Czekam na szaleństwo związane z PS6. Już teraz wiem, że kupię tę konsolę

Czekam na szaleństwo związane z PS6. Już teraz wiem, że kupię tę konsolę

Mateusz Wróbel | Dzisiaj, 13:00

Premiera PlayStation 5 była jedną z najbardziej wyjątkowych chwil w historii branży gier. Ale nie wyjątkową dlatego, że wszystko poszło gładko i dostaliśmy nową generację konsol bez problemów. Wręcz przeciwnie - PS5 wjechało na rynek w atmosferze chaosu i walki o każdy egzemplarz.

Pamiętam dokładnie tamte dni. Osoby, które miały refleks i złożyły pre-order tuż po starcie, mogły liczyć na to, że PS5 trafi do nich w premierowym terminie. Co więcej - w normalnej cenie, jeszcze sprzed inflacyjnego szaleństwa. Ale potem zaczął się koszmar. Dostępność konsoli spadła niemal do zera. Sklepy miały po kilka sztuk na krzyż, a zainteresowanie przerastało możliwości Sony.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na tym całym zamieszaniu szybko zaczęły żerować elektromarkety. Ceny wystrzeliły w górę. Sprzęt, który kosztował swoje, nagle zaczął kosztować jeszcze więcej - bo skoro jest popyt, to czemu nie? A to dopiero otworzyło furtkę dla kolejnego zjawiska: scalperów. Ludzi, którzy kupowali konsolę hurtowo, trzymali ją w piwnicy, czekali, aż zabraknie jej w oficjalnych kanałach, i wystawiali na Allegro czy OLX w astronomicznych kwotach.

Patrząc na tamten okres z perspektywy czasu, można śmiało powiedzieć: premiera PS5 to była lekcja kapitalizmu w praktyce. A jednocześnie coś, co nadało całej generacji zupełnie inny smak. Bo z jednej strony czuliśmy frustrację. Z drugiej - każdy, komu udało się zdobyć konsolę na premierę, czuł się jak posiadacz limitowanej edycji Ferrari. Byłeś w elitarnym klubie.

PS5 to nie tylko konsola. To też pad

PS5 i PlayStation 5 - 2 DualSense i TV
resize icon

I wtedy też pojawił się DualSense. Pad, który zmienił sposób, w jaki patrzyliśmy na kontrolery. Haptyczne wibracje, adaptacyjne triggery - to była rewolucja, której trudno zapomnieć. Astro’s Playroom, dołączone do konsoli, stało się demonstracją nowych możliwości. Nigdy nie zapomnę banana na twarzy, gdy czułem pod palcami fakturę piasku, lodu czy wibracje kroków. To był moment: "aha, oto przyszłość grania". Brakowało tylko zapachów kwiatów wydobywających się z mikrofonu, ale i taki patent kiedyś został zarejestrowany przez PlayStation.

Do tego dochodziły gry startowe i pierwsze duże premiery. Może nie wszystkie były arcydziełami, ale jedno było pewne: przeskok z PS4 na PS5 był, powiedzmy sobie szczerze, dość spory. Stabilne 60 FPS-ów stało się normą, a grafika nabrała nowego blasku w takim choćby Spider-Man Miles Morales. Dziś, kilka lat później, PS5 wchodzi w decydującą fazę swojego życia. Twórcy odchodzą od gier cross-genowych, a produkcje tworzone są wyłącznie pod obecną generację. I to czuć.

Uważam, że dopiero teraz zacznie się prawdziwe granie. Ghost of Yotei, GTA 6, Intergalactic, Wiedźmin 4 - to wierzchołek góry lodowej z tytułami, które mają szansę pokazać pełną moc tej konsoli. Studia odpowiedzialne za te projekty to ekipy z doświadczeniem, z budżetami, z czasem, by dopieścić swoje projekty. To one zadecydują, czy PS5 zostanie zapamiętane jako przełomowa generacja.

PS6 wchodzi na salony

PS6 logo
resize icon

Ale jednocześnie, gdzieś w tle, już słychać plotki o PS6. I choć może wydawać się to absurdalne, bo obecna konsola dopiero wchodzi na pełne obroty, hype zaczyna się rodzić wokół nowych sprzętów Sony. Co wiemy? Niewiele. Ale możemy zgadywać. Sony raczej nie zrezygnuje z rozgrywki w 60 klatkach na sekundę. To już standard, którego gracze nie oddadzą bez walki.

Jednocześnie fotorealizm będzie coraz bliżej. Możliwe, że w niektórych grach zobaczymy kompromis - 30 FPS-ów w zamian za absolutnie kinowy obraz - coś w rodzaju totalnej żylety. I wcale bym się nie zdziwił, bo dla mnie to wystarczający powód, by rozważyć przesiadkę. Bo jeśli PS6 da mi stabilne 60 FPS-ów tam, gdzie dziś PS5 Pro męczy się w 30 - to ja już jestem zainteresowany.

Cena? Tego jeszcze nie wiemy. Ale zakładam, że w granicach trzech tysięcy złotych, może 3,5, w porywach do 4 tysięcy. W końcu mówimy o sprzęcie, który ma starczyć na kolejne 6–7 lat. I to jest coś, co zawsze lubiłem w konsolach. Kupujesz raz i masz spokój na pół dekady albo i dłużej. Nie musisz martwić się o wymianę karty graficznej co dwa lata.

Napęd w PS6 będzie wciąż dostępny

Napęd optyczny do PS5 Pro / PS5 Digital
resize icon

Według insiderów, w tym Toma Hendersona, PS6 ma pojawić się w kilku wariantach. Z napędem i bez. To dobra wiadomość, ponieważ pudełkowe wydania gier nadal mają znaczenie, nawet jeśli cyfryzacja idzie naprzód. A ja, choć w 95% opieram się na abonamentach i cyfrowej bibliotece (również ze względu na pracę), wciąż lubię poczuć ciężar pudełka w rękach, włożyć płytkę do napędu czy sprawdzić fizyczny artbook.

Dlatego myślę, że Sony nie zrezygnuje z fizycznych wydań. To część DNA PlayStation i coś, co dla wielu graczy ma znaczenie sentymentalne. Ale poza technikaliami i prognozami, najważniejsze jest jedno: emocje. Bo to, co pamiętam najlepiej z premiery PS5, to nie specyfikacja. To nie nawet gry startowe. To atmosfera szaleństwa. Czekanie, odświeżanie stron sklepów, wrzucanie dostępnych ofert na PPE.pl w dziale "promocje", potem w listopadzie 2020 roku pierwsze odpalenie konsoli, pierwsze wrażenie z pada, pierwsza gra w 60 FPS-ach. To są chwile, które zostają na zawsze.

I właśnie tego szaleństwa oczekuje również przy PS6. Nie chodzi tutaj o brak dostępności, ale niezwykle wysoki poziom hype'u, który jak zakładam będzie rósł przez cały 2026 rok.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper