Historia serii Battlefield, cz.2

Historia serii Battlefield, cz.2

Rozbo | 02.11.2016, 14:11

Witajcie w drugiej części naszej szybkiej podróży przez kolejne części serii Battlefield! Tym razem zajmiemy się największym tryumfem DICE, koreańską wersją BF-a, najbardziej robaczywą częścią serii oraz Battlefieldem, który nie był tak naprawdę Battlefieldem, choć jednak nim był… ech, co?

W zeszłym tygodniu odkryliśmy wspólnie początki serii i przeszliśmy kolejno przez etapy, w trakcie których Battlefield powoli, acz konsekwentnie kształtował swoje najbardziej wyróżniające cechy. Dziś wiemy niemal od razu jak brzmi muzyczny motyw przewodni każdej części tego shootera oraz jak spójna jest stylistyka okładek każdej części. Wiemy też, że Battlefield to Frostbite. Tak po prostu. Wróćmy jednak znów do roku 2009. 
 
Battlefield 1943
Rok: 2009
Platformy: PS3, X360
Silnik graficzny: Frostbite 1.5

Dalsza część tekstu pod wideo

DICE ponownie postanowiło wrócić do II Wojny Światowej, tym razem jednak w nieco innej formie, niż można się było spodziewać, bo cyfrowej. Battlefield 1943 pojawił się jedynie na Xbox Live Arcade oraz PlayStation Network, choć wersja na PC również była planowana. Był owocem nieco innych założeń, niż „tradycyjne”, pudełkowe części BF-a. Miał być przystępny, a jednoczenie miał dawać mnóstwo frajdy oraz replayability za niewygórowaną cenę. I to się w zasadzie udało. 1943 skupiał się wyłącznie na wojnie na Pacyfiku pomiędzy USA, a Imperium Japońskim i oferował tylko 3 mapy (ale za to świetne) oraz 3 klasy żołnierzy. Był tylko jeden rodzaj zabawy – Podbój, choć później dodano skupiającą się na walkach myśliwców Przewagę Powietrzną (Air Superiority) wraz z mapą dedykowaną temu trybowi. BF 1943 był doskonałym przerywnikiem między „dużymi” Batllefieldami i dawał masę frajdy. Przy tym umiejętnie korzystał z dobrodziejstw zmodyfikowanego silnika Frostbite (destrukcja rulez!). Właśnie o to chodziło.    

Battlefield: Bad Company 2
Rok: 2010
Platformy: PC, PS3, X360
Silnik graficzny: Frostbite 1.5

To była prawdziwa kulminacja dla serii. Pierwsze Bad Company było dobre, ale DICE z dwójką poszło na całość, w tym delegując osobny zespół do przygotowania wersji na blaszaki (bo gracze pecetowi byli wściekli za brak pierwszego BC na ich platformach) oraz zapewniając dedykowane serwery. Bad Company 2 hulało na Frostbite z numerkiem 1.5 – miało ponownie kampanię fabularną, na starcie mogło pochwalić się dwoma najlepszymi trybami serii: Podbojem i Gorączką (oraz kilkoma mniejszymi) oraz całą masą doskonałego, płatnego DLC cyklicznie podtrzymującego zainteresowanie grą. Efekt? Według wielu (w tym mnie) najlepszy jak dotąd Battlefield w historii serii i jeden z najlepszych shooterów. Kampania opowiadająca dalsze losy Kompanii B była widowiskowa, różnorodna i naprawdę dobra (chciało się ją przechodzić w odróżnieniu od niektórych późniejszych kampanii w Battlefieldach). Mapy w multi – jedne z najlepszych w serii, podobnie jak uzbrojenie, które było różnorodne, jednak nie przytłaczało zbytnią ilością. Bad Company 2 sprzedało się doskonale i spotkało się z ogromnym uznaniem krytyków (a o to nie było łatwo – bezpośrednim konkurentem gry było Call of Duty: Modern Warfare 2, które jednak zarobiło zdecydowanie więcej kasy). Ponadto DICE przygotowało dla gry chyba najlepszy dodatek w historii tej marki – Vietnam. Jaki tam dodatek?! To była w zasadzie osobna nakładka na grę przenosząca nas w czasy konfliktu w Wietnamie, z charakterystycznym uzbrojeniem, genialnymi mapami, muzyką i stylistyką. Było bombowo.

Battlefield Online
Rok: 2010
Platformy: PC
Silnik graficzny: Refractor 2

Zanim stary i wysłużony silnik Refractor wyzionął ducha, posłużył jeszcze dwóm produkcjom ze świata Battlefielda. Ta pierwsza to BF Online. Nie kojarzycie? Całkiem normalne, wszak gra w formie free-to-play wydana została wyłącznie na potrzeby południowokoreańskiego rynku (i stworzona przez koreański team Neowiz Games). Tam, nasi skośnoocy koledzy mogli się wyżyć, grając w odpicowaną i zmodyfikowaną wersję BF 2. W walkach mogło brać udział nawet do 100 graczy jednocześnie!    

Battlefield Play4Free
Rok: 2011
Platformy: PC
Silnik graficzny: Refractor 2

Żeby nie było – Zachód też dostał swoją wersję „darmowego” Battlefielda, również opartego w dużej mierze na rozgrywce BF 2 (z dodanymi elementami z Bad Company 2). Gra oferowała 2 tryby (Szturm i Gorączkę) i zbieraninę rozwiązań z poprzednich gier DICE. Słowem, bez szału, co zresztą widać było po średnio entuzjastycznych recenzjach oraz stale malejącej bazie graczy. Mimo to otrzymywała cykliczne uaktualnienia oraz poprawki (głównym studiem opiekującym się BFP4F było Easy Studio) i przetrwała aż do 2015 roku, kiedy to oficjalnie wyłączono dla niej wsparcie. Przyszłość Battlefielda nie leżała widocznie w F2P, tylko gdzie indziej.     

Battlefield 3
Rok: 2011
Platformy: PC, PS3, X360
Silnik graficzny: Frostbite 2

Kolejny Battlefield był swoistą próbą skonsolidowania pecetowej (reprezentowanej przez „dwójkę” oraz różne jej wersje) i konsolowej (Bad Company 1 i 2) linii marki. BF 3 miał więc pełnoprawną kampanię (która jednak nie dotyczyła przygód Kompanii B tylko była samodzielną historią), zaś multiplayer w wersji na komputery osobiste zgarniał do rozgrywki 64 graczy (na konsolach wciąż było tylko 24). Do PvP powróciła też możliwość korzystania z samolotów, ponieważ w obu częściach Bad Company można było latać tylko śmigłowcami. DICE wprowadziło też co-opa oraz po raz pierwszy zaprezentowało Battleloga – usługę społecznościową funkcjonującą pomiędzy platformami i grami z serii, którą jedni polubili, a inni wręcz znienawidzili. Kampania dla pojedynczego gracza nie była już tak fajna jak za czasów Bad Company, ale multiplayer znów przyciągnął masę ludzi. Battlefield 3 był tworzony początkowo wyłącznie z myślą o PC – konsole „dorzucono” mniej więcej w połowie prac, m.in. dlatego, że nowa wersja Frostbite nie mogła sobie zbytnio poszaleć na przestarzałych wówczas PS3 i X360. Faktycznie – o ile gra wyglądała na kompach rewelacyjnie, tak na konsolach nie uniknęła wielu cięć i kompromisów.  

Battlefield 4
Rok: 2013
Platformy: PC, PS4, XOne, PS3, X360
Silnik graficzny: Frostbite 3

Z czego zasłynął Battlefield 4? Z pierdyliarda bugów i glitchy, które trapiły produkcję zaraz po premierze. Gracze tracili zapisany stan gry, wylatywali poza multiplayerowe mapy, biegali z „niewidzialnymi” broniami – wymieniać można długo. Seria Battlefield zawsze miała mniejsze lub większe problemy techniczne w pierwszych miesiącach po premierze (wszak skala produkcji była zazwyczaj większa w porównaniu z większością konkurencyjnych FPS-ów), jednak w „czwórce” ilość tych problemów była tak duża, że EA i DICE dorobiły się pozwu zbiorowego ze strony rozgoryczonych graczy. Fakt, BF 4 nie miał łatwo na początku, co przysłoniło trochę niewątpliwe zalety gierki. Był to pierwszy Battlefield na konsolach 8. generacji i śmigał na nowym silniku – Frosbite 3. Tym razem zarówno konsolowcy jak i pecetowcy mogli grać maksymalnie w 64 graczy, powrócił nieobecny w obu Bad Company i BF 3 tryb Commander, zaś do wielkich map wprowadzono tzw. system Levolution. Polegał on na ogromnych, skryptowanych zmianach terenu zasadniczo zmieniających pole walki (np. walący się wieżowiec). Była też kampania, choć tyłka (mówiąc delikatnie) nie urywała. „Czwórka” była wielka, wypasiona i widowiskowa. Z czasem DICE wypleniło większość baboli i wspierało stale swą produkcję regularnymi dodatkami.   
    
Battlefield Hardline
Rok: 2015
Platformy: PC, PS4, XOne, PS3, X360
Silnik graficzny: Frostbite 3

Po serii dużych, militarnych zmagań w każdych kolejnych Battlefieldach dla serii przyszedł czas na zasadniczą odmianę w kwestii stylistyki. Hardline, przygotowywany dla odmiany przez studio Visceral Games (to Ci od Dead Space) oferował zupełnie inne wojenki – policjantów i złodziei. Tryb fabularny opowiadał o walce gliniarzy z kartelem narkotykowym w Miami, z kolei multiplayer, korzystając z nowych okoliczności przyrody, oprócz znanych trybów wprowadził do rozgrywki kilka nowych ciekawostek. Najważniejszym był Napad (Heist), w trakcie którego na specjalnych, dedykowanych mapach złodzieje musieli wedrzeć się do chronionego miejsca (np. banku) i wykraść worki z pieniędzmi, z kolei gliny miały im w tym przeszkodzić. Była też Fucha (Hotwire), czyli przejmowanie samochodów będących swoistymi „ruchomymi flagami” z Podboju i kilka innych, które w doskonały sposób urozmaicały i modyfikowały klasyczną, battlefieldową młóćkę. Poza tym wprowadzono nieco inne uzbrojenie pasujące do ulicznych zabaw policjantów i złodziei, a nawet takie patenty jak paralizatory czy kajdanki, w które można było zakuć niegrzecznych gangoli. Gra furory nie zrobiła, ale była miłym przerywnikiem od tradycyjnych części serii.

Star Wars Battlefront
Rok: 2015
Platformy: PC, PS4, XOne
Silnik graficzny: Frostbite 3

OK, ok, to nie jest Battlefield. To kolejna część znanej skądinąd serii shooterów (z widokiem TPP i FPP) rozgrywających się w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Ale nie oszukujmy się. Gdy DICE otrzymało możliwość przygotowania nowej części serii, zrobiło ją po swojemu, czyli po battlefieldowemu. Wszyscy wiemy, że SW Battlefront to tak naprawdę SW Battlefield. Gra odziedziczyła większość znajomych cech BF-a, takich jak silnik graficzny, doskonałe udźwiękowienie, przywiązanie do detali, rozmach, charakterystyczny feeling broni i poruszania. Owszem, dla niepoznaki wrzucono tryb TPP, ale i tak większość graczy korzystała z wygodniejszego, pierwszoosobowego widoku. Gra miała wiele różnic względem tradycyjnych części Battlefielda, jednak wciąż w głębi pozostawała częścią BF-ów. Battlefront był nie tylko spektakularny, ale i naprawdę fajny, dodatkowo traktował materiał źródłowy (czyli oryginalną trylogię SW) z najwyższym pietyzmem. Był tylko jeden szkopuł – brak kampanii fabularnej z prawdziwego zdarzenia, czego nie omieszkali wytknąć gracze. 

Battlefield 1
Rok: 2016
Platformy: PC, PS4, XOne
Silnik graficzny: Frostbite 3

Gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o umieszczeniu nowego Battlefielda w realiach I Wojny Światowej, dla większości było to niemałe zaskoczenie. Spodziewano się wprawdzie dużej zmiany względem BF 4, ale Battlefield 1 tak z nazwy jak i z samego settingu jest swoistym restartem serii. DICE wycisnęło z wielkiego konfliktu światowego wszystko to, co spektakularne i wtłoczyło to w niezwykle epickie (jak zwykle) i ociekające klimatem epoki starcia multiplayerowe. Jedną z największych nowości BF 1 są Operacje, czyli opatrzony kontekstem fabularnym wieloetapowy tryb, w trakcie którego w kolejnych meczach (Szturmach będących nową odmianą Gorączki) dwie strony konfliktu walczą o dominację na ukazanej z perspektywy globalnej mapie. Do gry doszły też takie nowości jak tryb Gołębie Wojenne (War Pigeon), niesamowite szarże z bagnetami, galopowanie konno oraz behemoty – specjalne, wielkie pojazdy (sterowce, opancerzone czołgi, drednoty), które pojawiały się na polu bitwy po stronie przegrywających, by wyrównać trochę szanse. Była też bogata fabularnie kampania, choć znów DICE (tak pod kątem jakości jak i długości rozgrywki) zabrakło w tym względzie do najlepszych konkurentów. Naszą pełną recenzję Battlefield 1 możecie przeczytać TUTAJ.

I tyle! Battlefield to w sumie 15 gier (16 jeśli liczyć SW Battlefront), cała masa dodatków i miliony graczy, którzy choć raz zagrali w którąś część serii. To również jedna z największych marek Electronic Arts oraz największy tryumf studia DICE. Możemy być pewni, że nie zniknie tak szybko z naszej świadomości… ani półek sklepowych. 

cropper