Obecność 3: Na rozkaz diabła (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Nieobecność usprawiedliwiona

Obecność 3: Na rozkaz diabła (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Nieobecność usprawiedliwiona

Jędrzej Dudkiewicz | 12.06.2021, 20:00

Każdy chce mieć uniwersum – wydaje się, że to jedno słowo otwiera obecnie w Hollywood wszystkie drzwi. Co prawda mało które jest naprawdę udane, ale najwyraźniej prawie nikomu to nie przeszkadza. Było, nie było, duża część filmów zarabia niezłe pieniądze. Jak będzie tym razem? Oto recenzja filmu Obecność 3: Na rozkaz diabła (2021).

Jako że twórcy zapewniają, że jest to na motywach prawdziwych wydarzeń, to powiem, że jesteśmy w 1981 roku. Podczas wypędzania demona z małego Davida, przyjaciel rodziny, Arne, zostaje opętany. Wkrótce dokonuje brutalnego morderstwa. Znani badacze nadprzyrodzonych zjawisk, Lorraine i Ed Warren próbują uratować go przed karą śmierci, badając dokładnie całą sprawę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Obecność 3: Na rozkaz diabła (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Nieobecność usprawiedliwiona

Obecność 3: Na rozkaz diabła (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Nudy na pudy

Przyznam bez bicia – nie jestem wielkim fanem uniwersum Obecności (bo tak się chyba ono nazywa). Uważam, że pierwsza część była solidnie zrealizowanym horrorem, ale kolejne filmy – w tym Annabelle i Zakonnica – to naprawdę marne produkcje.

Nie inaczej jest niestety w przypadku filmu Obecność 3: Na rozkaz diabła. Moim zdaniem kuleje tu zdecydowanie za dużo elementów. Przede wszystkim reżyseria, za którą tym razem odpowiada Michael Chaves – jak właśnie sprawdziłem, nakręcił on też Topielisko. Klątwę La Llorony (oznaczoną jako część uniwersum), kolejny słaby horror. W sumie więc nic dziwnego, że nie ma tu nawet grama napięcia. Chaves bardzo próbuje wzbudzić niepokój, ale robi to bardzo nieumiejętnie. Jego dwie podstawowe strategie to jump scare’y, których można spodziewać się z mniej więcej trzyminutowym wyprzedzeniem oraz bardzo głośne i chaotyczne sceny, które mają zaatakować nasze zmysły i przekonać nas, że na ekranie dzieje się coś strasznego. No, ale tak nie jest.

Drugim istotnym mankamentem jest scenariusz. Nie twierdzę, że horror koniecznie musi być mieć jakąś głębszą warstwę, żeby był dobry. Ale w przypadku małżeństwa Warrenów aż się prosi, żeby jednak pokusić się o jakiekolwiek refleksje. Czy to na temat prawdziwości tego typu zjawisk, czy też, w tym konkretnym przypadku, jak może to wpłynąć na wymiar sprawiedliwości, jeśli oskarżona osoba powie, że – zgodnie z tytułem – zło kazał jej czynić diabeł i nie miała kontroli nad swoimi działaniami? Ten potencjalnie najciekawszy wątek zostaje zasygnalizowany w trakcie… napisów końcowych. Ostatecznie wychodzi więc na to, że Obecność 3: Na rozkaz diabła to przypomnienie o tym, jak potężna jest miłość, która silniejsza jest niż wszystkie demony. Co do samego scenariusza jeszcze, to już pal sześć, że ma on w sobie sporo typowych dla tego gatunku absurdów. Zabawniejsze jest to, że twórcy co jakiś czas przeczą sami sobie i nie podążają za ustanowionymi przez siebie regułami, przez co historia jest niespójna. Nie wspominając już o tym, że całkowicie przewidywalna.

Obecność 3: Na rozkaz diabła (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Vera Farmiga i Patrick Wilson na ratunek

Na dobrą sprawę jedynym, co jakkolwiek ratuje Obecność 3: Na rozkaz diabła przed całkowitą porażką jest para głównych bohaterów. Grający małżeństwo Warrenów Vera Farmiga oraz Patrick Wilson dobrze czują swoje postacie, łączy ich też odpowiednia chemia. Są po prostu w stanie przykuć uwagę widza i sprawić, że można im chociaż odrobinę kibicować. Na drugim planie jest też Ruairi O’Connor, który wcielił się w Arnego i wyszło mu to całkiem nieźle – to sympatyczny chłopak i w sumie nie chciałem, żeby stało mu się coś złego. Co prawda fakt, iż wolałem go od jakiegoś piekielnego demona nie jest specjalnym osiągnięciem, ale bywało już i tak, że trzymałem kciuki za siły zła w tego typu filmach.

Obecność 3: Na rozkaz diabła to – mam nadzieję – zakończenie nie tylko trylogii, ale też i uniwersum. Nie bardzo wiem, co nowego można by tu jeszcze pokazać, tym bardziej, że jeśli się nie mylę, to z połowa produkcji do niego należąca ma w sobie sugestię, że przedstawia najstraszniejszą historię, na którą Warrenowie trafili w swojej karierze. Wiadomo, jakoś trzeba zachęcić ludzi do wizyty w kinie. Według mnie jednak, tak jak zaznaczyłem już w tytule, nieobecność będzie całkowicie usprawiedliwiona.

Atuty

  • Vera Farmiga i Patrick Wilson ponownie nieźle grają;
  • Niezły jest też Ruairi O’Connor

Wady

  • Marna reżyseria – zero napięcia, zero strachu, dużo nudy;
  • Równie zły scenariusz – brak konsekwencji, dużo absurdów, przewidywalność

Obecność 3: Na rozkaz diabła (2021) została zrealizowana chyba właśnie z podkuszenia szatana.

3,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper