Mass Effect Legendary Edition będzie porażką, jeśli BioWare nie zadba o kilka arcyważnych elementów

Mass Effect Legendary Edition będzie porażką, jeśli BioWare nie zadba o kilka arcyważnych elementów

Mateusz Wróbel | 06.02.2021, 17:00

Mass Effect Legendary Edition zostało hucznie zapowiedziane na początku tygodnia. Poniżej możecie sprawdzić listę kilku zmian, którymi BioWare musi się priorytetowo zająć, aby odświeżona trylogia Sheparda została pokochana przez graczy, jak i recenzentów.

Początek bieżącego tygodnia był bardzo obfity dla fanów marki Mass Effect. Electronic Arts nareszcie podzieliło się z nami szczegółami nt. nadchodzącego odświeżenia trylogii komandora Sheparda, zatytułowanego jako . Zestaw będzie zawierał trzy pierwsze odsłony serii wraz ze wszystkimi rozszerzeniami (oprócz jednego do ME1, ponieważ jego kod źródłowy zaginął), które wzbogaciły o dodatkową zawartość kosmiczną przygodę stworzoną przez BioWare.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mass Effect Legendary Edition będzie porażką, jeśli BioWare nie zadba o kilka arcyważnych elementów

Z racji tego, iż pierwszy, drugi oraz trzeci Mass Effect doczeka się jedynie remastera, musimy mieć na uwadze fakt, że w większości mechanik zaimplementowanych do ww. produkcji nie zajdą jakiekolwiek zmiany. Jednakże - jak obiecują kanadyjscy deweloperzy - najbardziej irytujące funkcje zostaną usunięte lub doprowadzonego do takiego stanu, aby zainteresowani nie odczuwali, że mają do czynienia z tytułem z poprzedniej dekady. Postanowiłem przedstawić listę kilku przestarzałych mechanik (skupiam się przede wszystkim na pierwszej części marki), na które z pewnością będziemy narzekać, o ile twórcy nie zechcą się nimi zająć:

Miszmasz w ekwipunku

Po ukończeniu misji na Eden Prime i dotarciu do pierwszej, bardziej otwartej lokacji, w naszym ekwipunku zaczęło zbierać się coraz więcej rzeczy - czy to otrzymanych za ukończone misje główne lub poboczne, czy to zebranych w trakcie eksploracji. Problemem naszego plecaka w ME jest ogromna nieprzejrzystość i ciągłe zmuszanie nas do wymieniania broni i pancerzu, co zauważą przede wszystkim osoby bawiące się na wysokim lub najwyższym poziomie trudności.

Nieporęczne jest również odsprzedawanie itemów (każdą rzeczą musimy zająć się osobno, nie ma możliwości pozbycia się wszystkich rupieci za jednym kliknięciem) handlarzom oraz rozbieranie ich na kawałeczki, ponieważ bardzo łatwo jest pozbyć się czegoś, co zaraz może nam się przydać. Mam nadzieję, że BioWare nie będzie zasypywać nas już gradem przedmiotów, a jeśli będą mieli zamiar to zrobić, to niech umożliwią nam chociaż zaznaczenie wszystkich przedmiotów i sprzedanie/rozebranie ich za pomocą jednego kliknięcia.

Eliminacja przegrzewania się broni

Mass Effect Legendary Edition będzie porażką, jeśli BioWare nie zadba o kilka arcyważnych elementów

Przegrzewanie się broni w pierwszym Mass Effect'cie to największa bolączka owego tytułu, o czym równie dobrze wiedziało BioWare. Fani serii doskonale powinni pamiętać, jak system strzelania (pochłaniacze ciepła) został diametralnie przebudowany w Mass Effect 2, co wyszło wszystkim na dobre.

Twórcy zapowiedzieli, że blisko przyglądają się systemowi walki z oponentami w ME1. Nie pozostaje nic innego, jak eliminacja (niestety, ale po słowach Maca Waltersa nic nie zapowiada się na to, aby tak się stało) jakże irytującego przegrzewania się broni, która - mimo ciekawych założeń - nie zdała egzaminu. Szeroko uśmiechnąłbym się, gdybym już na pierwszej misji w towarzystwie Nihlusa zauważył pod swoimi stopami leżące pochłaniacze ciepła.

Bardziej przejrzysty HUD

Niestety, ale z HUD-em w "jedynce" mam także złe wspomnienia. Zatrzymanie akcji gry, aby użyć umiejętności towarzyszy w krytycznych sytuacjach, czy wymuszenie zmienienia broni używanej przez głównego bohatera, trwało zdecydowanie za długo i potrafiło wybić z rytmu. Podobnie zresztą wyglądała sytuacja w przypadku mini-mapy, z której nie można było nic wyczytać. Szczególnie irytował fakt, że nie można z niej dowiedzieć się, czy nasz wróg jest przed, pod, czy też nad nami.

BioWare stwierdziło w trakcie zapowiedzi, że HUD także doczeka się przebudowania. Patrząc na krótki gameplay (wrzuciłem go wyżej) na jednej z głównych planet, jest on teraz trochę mniejszy, a co więcej, został przesunięty na krawędzie ekranu, co mnie bardzo cieszy. Oddalono także mini-mapkę (teraz widzimy trochę więcej otaczającego nas obszaru), ale wciąż nie wiadomo, jak wypada ona w momencie, gdy obok nas znajdują się oponenci.

Mako niczym Nomad

Mass Effect Legendary Edition będzie porażką, jeśli BioWare nie zadba o kilka arcyważnych elementów

Mako potrafiło wykonywać niesamowite akrobacje, ale większość eksploratorów miało go dość już po kilkudziesięciu minutach obcowania z nim. Jego złe zaprojektowanie dawało się we znaki przede wszystkim podczas wjeżdżania na strome górki, na których znajdowały się np. datapady zawierające dane karty bankowej, czy też informacje potrzebne do ukończenia zadania.

Pierwszy terenowy pojazd Sheparda otrzyma zmieniony system jazdy i nie obraziłbym się, gdybyśmy otrzymali coś na wzór Nomada z Mass Effect: Andromeda. Być może BioWare pokusi się nawet o dwa tryby jazdy, a jeden z nich pozwalałby rozwijać nam niesamowicie wysokie prędkości? Na pewno coś takiego by się przydało, patrząc na to, jak długo musimy siedzieć za kółkiem, aby dojechać z punktu A do B po rozwleczonych na siłę, pustych planetach.

Możliwość pominięcia powtarzających się ekranów doczytujących lokacje

Loadingi w pierwszym Mass Effect'cie to istna katorga i cieszę się, że udało się je w jakimś stopniu wyeliminować w kolejnych dwóch odsłonach serii. Dla przypomnienia, czas wczytywania Cytadeli, będąc w windzie prowadzącej do centrum/doków, skrócono aż o niespełna 40 sekund (sekwencja ta trwała przedtem od 50 do 60 sekund). 

Mam ogromną nadzieję, że podobne udogodnienia spotkają nas również w trakcie dolatywania do odwiedzonych już przedtem planet (do tej pory musieliśmy za każdym razem oglądać kilkunasto-sekundową scenę dokowania na Feros, Cytadeli czy Noverii). Gra wymaga częstego backtracingu, więc możliwość pominięcia tychże cut-scenek jest w tym przypadku potrzebna.

Niebojąca się wrogów sztuczna inteligencja

Mass Effect Legendary Edition będzie porażką, jeśli BioWare nie zadba o kilka arcyważnych elementów

Na misje w każdej części trylogii mogliśmy zabrać ze sobą dwóch towarzyszy. Często rzucili oni jakimś żartem albo informowali o pojawieniu się wrogów, ale tak naprawdę rzadko kiedy przydawali się w walce - zamiast nam pomagać, to częściej padali na ziemię i prosili o natychmiastową reanimację.

Inteligencją nie grzeszyli również przeciwnicy, którzy bardzo bali się Sheparda. Do tego stopnia, że gdy do nich się zbliżyliśmy (chowając się za kolejnymi osłonami), to zaczęli opuszczać swoje miejsce i się... cofać (nie wliczając w tę grupę oczywiście wygłodniałych zombie!), stając się tym samym łatwym celem. Te elementy powinny zostać poprawione w nadchodzącym remasterze - w innym przypadku czeka na nas kolejna "dostawa" memów żartujących ze sztucznej inteligencji w Mass Effectach.

Brak ingerowania w orientacje seksualne naszych towarzyszy

BioWare obiecało odbiorcom, że nie będzie ingerować w przygotowaną historię. Dialogi czy przebieg misji będą wyglądać tak samo, jak miało to miejsce w oryginale. Nie chciałbym również, aby nagle niektórym postaciom zmieniono orientacje seksualne, aby przypodobać się społeczności. Bardzo podobała mi się oryginalna kreacja bohaterów i liczę na to, że w tym aspekcie nikt nie będzie maczał swoich palcy.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Mass Effect: Edycja Legendarna.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper