Sony może stracić 1,5 mld dolarów
Sony traciło na giełdzie od początku katastrofy związanej z trzęsieniem ziemi i tsunami w Japonii. Ostatnie wydarzenia, związane z włamaniem się hakerów na serwery PSN, mogą jeszcze bardziej osłabić kondycję firmy.
Sony traciło na giełdzie od początku katastrofy związanej z trzęsieniem ziemi i tsunami w Japonii. Ostatnie wydarzenia, związane z włamaniem się hakerów na serwery PSN, mogą jeszcze bardziej osłabić kondycję firmy.
Agencja prasowa Reuters donosi, że już złożono pierwsze sądowe pozwy zbiorowe przeciwko SCEA w Stanach Zjednoczonych.
PSN generuje co roku, według redaktorów Reutera, 500 milionów dolarów zysku. Okazuje się, że paraliż sieci może kosztować SCE bardzo wiele - eksperci bezpieczeństwa informatycznego z Ponemon Institute oszacowali, że by pokryć wszystkie koszty związane z hakerskim wybrykiem, Sony będzie musiało uszczuplić swoje konta o 1,5 mld dolarów.
Reuters porównuje w najnowszym artykule spóźnioną reakcję decydentów Sony na wyciek poufnych danych z PSN, z nieudolnym postępowaniem Toyoty w związku z pogłoskami o poważnych awariach samochodów tej marki sprzed roku. Howard Stringer, ani Kazuo Hirai nadal nie skomentowali sprawy publicznie.
Inwestorzy są coraz mocniej zaniepokojeni niefortunną sytuacją, która trwać będzie przynajmniej jeszcze przez kolejny tydzień. Wartość akcji Sony na tokijskiej giełdzie Nikkei stale spada - przez 7 ostatnich dni akcje utraciły 8% wartości.
Brytyjskie Information Commissioner's Office rozpoczęło śledztwo w sprawie wycieku poufnych informacji o użytkownikach PSN. Komisja zbada czy Sony nie złamało prawa niedostatecznie zabezpieczając ważne informacje o obywatelach Wielkiej Brytanii. Sony może ponieść większe konsekwencje prawne właśnie na Starym Kontynencie:
"Europejskie kraje zajmą się tym z szaleńczym zapałem. Oni mają prawdziwą obsesję na temat firm, które gromadzą poufne dane osobowe" - stwierdził Dan Burk, profesor prawa na University of California.
