Tekken Mobile - recenzja gry

Tekken Mobile - recenzja gry

Kacper Mądry | 10.02.2018, 08:44

Tekken w wersji mobilnej spodoba się Wam tylko wtedy, gdy zaakceptujecie ograniczenia, które niesie ze sobą ekran dotykowy. Przez zmienioną mechanikę zabawy gra trochę traci, jednak nie znaczy to, że jest to tytuł słaby.

Tekken w wersji mobilnej różni się od swoich konsolowych odpowiedników. Gra rozpoczyna się od przedstawienia nam fabuły – delikatnie animowane plansze prezentują nam pojedynek Niny z Kazuya, który zostaje przerwany przez tajemniczego jegomościa. W wyniku jego ingerencji w świat Tekkena wszyscy bohaterowie tracą swoją siłę. Od teraz przemierzamy uniwersum gry w celu zebrania wojowników, którzy rozprawią się z winowajcą całego zamieszania. Aby ci do nas dołączyli, musimy pokonać w każdym rozdziale kilku przeciwników, a następnie zmierzyć się z werbowanym towarzyszem. W ten sposób bardzo łatwo pozyskamy takie osoby jak Panda, Christie czy Feng oraz kilku innych.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tekken #1

Osobom, które są zdziwione wyrazem „pozyskamy”, już tłumaczę, jak wygląda dalsza mechanika gry. Do naszej dyspozycji oddane zostają na początku tylko i wyłącznie dwie postacie. Wszyscy pozostali bohaterowie są zablokowani, a my podczas naszej przygody mamy szansę ich odblokować. Część z nich dołączy do naszej puli wojowników od razu, a część będzie wymagała grindu, który pozwoli zebrać dziesięć fragmentów kryształu, odblokowując daną postać. Twórcy na szczęście szybko oddają do naszej dyspozycji kilku innych bohaterów, którzy, odpowiednio rozwijani, pozwolą ukończyć tryb fabularny na niskim poziomie trudności.

Co pozostaje nam po zaliczeniu fabuły? Czeka tu na nas możliwość jej ponownego rozpoczęcia na wyższych poziomach trudności. Autorzy Tekkena przygotowali także tryb Dojo, w którym wybieramy swoich trzech najpotężniejszych wojowników, a następnie walczymy nimi przeciwko trójce wybranej przez innego gracza. Do tego dochodzą limitowane czasowo wydarzenia polegające na walce z wybranym potężnym przeciwnikiem. Autorzy planują również wprowadzić tryb wieloosobowy, w którym zawalczymy z naszymi znajomymi.

Tekken #2

Aby sprawnie zaliczać wszystkie wydarzenia, musimy pamiętać o rozwoju naszych postaci. Ich poziom doświadczenia i parametry zwiększamy zdobywając kryształy w pięciu rodzajach, lecz nie jest to specjalnie męczące. Gra hojnie obdarowuje nas potrzebnymi kryształami, więc wykonując wszelkie dodatkowe wydarzenia i nie starając się rozwinąć wszystkich postaci na raz – bez problemu będziemy się bawić za darmo. Jedyne ograniczenie, którego nie odczujemy w przypadku grania raz na kilka godzin, to dość długie odnawianie się życia naszych wojowników. Wtedy pozostaje nam gra innymi postaciami, a gdy wrócimy do gry za jakiś czas – wszyscy będą gotowi do walki. Dla chętnych istnieją mikropłatności, które są jednymi z najdroższych, jakie widziałem w mobilnych produkcjach. Pierwsza sensowna skrzynka, niebędąca i tak jakoś przesadnie wyjątkowa, to koszt prawie 24 złotych. Zakup, który znacznie przyspieszyłby nas postęp w grze (chociaż nie wiem, po co to robić, skoro w tytule tym głównie chodzi o mozolne, acz satysfakcjonujące zbieranie bohaterów) to wydatek blisko 95 złotych.

Wspominałem o znacznych różnicach w mobilnym Tekkenie. Oprócz zmienionej całej filozofii gry, wprowadzono modyfikacje do systemu walki. Fani serii będą prawdopodobnie zdruzgotani, lecz ich wątpliwości powinny zniknąć, gdy zrozumieją, gdzie leży smartfonowy problem. Mobilne bijatyki od zawsze wymagały szybkiego dotykania ekranu i wykonywania precyzyjnych ruchów wirtualną gałką. Słowo „precyzyjne” w przypadku takiego sterowania można wsadzić między bajki, a brak fizycznej możliwości poczucia przycisku w tego typu grze powoduje niemożność sprawnego panowania nad bohaterem. Nie ma żadnego innego gatunku, w którym problem ten był odczuwalny tak bardzo.

Tekken #3

Nowe Tekken zmienia jednak sterowanie i tworzy coś nowego. Coś, co o dziwo się sprawdza. Lewa strona ekranu odpowiada za poruszanie się wojownika, a przytrzymanie palca dłużej sprawi, że postać wykona blok. Dotknięcie prawej części odpowiada wyłącznie za lekki atak, a przytrzymanie – za mocny. W takim razie jak wykonywać ataki specjalne? Tutaj do akcji wchodzą karty Waza, które wybieramy przed walką. Każda z nich odpowiada wykonaniu dłuższej kombinacji przycisków w konsolowym Tekkenie i za pomocą dotknięcia wylosowanego podczas walki specjalnego ciosu wyprowadzamy potężny atak. Na początku może się wydawać, że tytuł jest nazbyt uproszczony, jednak po kilku walkach zrozumiałem, że właśnie takie sterowanie powoduje, iż bijatyki na platformach mobilnych mają w końcu rację bytu.

Oprawa graficzna gry robi bardzo dobre wrażenie. Nie widać poszarpanych krawędzi, a tekstury postaci nie straszą niską jakością. Wszystko to jest zapewne zasługą małego obszaru, na którym toczą się walki. Skutkiem ubocznym tak dobrej oprawy wizualnej jest to, że mobilne Tekken bardzo szybko wyczerpuje baterię. Udźwiękowienie gry wypada poprawnie, z kolei można kręcić nosem na muzykę. Mamy tutaj bardzo duży miks różnych gatunków i dość dziwnie wygląda sytuacja, w której raz gra wita nas spokojną melodią rodem z menu głównego Gran Turismo, by następnym razem odpalić ciężki dubstep.

Tekken #4

W ostatecznym rozrachunku, mimo licznych zmian w ekonomii gry, systemie walki, trybach i wielu innych rzeczach – bawiłem i bawię się dalej naprawdę dobrze. Za każdym razem przed snem rozgrywam jeden rozdział gry lub staram się wykonać trudniejsze wyzwania, a przy okazji nic nie płacę. Gra, oprócz bycia przyjemną produkcją mobilną, spełnia również inną ważną dla wydawcy rolę. Jeszcze żaden zwiastun czy news o Tekkenie 7 nie zachęcił mnie równie mocno do sięgnięcia po „dużą” wersję gry. Po tak znakomitej zabawie mobilnej wkrótce moje PlayStation 4 będzie kręciło płytę z logo Tekkena.

Plusy:

  • Doskonałe sterowanie
  • Bardzo dobra grafika
  • Nie wymaga płacenia

Minusy:

  • Zbyt dziwny miks utworów
  • Istny pożeracz baterii
Kacper Mądry Strona autora
cropper