Co widać i słychać (2021) – recenzja filmu (Netflix). Utracony horyzont

Co widać i słychać (2021) – recenzja filmu (Netflix). Utracony horyzont

Jędrzej Dudkiewicz | 30.04.2021, 21:00

Ups, I did it again – gdyby nie prawa autorskie, mógłby to być prawdopodobnie slogan serwisu Netflix. Bo niestety, na każdy udany film czy serial, trafiają się ze trzy produkcje, które są po prostu słabe. Nie inaczej jest w przypadku filmu Co widać i słychać (2021).

Catherine i George Clare są szczęśliwym małżeństwem. Ona maluje, on dopiero co dostał posadę wykładowcy na jednym z mniejszych uniwersytetów. Z tego powodu przenoszą się razem z córką Franny do znacznie mniejszej miejscowości. Tam okazuje się, że dom, w którym mieszkają skrywa mroczną tajemnicę, a i George zaczyna się zmieniać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Co widać i słychać (2021) – recenzja filmu (Netflix). Utracony horyzont

Co widać i słychać (2021) – recenzja filmu (Netflix). Pomieszanie z poplątaniem

Jak tak myślę, to dość trudno jest mi zaklasyfikować Co widać i słychać. Teoretycznie jest to horror, ale jednak z naciskiem na teoretycznie, bo chociaż są tu zjawiska nadprzyrodzone, które wpływają na zachowanie bohaterów, to jednak wcale nie jest to najważniejszy element produkcji.

W sumie może też na tym polega największy problem filmu w reżyserii Shari Springer Berman i Roberta Pulciniego (twórców skądinąd bardzo dobrego Amerykańskiego splendoru). Nie mogą się oni chyba do końca zdecydować, czy Co widać i słychać ma być właśnie horrorem, dramatem psychologicznym, czy czymś na kształt paranormalnej przypowieści. Od biedy można by uznać, że w miarę ciekawy jest tu wątek kobiety, która w pewnym momencie zaczyna zastanawiać się, czy w ogóle zna swojego męża. A także rzeczonego mężczyzny, który tak długo żyje w nawarstwiających się kłamstwach, że coraz mocniej zaczyna samego siebie przekonywać o tym, że nie robi nic złego. Byle tylko wytrzymać z samym sobą.

Tyle, że nic z tego nie działa. Z wielu powodów. Po pierwsze, Co widać i słychać jest zdecydowanie za długie. Film trwa prawie dwie godziny i jest niemożebnie nudny. Po drugie, nakręcone jest to w taki sposób, że niesamowicie długo się rozwija, a jakby tego było mało w zasadzie każdy zwrot akcji i element fabuły da się przewidzieć z długim wyprzedzeniem. Po trzecie, jeśli już jest coś tu zaskakującego to końcówka, która jest tak absurdalna i dziwna, że trudno oprzeć się wrażeniu, że twórcy nie mając pomysłu, co dalej, uznali, że po prostu skończą swoją produkcję w jakiś zakręcony sposób, który jakoby ma mieć większe znaczenie. Nie ma.

Co widać i słychać (2021) – recenzja filmu (Netflix). Przyzwoite aktorstwo

Czy zatem Co widać i słychać ma jakiekolwiek zalety? To dość trudne pytanie. No bo nawet jeśli uznamy, że są tu niezłe zdjęcia, to przecież to niewiele zmieni, skoro film jest tak strasznie męczący. Ewentualnie więc można spojrzeć na obsadę aktorską. Ta jest całkiem niezła. Chociaż przyznam szczerze, że nie jestem fanem Amandy Seyfried, która wciela się w Catherine, to jednak poradziła ona sobie całkiem nieźle z pokazaniem, jak jej postać – w pewnym sensie – budzi się z długiego snu. James Norton jest solidny jako George, człowiek, który pod pozorem ładnego uśmiechu skrywa różne tajemnice. Na drugim planie są jeszcze znana z Zadzwoń do Saula Rhea Seehorn, Stranger Things Natalia Dyer oraz (między innymi) z niedawno zakończonego Homeland F. Murray Abraham.

Co z tego jednak, że obsada stara się cokolwiek wyciągnąć ze swoich bohaterek i bohaterów, co z tego, że zdarzają się tu przyzwoicie nakręcone sceny czy rozmowy. Co widać i słychać jest filmem, w którym fabuła stanowi całkowite pomieszanie z poplątaniem, wiele wątków zresztą w ogóle nie znajduje swojego rozwiązania i nie wiadomo po co zostało wprowadzonych. Efekt końcowy jest więc taki, że właśnie straciłem dwie godziny życia, których już nie odzyskam. A ja lubię moje życie, więc jestem trochę zły.

Atuty

  • Niezła obsada aktorska;
  • Zdjęcia;
  • Kilka porządnych scen

Wady

  • Fatalna fabuła, w której nic się nie klei, wiele rzeczy nie ma żadnego celu;
  • Zdecydowanie za długi – nuda straszliwa i męczarnie;
  • Absurdalna końcówka

Co widać i słychać (2021) to niestety kolejna z nieudanych produkcji filmowych serwisu Netflix.

4,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper