Zagubiona kula – recenzja filmu. Akcji też nie znaleziono

Zagubiona kula – recenzja filmu. Akcji też nie znaleziono

Jędrzej Dudkiewicz | 23.06.2020, 21:00

Każda passa musi się kiedyś skończyć. W ostatnim czasie miałem przyjemność (serio!) pisać recenzje produkcji Netflixa, które bardzo mi się podobały. I nie były to tylko dokumenty. W końcu przyszedł jednak czas obejrzeć kolejny słaby film stworzony przez ten serwis. Tym razem chodzi o francuski film akcji (?) – Zagubiona kula.

Lino odsiaduje w więzieniu karę za nieudane włamanie do sklepu jubilerskiego. Jako że jednak jest znakomitym mechanikiem, zostaje warunkowo zwolniony, by pomóc policji w ulepszeniu radiowozów. Służby mają bowiem ogromny problem z handlarzami narkotyków, którzy poruszają się o wiele szybszymi samochodami i ciągle im uciekają. Niestety, w wyniku splotu niesprzyjających okoliczności, Lino wplącze się w śmiertelnie groźną sprawę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zagubiona kula – recenzja filmu. Akcji też nie znaleziono

Zagubiona kula to film, o którym nie da się za wiele napisać. Tym bardziej, że o tym, co się w nim działo człowiek zaczyna zapominać nawet nie tyle od razu po zakończeniu seansu, co wręcz w jego trakcie. Jest to bowiem produkcja pozbawiona jakiejkolwiek oryginalności. Innymi słowy scenariusz składa się z tak ogranych schematów, że każdy – nawet najmniej ogarnięty widz – będzie w stanie przewidzieć każdy zwrot akcji i to z naprawdę dużym wyprzedzeniem. Oczywiście obecne są tu również liczne absurdy i bezsensowne zachowania bohaterów. Twórcy bardzo starają się też, żeby zasugerować drugie dno tej opowieści. Gdzieś na marginesie pojawiają się takie tematy, jak chęć chronienia (uratowania) brata, poczucie lojalności, druga szansa dla przestępców, którzy czasem mogą dostać okazję do rehabilitacji i stać się porządnymi obywatelami. Każdy z tych wątków jest jednak napisany w taki sposób, że ginie w kotłowaninie nijakich scen, tym bardziej, że na żaden nie poświęca się zbyt dużo czasu.

Wszystko to pewnie dałoby się wybaczyć i obejrzeć Zagubioną kulę jako typowy odmóżdżacz na wieczór po ciężkim dniu pracy. Jest jednak pewien problem. Otóż nieprzypadkowo we wstępie pojawił się znak zapytania przy słowach film akcji. Zagubiona kula to produkcja po prostu fatalnie wyreżyserowana. Najlepszym słowem, które ją określa byłoby „jednostajna”. Chodzi o to, że to, co dzieje się na ekranie nie wywołuje żadnych emocji, poza coraz silniejszą nudą. Trudno nawet być zirytowanym. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem film, w którym nie było żadnej różnicy między sceną akcji oraz sceną dialogową. Niezależnie od tego, co dzieje się na ekranie, wszystko utrzymane jest w tej samej tonacji, na próżno szukać tu napięcia, czy ekscytacji. Serio, zarówno pościgi, jak i bijatyki są tak „intensywne”, że ogląda się je z takim samym zainteresowaniem, z jakim patrzyłoby się na leżącego na werandzie kota, leniwie odganiającego łapą muchę, w słoneczny dzień.

Jakby tego było mało, Zagubiona kula nie ma też jakkolwiek ciekawych bohaterów. Lino ma wciąż ten sam zacięty wyraz twarzy, a jedyne, co o nim wiadomo, to że kocha brata i za wszelką cenę chce udowodnić, że jest uczciwy. Jego główny przeciwnik jest tak nijaki, że jak pomyślę o paru innych czarnych charakterach, których w swoich recenzjach określiłem tym słowem, to robi mi się przykro, że tak ich skrzywdziłem. O reszcie obsady nawet nie ma się co wypowiadać, bo nie bardzo nawet kojarzę pozostałe postacie. Cóż zrobić, na dobrą sprawę jedyną zaletą Zagubionej kuli jest fakt, iż film ten jest krótki. Nie sądzę jednak, by był to specjalny powód, by kliknąć przycisk „play”.

Atuty

  • Film jest krótki

Wady

  • Cała reszta

Zagubiona kula to bardzo nieudany film akcji, w którym tejże akcji praktycznie w ogóle nie ma.

1,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper