nie ma w zasadzie nikogo, jej życie jest puste, więc substytutem bliskości staje się figura Boga. To z kolei prowadzić może do stopniowego popadania w obłęd, od pewnego momentu nie zawsze ma się pewność, czy to, co dzieje się na ekranie dzieje się naprawdę, czy jest tylko wytworem wyobraźni Maud.

Saint Maud (2020) – recenzja filmu (A24). Wybitne aktorstwo

Wszystko to jest też bardzo sprawnie opowiedziane. Chociaż to debiut, Rose Glass pokazuje niezwykłą precyzję i konsekwencję. Także pod kątem wizualnym. Bardzo dobre są tu zdjęcia, w dużej części klaustrofobiczne, podkreślające ciasnotę życia Maud. Glass ma też znakomitą rękę do aktorów, a raczej aktorek, bo na ekranie pojawiają się głównie kobiety. Wcielająca się w tytułową bohaterkę Morfydd Clark jest genialna. To rola wymagająca fizycznie, ale przede wszystkim potrzebna była osoba, która dobrze pokazałaby wszystkie aspekty charakteru i stany emocjonalne postaci. I Clark zrobiła to doskonale. Jest w jej oczach zarówno obłęd, jakaś ledwo skrywana dzika furia, jak i ogromny smutek i samotność. Dobrą rolę ma też Jennifer Ehle, która gra Amandę, kobietę pogodzoną ze śmiercią i starającą się sprowokować Maud, zachwiać jej wiarą i pewnością, że to, co głosi jest słuszne i prawdziwe.

Saint Maud ogląda się więc bardzo dobrze, to sprawnie poprowadzony film, chociaż ewentualnie można by się przyczepić do tego, że są ze dwa wątki, które zupełnie do niczego nie prowadzą. No i jeśli ktoś spodziewał się klasycznego horroru, to również będzie rozczarowany. Tym niemniej warto na własnej skórze przetestować film w reżyserii Rose Glass, bo zostaje on w głowie na dłużej niż duża część filmów, które można obejrzeć w kinie.

Atuty

  • Fascynująca i wielowymiarowa fabuła;
  • Sprawna reżyseria;
  • Wybitne aktorstwo;
  • Zdjęcia

Wady

  • Nie jest to horror, który straszy i mocno trzyma w napięciu;
  • Ze dwa wątki, które do niczego nie prowadzą

Saint Maud (2020) to kolejna bardzo udana produkcja od wytwórni A24.

8,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper