Nić widmo – recenzja filmu. Anderson w świetnej formie

Nić widmo – recenzja filmu. Anderson w świetnej formie

Jędrzej Dudkiewicz | 26.02.2018, 21:00

Każdy kolejny film Paula Thomasa Andersona to dla mnie spore wydarzenie. Nie tylko dlatego, że o jego dziełach pisałem licencjat, a do tego ani razu mnie nie zawiódł. Po prostu to wybitny, ale też – co warto podkreślić – mocno niezależny reżyser i scenarzysta, który zawsze jest w stanie mnie zaskoczyć. Kolejne potwierdzenie tego, że mało kto jest tak dobry w robieniu filmów w Stanach Zjednoczonych jak Anderson stanowi Nić widmo.

Historia dotyczy odnoszącego wielkie sukcesy projektanta mody, Reynoldsa Woodcocka, żyjącego i pracującego w Londynie. Podczas krótkiego odpoczynku poznaje w hotelu kelnerkę, Almę, która szybko staje się jego kolejną muzą. Niedługo okaże się jednak, że dziewczyna nie zamierza spełniać wszystkich jego wymagań.

Dalsza część tekstu pod wideo

Główną zaletą Nici widmo jest w moim odczuciu to, że chociaż jest filmem prostym, pozbawionym niemal akcji, ma w sobie tyle intrygującej treści, do tego – jak zwykle u Andersona – podawanej w sposób nieoczywisty i tajemniczy, że każdy znajdzie tu swoją interpretację. Jedni zwrócą uwagę na obsesję perfekcjonizmu Reynoldsa, jego bardzo szczegółowe sposoby pracy, połączone z wymogiem, by wszystko i wszyscy się mu podporządkowywali. Co oczywiście nie pomaga mu w obcowaniu z innymi ludźmi. Pozornie może wydawać się, że go to nie interesuje, w rzeczywistości jednak niezaleczona trauma związana ze śmiercią matki sprawia, że bohater potrzebuje czułości i opieki. Inni dostrzegą tu niechęć kobiety do tego, by stanowić narzędzie w rękach mężczyzny, co prowadzi do tego, że to Alma stara się zdobyć dominację nad swoim partnerem. Można Nić widmo odczytywać jako opowieść o tłumionych popędach. Albo o miłości jako ciągłej rywalizacji i de facto horrorze (sam Anderson przyznaje zresztą w wywiadach, że od romansu do horroru droga wcale nie jest daleka). A to i tak tylko niektóre tropy, którymi można podążać podczas seansu – zwłaszcza, że ważną rolę odgrywa też siostra Reynoldsa. Tym bardziej, że ważniejsze jest tu często to, czego się nie mówi, od słów, które wypowiadają postacie. Te z kolei mają dość nieoczywiste motywacje, w których prawdziwość Anderson, co jakiś czas, każe widzowi wątpić. Nić widmo jest zatem filmem bardzo wymagającym, na którym trzeba się maksymalnie skoncentrować. Nie wszystkim pewnie przypadnie go gustu. Jedni uznają, że po prostu nic się tu nie dzieje (zapewniam jednak, że to tylko pozory, emocje buzują tu bardzo mocno), inni powiedzą być może, że to pretensjonalne dzieło. Cóż, Anderson nigdy nie robił kina dla wszystkich.

Nie byłoby zresztą tego filmu, gdyby nie fenomenalna obsada aktorska na czele z Danielem Day-Lewisem, który miał także bardzo duży udział w pisaniu scenariusza. Day-Lewis jest jednym z najwybitniejszych aktorów w historii i wszystko wskazuje na to – przynajmniej sam tak twierdzi – jest to jego ostatni występ przed kamerą. Byłoby szkoda, bo chociaż jeszcze bardziej cenię jego poprzednią współpracę z Andersonem (Aż poleje się krew to film absolutnie wielki), to i tutaj jego kreacja jest fenomenalna. Tak samo zresztą jak Vicky Krieps i Lesley Manville. O ich grze w zasadzie trudno cokolwiek napisać, bo cała trójka nie tyle gra, co po prostu stapia się ze swoimi postaciami. To rzadkie, by w jednej produkcji aż tylu wykonawców wykonało swoją pracę tak doskonale.

A jakby tego było mało, Nić widmo jest fantastycznie nakręcona. Zdjęcia autorstwa samego Andersona, w połączeniu z poruszającą muzyką Jonny’ego Greenwooda oraz przepięknymi, wspaniale odwzorowującymi dawną epokę kostiumami sprawiają, że film ten na długo zostaje w pamięci odbiorcy. Prawdę mówiąc, nie mogę się już doczekać kolejnego seansu, by jeszcze bardziej zagłębić się w tę historię i spróbować odczytać ją w jeszcze inny sposób.

Atuty

  • Intrygująca historia, którą można analizować na wiele sposobów;
  • Doskonałe aktorstwo;
  • Świetne zdjęcia i muzyka;
  • Kostiumy

Wady

  • Dla niektórych może być za wolny;
  • Inni uznają go pewnie za pretensjonalny

Paul Thomas Anderson nakręcił kolejny rewelacyjny film, czym potwierdził, że jest obecnie jednym z najwybitniejszych amerykańskich reżyserów.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper