Final Fantasy XV: Platinum Demo, czyli zabawa we władcę pogody. Tylko gdzie gameplay?

Final Fantasy XV: Platinum Demo, czyli zabawa we władcę pogody. Tylko gdzie gameplay?

Mateusz Gołąb | 07.04.2016, 17:00

Square Enix wreszcie rozpieściło fanów Ostatniej Fantazji masą konkretnych informacji dotyczących powstających od 10 lat przygód księcia Noctisa. Wraz z nimi do sieci wpadło również nowe, dostępne dla wszystkich demo, o „platynowym” podtytule. Natychmiast ściągnęli je spragnieni magii japońskiego RPG gracze i w Internecie zaroiło się od mieszanych opinii. Co takiego kontrowersyjnego oferuje nam Platinum Demo?

Twórcy od początku zapowiadali, że udostępniony fragment, na modłę demek cyklu Bravely, nie znajdzie się w ostatecznej wersji gry, a będzie stanowił przedsmak tego, co ma nadejść. Oczywiście trzeba jakoś nagrodzić fanów, więc każdy, kto ukończy Platinum Demo, otrzyma również dodatkowego summona do Final Fantasy XV. Sęk w tym, że jeżeli chcecie dowiedzieć się czegoś na temat rozgrywki, to o wiele lepszy wzgląd w mechanikę zaoferuje wam dołączony do Type-0 Episode Duscae.

Dalsza część tekstu pod wideo

W demku wcielamy się w młodego Noctisa uwięzionego w swoich snach, który podąża za małym stworkiem o imieniu Carbuncle. To tyle jeśli chodzi o historię. Wiemy, że coś się dzieje w tle, jednak uderza tu w odbiorcę kompletny brak kontekstu dla wydarzeń, w których bierzemy udział. Od pierwszych scen cieszy nasze oczy doskonała oprawa graficzna, która uległa wyraźnej poprawie od czasu poprzedniego dema. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie, chociaż przemieszczamy się tutaj po bardziej ograniczonym terenie. Otwarta przestrzeń w pełnej wersji może wiązać się z nieco gorszą stroną wizualną, bo konsola musi przecież przemielić o wiele więcej obiektów przez swój procesor graficzny i załadować je do RAM-u. Warto zwrócić uwagę na doskonale wyglądające modele postaci, które według mnie biją na głowę wszystko, co widzieliśmy do tej pory.

Ma to niestety swoją cenę. Silnik Luminous, albo nie jest w stanie strawić takiej liczby szczegółów, albo jest naprawdę kiepsko zoptymalizowany, co byłoby dosyć zaskakujące po tak długim czasie produkcji. Gra już od samego początku potrafi solidnie zgubić klatki i jest to dosyć przykre w przypadku, gdy Platinum Demo, tak na dobrą sprawę, jest w praktyce bardziej demem technologicznym, niż faktyczną prezentacją rozgrywki.

Walka z bossem była spoko, a Carbuncle to słodziak - tyle wyniosłem z Platinum Demo

Najpierw nasz bohater przemierza śliczne, wypełnione roślinnością tereny, następnie, z jakiegoś powodu, przenosi się do domu, gdzie w oglądamy pokój z mysiej perspektywy Później, podążając za Carbunclem, trafiamy do fragmentu miasta, by ostatecznie wylądować przed bramą pałacową, gdzie zmierzyć się musimy z bossem. Podczas zwiedzania lokacji zbieramy specjalne świecidełka, które pozwalają nam odblokować porozrzucane po ziemi panele. Te mają różnorodne funkcje. Jedne wprowadzają pewne zmiany w otoczeniu i aktywują specjalne animacje w świecie np. przechadzającego się Titana lub podróżującego po niebie Leviathana. Inne służą do zmiany pogody, czy też pory dnia. Czysta pokazówka możliwości silnika. Należy jednak przyznać, że technologia odpowiedzialna za oświetlenie w Final Fantasy XV jest niezwykle imponująca.

Problem z Platinum Demo jest taki, że o ile demówki Bravely dawały nam pewien cel, tak tutaj błąkamy się bez większego powodu. Poza zmianą oręża nie możemy przeglądać menu, a sam system walki sprowadza się do klepania na zmianę dwóch przycisków. Fajnie, że znajdujemy kolejne bronie i przedmioty magiczne, ale przez ograniczenie systemu walki nie oferują one żadnej różnorodności. Bardzo podstawowe elementy mechaniki są nam udostępnione dopiero na walkę z bossem. Kolejne, takie jak znana z Duscae teleportacja, gdy zmierzymy się z nim ponownie. Po raz pierwszy możemy za to pojeździć sobie samochodem, który ostatecznie okazał się koszmarnie toporny.

Demo potrafi przynajmniej zaimponować grafiką

Głównym grzechem Platinum Demo jest fakt, że zostało ono stworzone tylko po to, aby pochwalić się ładnymi efektami, gdy tymczasem gracze spragnieni są konkretnej rozgrywki. Square zapowiadało nawet, że będziemy mogli dzięki niemu sprawdzć własnoręcznie ostateczną wersję systemu walki, a to co otrzymujemy w demku, to nawet nie jest przedsmak bogatego obiadu, ale okruchy. Gdzieś doszło do błędu w komunikacji i zamiast solidnej porcji faktycznej gry dostaliśmy urocze, interaktywne demo technologiczne. Jeśli chcesz popatrzeć na ładne obrazki i przy okazji dostać bonus do pełniaka – ściągaj. W przeciwnym wypadku szkoda miejsca na dysku.
 

 

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper