Anthem vs Destiny 2 vs The Division 2 - pojedynek loot shooterów

Anthem vs Destiny 2 vs The Division 2 - pojedynek loot shooterów

redakcja | 28.02.2019, 16:00

Wraz z debiutem Anthem na rynku tzw. loot shooterów robi się coraz ciaśniej. Gra Bioware będzie konkurować z obecnym na rynku Destiny 2, a także będącym za rogiem Tom Clancy's The Division 2. Każda z tych produkcji oferuje odrobinę inne podejście, przez co warto przyjrzeć się każdej z osobna. 

W dobie ciągle rosnącej popularności Gry jako usług (GaaS), loot shootery są jednym z najsensowniejszych gatunków, które nadają się do ciągłego wsparcia i rozwoju. Gatunkowi ścieżkę przetarła seria Borderlands, ale dopiero Destiny pozwoliło zaistnieć temu podgatunkowi w segmencie GaaS. Chwilę później pojawiło się Tom Clancy's The Division, które mimo początkowych problemów, dało podwalinę pod kontynuację (ta trafi na rynek już w marcu). W ten segment postanowiło wejść także Electronic Arts ze swoim Anthem, które w sprzedaży jest od piątku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tym samym na rynku już wkrótce będziemy mieli trzy aktywnie wspierane produkcje premium w gatunku loot shooter, oparte na modelu ciągłego rozwoju (GaaS). Która z nich będzie najlepsza? Obecne od dłuższego czasu Destiny 2? Anthem, którego czeka intensywny rozwój i pogoń za konkurencją czy może Tom Clancy's The Division 2, które zdaje się poprawiać błędy poprzednika? Zapraszamy do zestawienia mocnych i słabych stron każdej z trzech gier.


Destiny 2

Z całej trójcy Destiny 2 jest najdłużej na rynku. Gra Bungie debiutowała we wrześniu 2017 roku, co daje jej ogromną przewagę, jeśli chodzi o zawartość. Poza tym co było w podstawce, doczekaliśmy się dwóch mniejszych rozszerzeń w pierwszym sezonie (Klątwa Ozyrysa i StrategOS), sporego dodatku jako początek drugiego (Porzuceni) i następnego rozszerzenia (Czarna Zbrojownia) jako formy oczekiwania na rok trzeci. 

Osoby, które zdecydują się na zakup gry na początku 2019 roku, dostaną tyle zawartości, że nie będą wiedziały, za co się zabrać. Co... dla niektórych będzie lekko odstraszające i przytłaczające. Co na nas czeka? Dająca się zaliczyć w kilkanaście godzin fabuła podstawki i rozszerzeń (choć to możemy pominąć, korzystając z odpowiedniego przedmiotu), do tego zwyczajowe PvE, w którego trakcie możemy eksplorować mapy w poszukiwaniu ekwipunku i sekretów. Oprócz tego mamy Szturmy wraz z ich mocniejszą wersją Nocną oraz Heroiczną, a także Najazdy na dwóch poziomach trudności, które są wisienką na torcie, nieosiągalną dla wielu, ale jednak. Całość dopełnia dodany w Porzuconych tryb Gambit (PvPvE), a także klasyczne PvP z kilkoma trybami gry.

Rozwój postaci w grze Bungie opiera się głównie na znajdowaniu nowszego i mocniejszego ekwipunku, którego poziom wyrażany jest w Świetle. Kolejne dodatki podnosiły maksymalny poziom Światła, jednocześnie zwiększając siłę przedmiotów, które mogą wypaść w engramach, z których otrzymujemy losową broń/zbroję, zależnie od rzadkości engramu. Najbardziej poszukiwane przedmioty to te egzotyczne, które jednak podlegają ograniczeniu - jeden egzotyk wyekwipowany na broń i jeden na zbroję. Ekwipunek możemy nieznacznie ulepszyć, jeśli posiadamy odpowiednie do tego składniki. A te wymagają jednak sporego grindu. W tym aspekcie Destiny 2 leży daleko od klasycznych RPG-ów, w których mamy mnóstwo możliwego sprzętu o różnych właściwościach. Broń i zbroje cechują się jedną, może dwiema określonymi wartościami dodatkowymi.

Mimo że Destiny 2 mocno stawia na kooperacyjną grę, to większość aktywności możemy bez problemu zaliczyć w pojedynkę, nie zawracając sobie głowy trudniejszymi zadaniami. W temacie społecznościowym tytuł Bungie trochę niedomaga. Niby jest opcja klanowa, gdzie ludzie wspólnie zbierają punkty i otrzymują za to nagrody, ale nic więcej z tym faktem nie da się zrobić. By przyciągnąć gracza na dłużej, produkcja oferuje dzienne i tygodniowe wyzwania, nagradzające nas engramami.


Anthem

Gra Bioware jest świeżakiem na rynku, więc nie tylko nie może pochwalić się bogatą zawartością w stosunku do konkurencji, ale też ciągle jest w trakcie przemian, poprawy balansu i zmian wynikających z uwag społeczności. To, co w grze znajduje się w tym momencie lub działa w określony sposób, za kilka łatek może być czymś innym. Od momentu premiery otrzymaliśmy już dwie aktualizacje wprowadzające znaczące zmiany, chociażby w systemie zdobywanych przedmiotów. To pokazuje, jak raptownie zmienia się ta produkcja.

Anthem w przeciwieństwie do Destiny 2 jest grą TPP, oferując znacznie większe pole widzenia oraz większą swobodę w poruszaniu się po otwartym świecie. Bioware sprzedaje swoją grę możliwością latania naszym Javelinem, który zestawiany jest często z prywatnym Iron Manem. Egzopancerz jest centralną osią rozgrywki, umożliwiającą nie tylko sprawne poruszanie się w powietrzu, na lądzie i pod wodą, ale przede wszystkim walkę z zamieszkującymi planetę bestiami i przeciwnikami. O ile nasz bohater zbiera punkty doświadczenia i się rozwija, tak Javelinowi zmienimy ekwipunek i dostosujemy wygląd. Na początek możemy wybrać jednego z czterech, które różnią się umiejętnościami specjalnymi, wyglądem i zwrotnością, oferując jednak taką samą prędkość maksymalną. Anthem oferuje ciekawy sposób zbierania lootu. To, co dostajemy, jest przed nami odkrywane dopiero po zakończeniu misji. A zbierane przedmioty skalowane są nie pod hosta, ale pod danego gracza. Samych przedmiotów zresztą mamy od zatrzęsienia i w tym aspekcie Anthem jest znacznie bliżej do Diablo.

Bioware mocno stawia na opowiadanie historii (choć gracze oceniają ją różnie), krojąc całość pod czteroosobową współpracę, która jest wymagana w misjach i aktywnościach pobocznych. Jednocześnie studio zapowiadało, że do gry nie trafią Rajdy dla więcej niż czterech ludzi. Podobnie (przynajmniej na ten moment) tryb PvP, którego po prostu w Anthem nie ma. Dlatego najpierw czeka nas zaliczenie fabuły, a następnie zabawa w endgame'ie, który z racji świeżej premiery nie oferuje na razie za dużo. Czekają na nas legendarne zlecenia oraz najwyższy poziom trudności - Grandmaster, co pozwoli nam wyfarmić najlepsze legendarne przedmioty.

Najważniejsze teraz dla Anthem jest to, jaki pomysł na grę ma Bioware. Oczywiście jeszcze przed premierą ujawniono, że tytuł co jakiś czas otrzyma aktualizacje z kolejnymi misjami, a rozszerzenia przyniosą nowe zadania fabularne oraz Javeliny. W tym momencie jesteśmy w pierwszym akcie, którego koniec zaplanowano na maj 2019 roku. Co miesiąc dostaniemy nowości, które przeplatane będą aktualizacjami poprawiającymi grę. Na ten moment więc kupujemy obietnicę sensownej zawartości. Mniej wyrozumiali do gry podejdą za kilka miesięcy.


Tom Clancy's The Division 2

Massive Entertainment wypuszczając pierwsze The Division, pokazało, że mocno chce, ale nie do końca jeszcze wie, jak robić dobrego TPS-a z elementami RPG. Na premierę gra Ubisoftu oferowała niewiele i wielu ludzi odrzuciła. Ostatecznie uratowano ją aktualizacjami i dodatkami, ale co najważniejsze - pozwoliło to wyciągnąć wnioski i odpowiednio przygotować kontynuację. Tom Clancy's The Division 2 pojawi się 15 marca, ale... praktycznie każdy miał okazję zagrać w "zamkniętą" betę. A jeśli się nie udało, to na początku marca odpalona zostanie otwarta beta.

Co wiemy po organoleptycznym sprawdzeniu gry i co obiecują nam deweloperzy? Tom Clancy's The Division 2 zostaje TPS-em, mocno stawiającym na ukrywanie się za osłonami. W porównaniu do poprzednich gier, fabuła, mimo że istnieje, wydaje się stać kompletnie na boku i być tylko półśrodkiem w drodze do zawartości pobocznej i endgame'u, który ma być znacząco rozwinięty już w dniu premiery, by graczy nie nudzić. Massive obiecało nam rozwinięcie tego, co było w "jedynce". Mianowicie nie tylko wyższy poziom trudności i świata, ale także zupełnie nowe misje z czwartą frakcją, oferującą gigantyczne wyzwanie. Do tego należy dodać Rajdy dla ośmiu osób (normalnie gramy w czterech), które trwać mogą 2-3 godziny.

Produkcja Ubisoftu nie tylko będzie w pełni grywalna samemu, ale jest także tak skonstruowana, że granie w kooperacji znacząco urozmaici grę. Dostaniemy także tryb PvP, który nie tylko pojawi się w klasycznej formie, ale także przywróci Strefę Mroku, która będzie tym razem funkcjonować na nowych zasadach (równanie przedmiotów do jednego poziomu) z wyłączeniem jednej. Rozwój postaci w Tom Clancy's The Division 2 opiera się na zdobywaniu poziomów, by móc wyekwipować więcej umiejętności pasywnych. Massive rozwinęło także perki, wykupujemy za specjalne punkty, które mają kilka poziomów, co zachęca do zabawy z aktywnościami pobocznymi. Osią centralną jednak będzie, podobnie jak w "jedynce", zdobywanie coraz lepszych przedmiotów.

Jak wyglądać będzie przyszłość Tom Clancy's The Division 2? Ubisoft obiecał darmowe dodatki, które otrzyma każdy. Ci, którzy zdecydują się na zakup przepustki, zyskają dostęp wcześniejszy o 7 dni, ekskluzywne dodatki kosmetyczne oraz natychmiastowy dostęp do nowych specjalizacji, z których korzystamy w endgame'ie. Brzmi to... rozsądnie, chociaż na efekty i wykonanie trzeba poczekać.


Oczywiście na rynku jest więcej loot shooterów, mniej lub bardziej udanych. Jest także Warframe, w pełni darmowy, ale w tym artykule chcieliśmy się skupić na grach premium, za które musimy zapłacić.

To, w co będziecie grali, zależy głównie od znajomych (a dokładniej, to, czy macie z kim grać). Jednak każdy z trzech looter shooterów oferuje na tyle zróżnicowane podejście, że mimo podobieństw w podstawowych założeniach, każdy może wybrać sobie to, co mu odpowiada najbardziej. Strzelanie, fabuła, akcję po ukończeniu gry, kooperacja czy PvP. Do wyboru, do koloru.

redakcja Strona autora
Wszechstronny autor – a to przygotuje materiał sponsorowany, a to komunikat redakcyjny. Znajdziecie go w każdym zakątku portalu jak to na szefa wszystkich szefów przystało. Nie tylko pisze, ale coś naprawi i wysłucha - piszcie na [email protected].
cropper