Nocne kły (2021) – recenzja filmu [Netflix]. Te wampiry ssą

Nocne kły (2021) – recenzja filmu [Netflix]. Te wampiry ssą

Piotrek Kamiński | 21.10.2021, 21:00

Niezorganizowany student zastępuje brata w roli szofera limuzyny. Niby prosta i przyjemna praca zamienia się w koszmar, kiedy okazuje się, że dziewczyny, które wozi mają ciut za długie kły i nie lubią światła.

Każdy musi gdzieś zacząć. Czy to młody student, za którym podąża kamera w dzisiejszym filmie, czy Brent Dillon, jego scenarzysta. Problem z debiutantami, zwłaszcza tymi robiącymi dla Netflixa, który, jak wiadomo z "South Park", daje zielone światło każdemu jednemu projektowi, jest taki, że nigdy nie wiadomo, co się dostanie. Może wyjdzie doskonale sklejona historia oparta na mocnych charakterach i trudnych do przewidzenia zwrotach akcji... a może wyjdą "Nocne Kły".

Dalsza część tekstu pod wideo

Nocne kły (2021) – recenzja filmu [Netflix]. Te wampiry ssą

Nocne kły (2021) – recenzja filmu [Netflix]. Stary układ

Benny (Jorge Lendeborg jr.) jest typowym studentem bez większego planu na siebie. Chodzi na studia, bo musi, ale na wykładach raczej śpi, a nie słucha. W wolnych chwilach tworzy muzykę, ale ta jeszcze donikąd go nie zaprowadziła. Jednego dnia godzi się zastąpić brata w roli szofera wynajętej limuzyny. Nie wie jeszcze jak niebezpieczna i zmieniająca życie noc go czeka.

A wszystko to przez drobny fakt, o którym nigdy nie wspomniał mu starszy brat (Raul Castillo). Otóż od setek lat ludzie żyją w bardzo kruchym, ale jednak przymierzu z wampirami. Ci pierwsi zgodzili się ich nie niepokoić, ci drudzy zobowiązali się nie wypijać do dna kogo popadnie. Niestety, jeden z przywódców wampirów, Victor (Alfie Allen) postanawia zerwać przymierze i przejąć całkowitą kontrolę nad miastem.

To aż niesamowite, ale właśnie zdradziłem Ci fabułę niemalże całego filmu. Ominąłem w zasadzie jedynie kilka detali w związku z relacjami poszczególnych postaci oraz samo zakończenie. Chcę przez to powiedzieć, że... nic się w tym filmie nie dzieje. Widać, że atmosfera na planie musiała być wesoła, jako że wampirki, które wozi nasz główny bohater są przerysowane i zagrane teatralnie do granic ludzkich możliwości. Nawet zabawnie się je ogląda, ale jakby zależało mi jedynie na pozbawionych subtelności gotkach wijących się jak węże wokół siebie, siedziałbym na innym portalu. Od filmu fabularnego oczekuję jednak trochę więcej.

Nocne kły (2021) – recenzja filmu [Netflix]. Zgrabne kolorki

Bodajże największym plusem całego projektu jest osoba operatora kamery, pana Ebena Boltera, jako że pozwala nam zobaczyć na ile ładnie nakręconym serialem może być "The Last of Us" (przynajmniej jeden odcinek nakręcono jego okiem). No i trzeba przyznać, że tak jak całość ogólnie wygląda typowo Netflixowo - podobno gigant wymaga, aby filmowcy używali określonego sprzętu - tak tu i ówdzie trafi się intrygujące ujęcie, jak widziana od góry alejka, oświetlona po bokach morzem czerwonych lampeczek, albo skąpany w żółtym blasku hotel, z pięknie kontrastującymi, zielonymi roślinami ustawionymi pod ścianami. Niestety, tego typu pięknie pokolorowanych scen jest w filmie jak na lekarstwo. Zazwyczaj jest po prostu ciemno i neonowo.

Staram się jak mogę, ale nie rozumiem, co miało być głównym tematem "Nocnych Kłów". W kilku momentach Benny pokazany jest jako przegryw, a wampirki, zwłaszcza grana przez Debby Ryan Blair, pomagają mu (w pewnym sensie) stać się fajnym. Nawet cały film kończy się sceną, w której główny bohater jest cool, ma okulary przeciwsłoneczne, mimo że jest noc i wsiada do wypasionej bryki. Nie wiem, ma mnie to cieszyć? Mam czuć, że jego historia zakończyła się w satysfakcjonujący sposób? Czy cała fabuła była o tym, że musi zyskać pewność siebie? No właśnie nie. Film Adama Randalla jest w równej mierze o Bennym, o przejmowaniu władzy przez Victora, o Jayu szukającym swojej dziewczyny (o której zapominamy na pół filmu), o historii wampirów w Ameryce, o rozwijającym się uczuciu. Ale przede wszystkim jest o niczym. Brak mu konsekwencji, ciekawie nakreślonych postaci, progresji fabuły. Można niby obejrzeć go w miarę bezboleśnie, ale będzie to na zawsze stracone 100 minut życia, które można było wykorzystać w znacznie ciekawszy sposób.

Atuty

  • Kilka fajnie pomyślanych ujęć.

Wady

  • Nieskładna, pełna nie prowadzących do niczego wątków fabuła;
  • Przez 3/4 filmu nic się nie dzieje.

"Nocne Kły" mogły być zabawnym, samoświadomym pastiszem. Ale ktoś postanowił nakręcić wraźnie głupi film na poważnie. Szkoda czasu.

3,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper