Temat tygodnia: Bethesda i Fallout 76 - katastrofa jakiej od dawna nie było

Temat tygodnia: Bethesda i Fallout 76 - katastrofa jakiej od dawna nie było

Paweł Musiolik | 08.12.2018, 16:03

Fallout 76 bez wątpienia zapisze się w historii branży gier, jako jeden z ważniejszych momentów ósmej generacji konsol. Dawno w branży nie mieliśmy tak okropnej, zepsutej i absurdalnej premiery gry dużego wydawcy.

Ósma generacja konsol dostarczyła nam wyjątkowo dużych i dobrych gier. Co prawda trend otwartego świata i wrzucania elementów RPG gdzie tylko się da powoduje pewną homogenizację całości, ale ten blok udanie jest rozbijany przez renesans japońskich deweloperów, którzy po wyjątkowo słabej poprzedniej generacji konsol, złapali oddech i dostarczają konkretnych hitów w wielu gatunkach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jednak między tymi nad wyraz pozytywami, krąży też zatrute ziarno, które przeskakuje z rąk jednej zachodniej firmy do drugiej. I tak jak rok temu internetowy świat zapalił się po premierze Star Wars Battlefront 2 i obrzydliwych mikrotransakcji/lootboksów w grze, tak w tym roku pałeczkę przejęła Bethesda, która rzuciła krótkie Nie da się gorzej wystartować? Potrzymaj mi piwo.

Fallout 76 jest katastrofą. To najgorsza premiera gry AAA w tej generacji konsol. Wybrakowane względem obietnic No Man's Sky? Uciekające przed premierą Driveclub z padniętym kodem sieciowym? Lootboksy w Battlefroncie? To nic przy tym, co zrobiła Bethesda.

Więcej na temat Fallout 76:

Fallout 76 z kolejnym problemem. Edycja Kolekcjonerska zawiera tańszą wersję torby

Fallout 76. Bethesda zrobiła materiałowe torby... ale rozdała je influencerom

Fallout 76 z kolejną rażącą wpadką. Bethesda udostępniła dokładne dane klientów

Jeszcze przed premierą, gdy Bethesda publikowała swój słynny już list kierowany do fanów, w którym rozpisano się na temat stanu Fallouta 76, można było odnieść wrażenie, że deweloper przygotowuje sobie grunt pod problemy. Gdy pojawiła się beta, ci, którzy porwali się na przedpremierowy zakup gry mieli okazję doświadczyć tego, co wkrótce miało rozlać się na wszystkich. Wtedy jeszcze niektórzy starali bronić się gry, mówiąc, że to przecież beta i do premiery można sporo połatać.

Po czym wyszła gra i nawet najbardziej zatwardziali fani i obrońcy Bethesdy załamali ręce.

Dla świeższych graczy, gra w tak fatalnym stanie może być czymś nowym. Ale fani starego Fallouta, oraz ludzie znający gry Bethesdy dobrze wiedzieli, że to nic nowego. Bethesda od zawsze robiła ogromne, najeżone błędami nijakie gry, w których można było obiektywnie pochwalić sporych rozmiarów świat. Starzy PC-towcy pamiętają prześmiewcze nazywanie drugiej odsłony The Elder Scrolls mianem Buggerfalla. Morrowind, mimo, że ceniony, to błędów miał również co niemiara (prywatnie, grę uratowały mi mody fanów). Oblivion, Skyrim, Fallouty - wszystko to jakimś cudem zamazało obraz wyjątkowo słabego dewelopera jakim jest Bethesda.

Musiał wyjść Fallout 76, który był i nadal jest, zepsuty ponad jakąkolwiek tolerancję. I gdyby jeszcze gra była interesująca, oferowała jakąś perspektywę poprawy (jak chociażby No Man's Sky, które premierowy - okropnie nudne, to dawało nadzieję, że może kiedyś...), to może w pewnym stopniu dałoby się choć trochę przymknąć oczy. Ale wyjątkowo nijaki open world zmielony z craftingiem, kulawą grą sieciową i grafiką, która jedzie na assetach ze Skyrima (które znaleziono w kodzie gry) przypomina najtańsze parówki, za które płacimy 2 zł za kilogram i dostajemy 0,1% zawartości mięsa.

"Dobrze, że zdech..."

Kontrowersyjne, ktoś powie, że przesadzone twierdzenie. Ale dobrze się stało, że Fallout 76 został zrównany z ziemią. I to nie powinno się zmienić. Wydawcy szybko poczuli się zbyt pewnie, że mogą wszystko, a ciemny lud i tak to kupi (w czym, niestety, w większości mają rację). Bethesda, jako deweloper, wyjątkowo uparcie brnęła przed siebie ignorując jakąkolwiek krytykę, zbywając wszystko prostym - skoro wam się nie podoba, to nie kupujcie. Sam Todd Howard powiedział, że Skyrim jest portowany gdzie tylko się da, bo ludzie go po prostu  kupują.

Tak ostra reakcja mediów i przede wszystkim graczy pokazała, że gdzieś jeszcze tli się nadzieja, że gracze, jako ogół, zachowali choć odrobinę rozsądku.

A sama gra? Gdy wydawało się, że popremierowy kurz opadł i Bethesda po cichu będzie naprawiać grę, by za parę miesięcy udawać, że nic się nie stało, walnęło raz jeszcze. Na początek, sprawa wyjątkowo absurdalna - torby z edycji kolekcjonerskiej, które były zwykłymi nylonowymi siatkami. Głupota, którą normalnie wszyscy by olali, ale nie w przypadku grillowanej Bethesdy.

Chwilę później pojawiła się aktualizacja, która mając poprawić parę rzeczy, zintensyfikowała grind, znacząco obniżając zarabianie zasobów w grze i wydłużając czas tworzenia pewnych przedmiotów. Oczywiście o tych zmianach deweloperzy nikogo nie informowali, licząc, że nikomu nie będzie się chciało sprawdzać. Cóż, przeliczyli się.

No i na koniec - wyciek danych. Sprawa najpoważniejsza z wszystkich, bo nie dotyczy jakiejś głupoty ze śmieciowej kolekcjonerki. Bethesda chcąc uciec ze Steama, postanowiła zrobić swój launcher, który jakością wykonania przypomina złote czasy GFWL. Pomijając już to, że aplikacja po prostu działa tragicznie, to dodatkowo - po złożeniu zgłoszenia do wsparcia Bethesdy, mieliśmy dostęp do losowych danych innych ludzi. Sprawa, która podejrzewam nie rozejdzie się po kościach tak łatwo, jak zepsuta gra.

Czyli co, pokrzyczeli, pojęczeli...

W tym przypadku - nie, nie będzie po rewolucji. Bethesda przekroczyła próg przy którym firmom się odpuszcza. Teraz już nie tylko zranienia fani Fallouta od Black Isle wypowiadają się o deweloperze krytycznie. Dołączyli do nich dotychczasowo zakochana w tej firmie młoda krew.

I tak, jak uważam, że nie powinno przesadzać się z krytyką, tak w tej sytuacji powinno się Bethesdę grillować do oporu, bo tylko w ten sposób można im pokazać, że żarty się skończyły. I albo zaczynają się przykładać, albo mogą spadać na drzewo. Prawdziwym testem będzie premiera Starfield i The Elder Scrolls 6. Zobaczymy, czy gracze mają pamięć złotej rybki i czy potrafią wyciągać wnioski, że nie można szanować tych, którzy nie szanują nas.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper