Zabójczy koktajl (2021) – recenzja filmu (M2 Films). Wstrząśnięta, niezmieszana

Zabójczy koktajl (2021) – recenzja filmu (M2 Films). Wstrząśnięta, niezmieszana

Jędrzej Dudkiewicz | 30.08.2021, 21:00

Pojawiają się czasem filmy, które jest bardzo trudno ocenić. Jednocześnie mają w sobie sporo dobrych rzeczy, ale też i sporo słabych elementów, które sprawiają, że z jego odbiorem związana jest swoista sinusoida emocji. Oto recenzja filmu Zabójczy koktajl (2021).

Sam dawno temu została porzucona przez matkę, która była morderczynią na zlecenie dla tak zwanej Firmy, tajemniczej organizacji, która wszędzie pociąga za sznurki. Sam zajęła jej miejsce, jednak pewnego dnia popełnia błąd i zabija osobę, którą powinna była zostawić w spokoju. Zaczyna być ścigana, a jakby tego było mało, w wyniku podjętych decyzji pod jej opiekę trafia niemal ośmio-, przepraszam ośmio- i trzy czwarte letnia Emily.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zabójczy koktajl (2021) – recenzja filmu (M2 Films). Wstrząśnięta, niezmieszana

Zabójczy koktajl (2021) – recenzja filmu (M2 Films). Niewykorzystany potencjał

W paru miejscach o filmie Zabójczy koktajl czytałem, że jest to produkcja trochę w stylu dzieł Quentina Tarantino. Nie do końca w sumie wiem, czemu, bo w ogóle mi się z nimi nie kojarzyła w trakcie seansu. O wiele więcej inspiracji jest tu Johnem Wickiem.

I to bardzo wyraźnych, bo Firma jest częścią świata przestępczego, ale załatwiającego swoje sprawy po cichu, przy pomocy Sam. Są tu specjalne miejsca, gdzie można kupić broń, osobne szpitale, knajpa, w której można zjeść i napić się w spokoju, pewien zbiór zasad, który jednak jest zmieniany przez tych na górze wedle ich uznania. No i tak samo, jak u Wicka w zasadzie nie ma tu cywili. Nie jest to jakoś specjalnie oryginalne, ale w sumie działa całkiem nieźle. Świat został wykreowany zatem nieźle, to jednak nie jedyne elementy, za które można pochwalić Zabójczy koktajl.

Pod stertą scen akcji kryje się bowiem opowieść o dziedziczeniu pewnych cech, chodzeniu w ślady swoich rodziców, zaklętym kręgu przemocy, z którego w zasadzie nie da się wyrwać. Jest też o kobiecej przyjaźni, łamanej na trudne relacje. Oczywiście nie jest to jakoś specjalnie skomplikowane, większość spraw, których rozwiązanie normalnie zabrałoby długi czas załatwia się w kilku krótkich rozmowach. Jednocześnie podoba mi się, że dwa razy postacie szepczą sobie na ucho coś ważnego i trzeba domyślać się, o co może chodzić. Fajnie, że nie wszystko jest podane wprost.

Na plus filmu Zabójczy koktajl można policzyć na pewno jeszcze dwa elementy. Po pierwsze, stronę wizualno-dźwiękową. Jest tu sporo krzykliwych kolorów, całość jest pod tym względem nieco „szalona”, ale jednocześnie przemyślana i konsekwentna, podobnie rzecz ma się w przypadku soundtracku. Dobrze zrealizowane są też sceny akcji, strzelanin i bijatyk. Co ważne, chociaż oczywiście główna bohaterka jest generalnie nieśmiertelna, czasem dość mocno obrywa, dzięki czemu jest tu trochę realizmu.

Po drugie, obsada. Grająca Sam Karen Gillan bardzo dobrze pokazuje, że jej bohaterka tak naprawdę cały czas udaje pozbawioną uczuć profesjonalistkę, podczas gdy w rzeczywistości pod powierzchnią kłębi się od różnorakich emocji. Dobra jest znana z Gry o Tron Lena Headey jako mama Sam, podobnie jak Paul Giamatti, którego kariera jest od dłuższego czasu w martwym punkcie. Chloe Coleman jako Emily jest bardzo sympatyczna, zaś Angela Bassett, Michelle Yeoh oraz Carla Gugino tworzą zgrane i wzajemnie się uzupełniające trio. Całkiem nieźle wypadł też Adam Nagaitis jako jeden z głównych przeciwników. Nie próbuje być przegiętym złolem, tylko jest raczej wyluzowany i do wszystkiego podchodzi z przymrużeniem oka. A na ekranie pojawia się jeszcze na chwilę Freya Allan, czyli Ciri z Wiedźmina.

Czemu więc jednak muszę trochę ponarzekać? Ano dlatego, że jest tu też sporo mankamentów, które nie pozwoliły mi w pełni cieszyć się seansem. Na garść różnorakich absurdów można przymknąć oko. Gorzej ze zdecydowanie nadużywanym slow-motion, które sprawia, że Zabójczy koktajl jest za długi i spokojnie dałoby się go skrócić. Tym bardziej, że niektóre sceny bez tej techniki również są odrobinę przeciągnięte. Do tego dochodzi jeszcze i to, że chociaż z jednej strony są tu niezłe pomysły, to jednak z drugiej było sporo momentów, kiedy miałem wrażenie, że twórcy, na czele reżyserem i scenarzystą – Navotem Papushado – za bardzo starają się, by ich film był fajny. To trudne do wyjaśnienia, po prostu czasami czułem pozawerbalny kontakt płynący z ekranu, pt. „patrz, jakie to jest super”. A właśnie nie do końca jest. Ogółem więc uważam, że mogło być o wiele lepiej. Co nie znaczy, że jest źle.

Atuty

  • Sprawnie opowiedziana fabuła, mająca w sobie odrobinę więcej niż tylko mordobicie;
  • Strona wizualno-dźwiękowa;
  • Niezłe postacie i dobre aktorstwo

Wady

  • Za długi, głównie przez nadmiarowe użycie slow-motion (ale nie tylko);
  • Garść absurdów (na to można przymknąć oko);
  • Twórcy za bardzo starają się, by ich film był fajny, przez co niekiedy przesadzają

Zabójczy koktajl (2021) to niezła rozrywka, chociaż gdyby w pełni wykorzystać potencjał i powstrzymać się od kilku rzeczy, to byłoby o wiele lepiej.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper