Cząstki kobiety (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Kiedy świat rozpada się na kawałki

Cząstki kobiety (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Kiedy świat rozpada się na kawałki

Iza Łęcka | 08.01.2021, 23:00

Czy związek dwóch kochających się osób jest w stanie przetrwać największą tragedię? Jak poradzić sobie z traumą? Film „Cząstki kobiety”, który zadebiutował właśnie na Netflixie obrazuje ciężkie przeżycia pary, która przeżywa śmierć swojego nowo narodzonego dziecka. Zapraszam do recenzji.

Martha i Sean spodziewają się córeczki. Zbliżający się wielkimi krokami poród jest całkowicie przemyślany: wszystko odbędzie się w domu, kobieta cały proces przejdzie bez znieczulenia, a dziecko na świat przyjmie zaprzyjaźniona, prowadząca całą ciążę, położna. Życie jednak często oferuje scenariusze, których nie tylko się nie spodziewamy, ale i nie chcemy zaakceptować. Martha w trakcie kolejnych skurczów coraz mocniej cierpi, reakcje ciała stają się dla niej niezrozumiałe. Na domiar złego, opłacona specjalistka, której para ufa, zostaje zastąpiona przez Evę (Molly Parker). Sean we wszystkim stara się zachować spokój i być oparciem dla partnerki – podążająca krok w krok za bohaterami kamera wzmacnia jednak odczucia, że to tylko pozory, a napięcie i coraz bardziej przejmujący niepokój biorą górę. To nie skończy się dobrze... Jeden z najbardziej szczęśliwych, znaczących momentów w życiu zamienia się w koszmar. Para musi sobie poradzić ze śmiercią dziecka.

Dalsza część tekstu pod wideo

Cząstki kobiety (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Bardzo dobre aktorstwo

Cząstki kobiety (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Kiedy świat rozpada się na kawałki

„Cząstki kobiety” nie jest pierwszym wspólnym projektem Kornéla Mundruczó i Katy Wéber, których wizja artystyczna na najnowszy film wydaje się jak najbardziej spójna. Twórcy prowadzą widzów poprzez poród, który kończy się największą tragedią, a później, dzieląc fabułę na poszczególne części i miesiące, przedstawiają proces radzenia sobie ze stratą. Jak udaje im się ta sztuka? Ano właśnie, wraz z niepokojącym początkiem, poprzez rozrywający smutek, ból i żal, reżyser przechodzi do całkowitego rozmycia – uczuć, relacji bohaterów oraz historii.

Tuż po porodzie widzom przybliżane są kolejne odcienie życia w żałobie. Rozpacz rozdziera jeszcze mocniej, gdy wiemy, że to dziecko, które miało całe życie przed sobą, umiera w niejasnych okolicznościach. Kto naprawdę zawinił? Czy tej katastrofie można było zapobiec? Doświadczając straty wyczekiwanej córki bohaterowie recenzowanych „Cząstek kobiety” reagują inaczej. Ona zamyka się w sobie, odizolowuje, przychodząc po niedługim czasie do pracy i pragnąc jak najszybciej pozbyć się wszelkich śladów po nieszczęśliwym zdarzeniu i miesiącach oczekiwania. Ciała jednak się nie oszuka - połóg i rozwijająca się laktacja, która pobudza się na widok każdego dziecka, nie pomaga, nie pozwala zapomnieć, jeszcze mocniej dobijając psychicznie. Niczym w efekcie kuli śnieżnej, bohaterka oddala i separuje, poszukuje ukojenia na własną rękę, podczas gdy jej ukochany dąży do mocniejszego kontaktu, do podzielenia się żałobą. Sean chce przetrwać tragedię wspólnie, pochować dziecko, pragnie dać ukojenie sobie samemu i żonie, a Martha buduje niewidzialny mur między nimi. Dzielące ich różnice, które na początku są delikatnie wskazywane, z biegiem kolejnych minut nabierają coraz większego znaczenia.

Aktorzy radzą sobie z kreacjami znakomicie. Recenzowane „Cząstki kobiety” zostały nagrodzone na Festiwalu w Wenecji za najlepszą rolę kobiecą – i nie ma się czemu dziwić. Vanessa Kirby jest przejmująca i do bólu prawdziwa, momentami nieco sztywna, wzbudzająca, podobnie jak jej ekranowy partner, najróżniejsze emocje. Współczujemy jej, by za moment całkowicie nie rozumieć jej poczynań. Shia LaBeouf wciela się w prostego, przyzwoitego faceta, który nie jest wykształcony, nie pochodzi z majętnej rodziny i w przeciwieństwie do żony, szuka odpowiedzi i winnego, rozpoczynając współpracę z prawniczką. Nie znajdując ukojenia w ramionach ukochanej kobiety, pogrąża się w coraz większej liczbie nałogów i podejmuje ryzykowne zachowania. Drogi tych dwojga powoli się rozchodzą, a z biegiem czasu widzowie nie mają nawet cienia wątpliwości, że będzie jeszcze gorzej.

Cząstki kobiety (2020) – recenzja filmu [Netflix]. O stracie

Cząstki kobiety (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Kiedy świat rozpada się na kawałki

Niezaprzeczalnie, utrata dziecka jest tragedią dotykającą całą rodzinę – i nie mówię tylko o rodzicach, lecz o innych krewnych. Wéber pragnie przedstawić, że losy wszystkich najbliższych głównych bohaterów ulegają zmianie. W filmie relacje między członkami nabierają dodatkowej dynamiki i napięcia, a każdy ma swoje rozwiązanie, złote rady i z mniejszą bądź większą empatią mówi Marthcie, jak powinna postępować. Szczególnie jej matka, nieco apodyktyczna i wyniosła, którą z ogromnym uczuciem i klasą gra Ellen Burstyn („Requiem dla snu”, „Egzorcysta”), żąda sprawiedliwości i oczywistego rozwiązania. Według niej córka dała za wygraną, odpuściła i nie walczy, co jest sprzeczne z jej naturą i postrzeganiem roli rodzica. Historia z przeszłości podkreśla intencje niedoszłej babci. Doświadczona aktorka opowiedziała ją mocno i zdecydowanie.

Równolegle do przeżyć pary rozgrywa się sprawa sądowa, w której oskarżona zostaje położna przyjmująca poród. Z tą częścią recenzowanych „Cząstek kobiety” mam największy problem, bowiem, o ile fabularnie i na papierze wątek jak najbardziej pasuje, tak jego realizacja nie współgra z intymną, przygnębiającą i duszącą historią, jaką chcieli przekazać twórcy. Momenty niemal wyciągnięte z dramatów sądowych pozwalają przejść Marthcie do kolejnej fazy żałoby, ale gryzą się z całością.

Recenzowane "Cząstki kobiety" to jeden z filmów, który mną poruszył, wzbudzając najmocniejsze uczucia. O ile netflixowe "Historie małżeńskie", również skupiające się na relacji międzyludzkiej i przemijającym uczuciu, były solidnie napisane, tak obraz z Kirby i LaBeouf wywarł na mnie znacznie większe wrażenie. Historii nie brakuje wad, ale aktorzy sprawiają, że chce się poznać jej zakończenie.

Atuty

  • Bardzo dobre kreacje Vanessy Kirby i Shia LaBeouf
  • Przejmujący początek filmu, z dynamicznym prowadzeniem kamery
  • Podjęcie bardzo ważnego tematu, który stanowi tabu w społeczeństwie

Wady

  • Druga część fabuły jest nieco słabsza
  • Niektóre wątki nie pasują do klimatu całego filmu, są zbędne
  • Czasami twórcy niepotrzebnie próbują zaszokować widza

„Cząstki kobiety” to dołująca, niezwykle przejmująca opowieść o stracie. Pomimo nierównych momentów, śmiało mogę stwierdzić, że w styczniu na Netflixie nie zobaczycie nic lepszego.

7,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper