Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Kibol zawsze pozostanie kibolem. A Wy idźcie do kina

Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Kibol zawsze pozostanie kibolem. A Wy idźcie do kina

Roger Żochowski | 03.09.2021, 15:25

Pierwsze materiały reklamujące film Furioza pachniały trochę nieładnie kinem Patryka Vegi i raczej studziły zapał. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy po napisach końcowych powiedziałem sobie w duchu - to był naprawdę bardzo dobry film.

Fanem piłki nożnej jestem od dziecka, kiedy na mecz zabrał mnie mój świętej pamięci tata. Zaliczyłem w latach 90. kilka wyjazdów na gorące tereny, w ostatnim czasie regularnie zdzieram gardło kibicując Legii na jedynej słusznej trybunie, miałem też okazję być na wielu pamiętnych oprawach jak choćby "Witamy w piekle" z Widzewem Łódź. I choć chuliganem, jak zapewne się domyślacie, nigdy nie byłem, to śledzę życie kibicowskie w Polsce, zwłaszcza w kontekście sceny ultras. I to środowisko, patrząc na komentarze osób na takich stronach jak Kibice.net czy Stadionowi Oprawcy, do filmu Furioza również było nastawione bardzo sceptycznie. Czemu patrząc na dotychczasowe próby podejścia do tematu - vide "Skrzydlate Świnie" - wcale się nie dziwię.

Dalsza część tekstu pod wideo

Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Chuligan czy bandyta? 

Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Kibol zawsze pozostanie kibolem. A Wy idźcie do kina

Ustalmy sobie na początek jedno - to nie jest film o kibolach na wzór świetnego Football Factory czy przyzwoitego, netfliksowego Ultras (film recenzowałem tutaj), opowiadającego o kibicach z Neapolu. To przede wszystkim naprawdę dobre kino sensacyjne dla lubiących taki gatunek widzów, o kilka klas lepsze niż większość filmów wspomnianego Vegi. W drugiej połowie obrazu dominują klimaty gangsterskie, ale produkcja przez cały czas dość mocno odwołuje się do ruchu kibicowskiego w Polsce. Lepiej lub gorzej. Są tutaj ustawki w lasach, walki kibiców w ringu, krojenie sektorówek, zatrzymywanie składu wiozącego kibiców na mecz zaciągniętym hamulcem, dylematy, czy biegać po mieście ze sprzętem, czy na gołe pieści, przypychanki z policją, podróżowanie na wyjazdy rozśpiewanym autokarem i jest też o tym dlaczego dziewczyny nie powinny jeździć na mecze na terenie wroga. Jako ze film jest niejako inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, znajdziemy tu również sytuacje powiązane z tymi, które naprawdę się wydarzyły. 

Choćby odcinanie ręki maczetą (pokłosie sporu kibiców Wisły i Cracovii), czy spoliczkowanie na parkingu klubowym piłkarza lokalnej drużyny (swego czasu było o tym głośno w Warszawie), która słabymi wynikami hańbi barwy klubowe. Czasami wychodzi to naturalnie i dobrze współgra ze scenariuszem, czasami ma się wrażenie, że te sceny niepotrzebnie próbują odwzorować jakieś sytuacje. Są też smaczki dla „kumatych” takie jak skrót grupy Furioza, f'97, który można słusznie powiązać z t'97 (Turyści 97, bojówka Legii Warszawa). Szkoda jedynie, że w Furiozie nie wspomina się o prawdziwych klubach. Aktorzy biegają z szalikami w różnych kolorach, ale czujne oko dostrzeże co najwyżej nazwy fikcyjnych drużyn z Gdyni czy Szczecina, wszak akcja filmu rozgrywa się na Pomorzu. Dla kogoś, kto idzie do kina obejrzeć po prostu dobry film, jakim Furioza bez wątpienia jest, nie będzie to miało żadnego znaczenia, mnie jednak trochę raziło. 

Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Braci się nie traci 

Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Kibol zawsze pozostanie kibolem. A Wy idźcie do kina

Główna oś fabularna filmu opowiada losy trzech przyjaciół z blokowiska. Goldena (Mateusz Damięcki), Dzikiej (Weronika Książkiewicz) oraz Dawida (Mateusz Banasiuk). Niegdyś zgrana ekipa jeżdżąca wspólnie na wyjazdy swojej drużyny, dziś stojąca po różnych stronach barykady. Golden to wciąż jeden z liderów chuliganów, Dawid uciekł od dawnego życia zostając lekarzem, a Dzika to teraz doświadczona policjantka starająca się zinfiltrować lokalne ekipy przestępcze. I to właśnie ona składa Dawidowi propozycję nie do odrzucenia -  albo chłopak zostanie jej wtyczką, albo jego brat, Kaszub (znakomity Wojciech Zieliński, który gra lidera chuliganów, tytułowej Furiozy), trafi do więzienia z wieloletnim wyrokiem. 

Cóż, brzmi jak typowy scenariusz kolejnego polskiego filmu akcji, ale fabuła jest naprawdę ciekawa, często ucieka od stereotypów, a narracja napędzana jest dodatkowo przez aktorów drugoplanowych. Bardzo dobrze wypadli Łukasz Simlat, grający mocnego w gębie i działaniu komendanta (widać, że w takich rolach czuje się świetnie, bo jako policjant zagrał też znakomicie w drugim sezonie „Rojsta”), Janusz Chabior, który wcielił się w starszego gangusa trzęsącego okolicą, Cezary Łukasiewicz, niejednoznaczna postać ekipy Furiozy czy w końcu Szymon Bobrowski aka "Mrówka", lider chuliganów rywalizujących z Furiozą, którego zabawa w kotka i myszkę z policją nadaje filmowi jeszcze większego kolorytu. 

Magnesem dla scenariusza jest na pewno Mateusz Banasiuk w roli młodszego brata Kaszuba, który wraca do chuliganki porzucając lekarski fach. Wypadł naprawdę wiarygodnie. Bardzo dobrze w skórę mającej moralne dylematy dawnej dziewczyny Dawida wcieliła się też zjawiskowa Weronika Książkiewicz, choć same retrospekcje są dość skromne i przydałoby się ich trochę więcej, by uwiarygodnić z kolei przemiany bohaterów. Mateusz Damięcki przeszedł totalną metamorfozę i ciężko go w filmie poznać, choć jego postać jest momentami zbyt przerysowana, wręcz komiksowa i bardziej niż do kibola pasuje do mającego problemy z panowaniem nad emocjami mordercy. Choć jest na pewno niesamowicie wyrazisty i to po prostu rola, obok której ciężko przejść obojętnie.

Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Po prostu dobre kino 

Furioza (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Kibol zawsze pozostanie kibolem. A Wy idźcie do kina

Film jest przy tym naprawdę dobrze zrealizowany, akcja jest wartka, zastosowano też kilka fajnych form narracyjnych, jak choćby wstęp do całej historii, którego zaskakujący epilog zobaczymy dopiero w późniejszej części filmu, dynamicznie zmontowana scena przesłuchania kiboli, ujęcia z drona czy dość brutalne walki (ale jak to w takich filmach, w scenach grupowych kamera tak szaleje, że czasami ciężko coś zobaczyć). Gdy połączycie to z dobrymi dialogami, niezłym poczuciem humoru i ironią (choć mający wprowadzić nutę komizmu "Buła" grany przez Sebastiana Stankiewicza czasami staje się wręcz niestrawną karykaturą stereotypowego kibola) i niejednoznacznym zakończeniem, dostaniecie obraz filmu, który warto zobaczyć.  

Obraz będzie miał premierę w październiku i już teraz gorąco zachęcam do seansu. To jeden z ciekawszych polskich filmów sensacyjnych ostatnich lat, z doborową obsadą, wyrazistymi postaciami i scenariuszem, który potrafi zaskoczyć do samego końca. A czy produkcja spodoba się kibicom? Myślę, że będą pozytywnie zaskoczeni, oczywiście biorąc namiar na to, że są tu czasami daleko idące uproszczenia i że to przede wszystkim film o braterskim przywiązaniu i niespełnionej miłości zrealizowany w gangsterskiej, ale dalekiej od taniości stylistyce.

Słowo "kibol" nie jest tu demonizowane, cześć osób należących do chuligańskich bojówek przedstawia się jako ludzi honoru, z zasadami, choć nie brakuje też postaci, które sprzedadzą kolegów w zamian za hajs czy ochronę policji. O większości bohaterów można jednak powiedzieć, że to postacie z krwi i kości, a co najważniejsze - jest w tym wszystkim ta mityczna chemia. 

Źródło: własne

Atuty

  • Bardzo mocna obsada
  • Ciekawy, trzymający w napięciu scenariusz
  • Świetna realizacja
  • Słodko gorzkie zakończenie
  • Dialogi i humor
  • Chemia między bohaterami
  • Otoczka kibicowska

Wady

  • Postać grana przez Damięckiego momentami jest zbyt przerysowana
  • Niektóre realne wydarzenia wydają się wciśnięte na siłę
  • W moim subiektywnym odczuciu - brak prawdziwych barw klubowych
  • Retrospekcje i przemiana bohaterów mogłyby dostać więcej czasu antenowego

Bardzo dobre kino gangsterskie w sosie kibicowskim. Świetna realizacja, fabuła, dialogi i chemia między bohaterami sprawiają, że w październiku naprawdę warto będzie iść na ten film do kina.

8,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper