The Sinner (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Dlaczego zabił?

The Sinner (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Dlaczego zabił?

Roger Żochowski | 01.06.2021, 23:00

Pierwsze dwa sezony The Sinner były bardzo udane, bo choć opowiadały różne historie kryminalne, to całkiem dobrym spoiwem był detektyw Harry, w którego wcielił się Bill Pullman. Trzeci sezon już na samym początku wykłada nam karty na stół odwracając formę narracji. 

Historia zaczyna się dość banalnie. Od wypadku samochodowego w lesie, w którym ginie niejaki Nick (grany przez Chrisa Messinę), a praktycznie bez szwanku wychodzi jego zdawałoby się najlepszy przyjaciel Jamie (Matt Bomer). Już w pierwszych odcinkach dowiadujemy się, że nie był to zwyczajny wypadek, a Jamie, na pozór szczęśliwy mąż, przyszły ojciec i szanowany nauczyciel, skrywa jakąś mroczną tajemnicę. Detektyw Harry zaczyna węszyć i po nitce do kłębka podąża tropem nieprzewidywalnego wroga publicznego.

Dalsza część tekstu pod wideo

Trzeci sezon Sinnera nie zmusza nas do gonitwy za tym "kto zabił". To wiemy praktycznie od początku. Pytanie dlaczego to zrobił, w jaki sposób i co go do tego skłoniło? Scenariusz stara się pokazać mordercę jako wielowymiarową postać, wplata w to filozoficzne rozkminy Nietzschego i Junga, próbuje pokazać narcystyczną stronę antybohatera, jego dążenia do osiągnięcia stanu boga, nadczłowieka. Jest tu sporo różnych teorii na temat śmierci, roli i celu przed jakim ludzie zostają postawieni przychodząc na świat oraz przede wszystkim o łamaniu norm i własnych granic, co prowadzi do coraz to śmielszych kroków. 

The Sinner (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Nadczłowiek 

The Sinner (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Dlaczego zabił?

Bez wątpienia Jamie ma w sobie coś magnetycznego, unika sztampowego wizerunku zabójcy, a jego motywacja jest skomplikowana i ciężka, przynajmniej z początku, do odgadnięcia. Matt Bomer bardzo umiejętnie wcielił się w postać socjopaty, który do ostatniego odcinka potrafi zaskoczyć i jest dla widza zagadką. Zresztą takich niejednoznacznych kreacji w serialu jest więcej, bo Jessikę Hecht, która wciela się w artystkę Sonyę Barzel, również ciężko rozgryźć, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę jej chorą wręcz fascynację niebezpiecznym i pełnym sprzeczności Jamiem. A to właśnie w lesie pod jej domem miał miejsce ten feralny wypadek. 

Serial przedstawia jednak przede wszystkim człowieka, który popada w coraz większą paranoję i szaleństwo, dręczonego różnymi wizjami. Obraz ten początkowo wciąga, ale dalsze odcinki to trochę masło maślane i bez problemu można było pokazać tę intrygę kręcąc ze 3 odcinki mniej. Dłużące się śledztwo to jedno, ale najbardziej boli opieszałość policji na poziomie, który naprawdę ciężko uznać za wiarygodny. I to w USA, gdzie przecież ograny ścigania działają często brutalnie i bardzo sprawnie w sytuacjach, gdy chodzi o seryjnego mordercę. Ale nie w The Sinner - tutaj mając wszystko na tacy zmuszani jesteśmy do oglądania festiwalu pomyłek i nieprzewidywalnych akcji, które bardziej irytują niż nakręcają. Scenariusz w wielu miejscach po prostu zbyt mocno się rozłazi. 

The Sinner (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Rwa kulszowa 

The Sinner (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Dlaczego zabił?

Na domiar złego osobiste perypetie detektywa Harry'ego Ambrose'a nie są tak wciągające jak w poprzednich sezonach, choć paradoksalnie jest ich teraz więcej, bo staruszek nawiązuje mocną i niejednoznaczną więź z Jamiem. Harry dodatkowo przez cały sezon zmaga się z rwą kulszową. Fakt, jego cierpienie udziela się widzowi i można tutaj dojrzeć człowieka zmęczonego życiem, nieporadnego, szukającego ukojenia w pracy. Ale czasami jego historia staje się równie mecząca jak wspomniana rwa kulszowa.

To raz. Dwa. O ile poprzednie sezony nie dopuszczały na pierwszy plan wątków nadprzyrodzonych, jedynie zaznaczając delikatnie ich obecność, w trzecim w pewnym momencie scenarzyści dali się ponieść fantazji, co jak dla mnie było bardzo słabe i świadczyło o braku pomysłu na dociągnięcie tej trylogii do sensownego końca. W żaden sposób nie spróbowano wyjść z tego obronną ręką, postawić choćby jakiś znak zapytania pozwalający na własną interpretację tych wydarzeń.

Serial rozkręca się wprawdzie pod sam koniec, senne tempo zastępując akcją i kilkoma udanymi scenami pozwalającymi nawet co bardziej wrażliwym na wzruszenie, ale robi to zdecydowanie za późno. Na pewno osoby, które śledziły poprzednie perypetie "Grzeszników" mogą jak najbardziej sprawdzić jak zakończyła się ta trylogia. O ile jednak zachwycałem się i kibicowałem Jessice Biel walczącej z własnymi demonami w pierwszym sezonie, współczułem małemu Julianowi podejrzanemu o otrucie swoich opiekunów w drugim, tak nie byłem w stanie trzymać kciuków za Jamiego. I może tutaj leży największy problem trzeciego sezonu?

Atuty

  • Postać Jamiego do końca jest zagadką i ucieka schematom
  • Odwrócenie narracji względem poprzednich sezonów
  • Ostatnie odcinki trzymają w napięciu

Wady

  • Serial momentami mocno się dłuży
  • Niektóre niepotrzebne wątki
  • Ciężko kibicować Jamiemu
  • Niewiarygodna wręcz opieszałość policji

Trzeci sezon The Sinner jest gorszy od dwóch poprzednich, ale fani serii mogą jak najbardziej sprawdzić, jak zakończyła się ta trylogia.

6,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper